Trauiel nie jest postacią książkową i nie gra we władcy więc Jackson będzie chciał ją zabić w jaki
sposób?
Belief chyba chodziło o fanów Tolkiena, ty nim nie jesteś, ty jesteś fanem Jacksona, więc cie to nie boli.
Jestem fanem zarówno jednego jak i drugiego, mój drogi. W równym stopniu. Zarówno jeden jak i drugi wykonali kawał dobrej roboty.
Bo Ty przyjmujesz wszystko co Jackson zrobi. Ja potrafię patrzeć trzeźwo i wyłapywać tandetę. Tauriel to oderwana kompletnie postać od świata Tolkiena. To babka wyrwana z naszych czasów, przebrana w zielony strój elfa, której wręczono łuk. Chłopcom się podoba bo ma ładną buźkę i zgrabny tyłek. Ja jestem hetero i mi to nie wystarczy. Jackson się przy niej nieźle wyrżnął. I tak jak rozwinięcie pewnych wątków zaliczam mu na plus, tak ta postać to totalna lipa. Jak już chciał wprowadzić nową postać to mógł się chociaż wysilić przy jej tworzeniu. A on poleciał po najmniejszej linii oporu, opierając się na "nieszczęśliwej miłości" oraz "samotnej walce jednostki z całym złem". Szkoda, że przy tym wszystkim zapomniał o regułach tolkienowskiego świata. A co do komentarza o spiętym tyłku, to może sam byś go rozluźnił, bo to Ty nie przyjmujesz żadnej krytyki pod adresem tego filmu. My potrafimy dostrzec zarówno jego mocne jak i słabe strony.
Haha patrzysz na nią w ten sposób tylko dlatego, że nie została stworzona przez Tolkiena, moja droga Belief. Gdyby ją stworzył, nie byłoby zbędnego gadania. Tauriel nie jest zwyczajną babką, jak ją nazwałaś, bez wyrazistych cech. Z pewnością samotna jednostka próbująca uciec przed izolacją świata Thranduila jest ciekawsza, niż ten twój Elrond, który grzeje tyłek w Rivendell, rzucając tylko radami na prawo i lewo. Wielce mi inteligentnie wykreowana postać przez Tolkiena.
Ogólnie ruda jest "wkurzająca" dla mnie. Nic wartościowego jeszcze do filmu nie wniosła "po prostu jest" na tę chwilę ( nie wiadomo co z nią zrobią w Bitwie) Nie wiem jak ty, ale mnie najbardziej irytuje fakt, że przez wprowadzenie tej postaci historia w pewnym momencie za bardzo skupia się na jej losach i Legolasa a chyba nie powinna? Wszak Bilbo jest główną postacią, jest go zdecydowanie za mało w Pustkowiu a za dużo "innych" jak dla mnie.
Jeżeli chodzi o nią i mój stosunek to TAK! Dla mnie byłoby idealnie gdyby istniał tylko wątek Legolasa, który kończyłby się na Puszczy/królestwie i ani kroku dalej, taki miły mały akcent. Chyba, że jakimś cudem PJ zmieniłby jej charakter to wtedy mogę się zastanowić nad jej obecnością na dłużej.
Widzisz Legolas za to został wprowadzony dla nas kobietek. Niestety Jackson zapomniał, że kobietki nie są jak faceci i dla nich często ładna buźka to za mało (tym bardziej jeśli tak niekorzystnie zmienił się wygląd i charakter postaci). Tauriel nie powinno być w ogóle zaś Legolas poza granice Mrocznej Puszczy nie powinien wychodzić. Ale wtedy czym by zapchali film? Może Bilbem i krasnoludami panie Jackson?
Ja nigdy za Legolasem nie szalałam więc tym bardziej jego obecność mnie nie zachwyca. Scena z portretem i nawiązaniem do Gimliego była humorystycznym strzałem w dziesiątkę dla mnie, ale im dalej tym gorzej z tą postacią. Jak już bardzo PJ chciał (jak dla mnie) mógł go ewentualnie pokazać podczas finałowej Bitwy razem z ojcem gdzieś tam w tle.
A ja go lubiłam i to bardzo. Po Drużynie Pierścienia to on podobał mi się najbardziej :) Ale tu jest niewypałem. Gdyby został tylko miłym akcentem działałby na plus filmu. A tak to ciągnie go w dół. Ewentualnie, tak jak mówisz, mógł być obecny podczas bitwy.
Lubiłam go jako "zestawienie" relacji z Gimlim ale tak żebym interesowała się samym Legolasem to nie ;p
Legolas nie został wprowadzony, tylko już tam był. Treść "Władcy Pierścieni" (piszę teraz o książce) to zdradza. Także Legolas w Hobbicie to oczywista oczywistość. Może sposób w jaki został pokazany może świadczyć, że podrasowali go niby dla kobiet. Chociaż co do charakteru to nie jestem przekonana, ponieważ w książce "Hobbit" jest napisane, ze elfy leśne miały charakterek. Jak czytałam książkę zanim jeszcze film powstał to wyobrażałam sobie, ze na dworze króla leśnego Legolas jako książę też ma swoje miejsce. To chyba raczej oczywiste jest. W książce "Władca Pierścieni" jest napisane skąd pochodzi i czyim jest synem, więc raczej dziwne by było gdyby teraz w tym filmie go nie pokazali. Myślę, że w 3 części filmu dowiemy się na czym polegała transformacja jego charakteru.
Ale Legolasa w książce nie było. To, że my możemy się domyśleć, że tam jest to jedno, jednak Tolkien mu roli nie dał a Jackson bez żadnych podstaw mu dal za dużą. To co się tyczy zaś charakteru, powiedziałabym, że elfy leśne to ochlejusy lubiące zabawę. Legolas to cham. Nijak to się ma do książki ani Hobbita ani Władcy.
Logika treści Władcy I Hobbita daje jasno do zrozumienia, że Legolas to syn Thranduila, który był w tym czasie na dworze. Dziwnym by było, gdyby go tam zabrakło. To byłby błąd logiczny. W Hobbicie też nie występuje Thranduil, tylko król leśny. Poza tym Hobbita nie należny traktować aż tak poważnie, bo widać, jak zmieniło się podejście do postaci elfów i nie tylko już w dalszych książkach Tolkiena, które były znacznie dojrzalsze. Tutaj trzeba brać pod uwagę całą koncepcję, całą chronologię tego co pisał Tolkien, a nie jedynie wygadywać puste słowa typu " bo w książce go nie było". To jeszcze nic nie znaczy. Władca Pierścieni jest jakby kontynuacją tego co było w Hobbice, widać też, że Tolkien zamierzał zrobić z tego nie bajkę dla dzieci jak Hobbita, tylko poważną opowieść i dlatego zmienił charaktery postaci. W Hobbicie mamy faktycznie króla ochlejtusa, który kojarzy się ze starym opojem z brzuchem piwnym w "podartym podkoszulku". Wątpię, że Tolkien naprawdę tak by opisał Thranduila. Zresztą są o nim wzmianki w jego innych książkach i tam już się przedstawia całkiem inaczej. Tolkien pisał Hobbita w całkiem innym zamyśle niż Władcę i resztą i tak trzeba do tego podchodzić. Hobbit nie może być głównym źródłem informacji.
Ja nie wiem o co Ci chodzi. Piszesz jakieś pierdoły, tzn. piszesz oczywistości tylko jak to się ma do mojego postu? I co znaczy, że Thranduil w Hobbicie nie występuje tylko król leśnych elfów? Przecież król leśnych elfów to był Thranduil. W Hobbicie też nie występuje Sauron tylko czarnoksiężnik a i tak każdy wie, że to on. Chyba nie chcesz porównywać braku niewymienienia go z imienia do całkowitej nieobecności innej postaci?
Watpię, żeby ludzie tak to potraktowali z tym Legolasem, gdyby rzeczywiście pojawił się tylko na chwile. Ludzie są jak hieny. Już Sarumana dał Jackson w NP a teraz sie o niego dopytują i z niecierpliowscia na niego czekają. Legolas swoich fanów też ma.
OK, kamil ale odp. mi na jedno pytanie - to jest film o Legolasie czy o tytułowym Hobbicie?
(przesadzili z jego ilością - obecnością jak dla mnie-Saruman jest bardzo miłym małym akcentem, Legolasem ja się potem już "przejadłam" niestety)
Ale czy tak trudno zrozumieć, ze bohaterowie bardziej tajemniczy występują rzadziej? Zawsze tak było i jest (Saruman, Beorn, Eowina, nawet Elrond czy Galadirela). Na tym polega ta "tajemniczośc". Gdyby było ich za duzo, już by tacy nie byli.
Ale przepraszam, bo nie rozumiem koncepcji - kto jest tajemniczy teraz? Legolas czy Bilbo w myśl twojej idei?
No napisałeś o tajemniczości bohaterów, i pytam się kogo zaliczasz do tych "tajemniczych" Legolasa ? Bilba? Bo ani jeden ani drugi nie pasuje
Nie. Do tajemniczych zaliczam Sarumana, Beorna, Eowine itp. czyli bohaterów w mniejszym stopniu pojawiajacych sie na ekranie.
No ok a jak to / oni się mają do podjętego przez nas tematu obecności Legolasa względem również postaci Bilba i czasowej ilości rozmieszczenia w filmie tych 2 bohaterów. ?
A tak, ze postaciom tajemniczym zawsze poświęcona jest mniejsza ilosc ekranowego czasu. Legolas to nie postac tajemnicza, zagadkowa, iwęc jest go dużo.
No to nie jest żadna zasada ;)
Przykład Władca
Postać choćby nie wiem Sarumana książkowo nie zajmuje tyle miejsca co np. Frodo, dodajmy teraz fakt, że jeżeli chodzi o film Sarumana jest mniej nie dla "tajemniczości" tylko dlatego, że to ważna postać ale bardziej "boczna" + w filmie mamy ograniczenia czasowe więc Sarumana którego jest "średnio dużo" jest mało/mniej - Froda którego jest więcej od Sarumana, jest tak dużo jak tego postać głównego bohatera wymaga w filmie.
W Hobbicie ( na podstawie dodatków) mamy wzmianki o Białej Radzie i Sarumanie - więc w filmie mamy go malutko - ze względu na treści literackie jak i kwestie czasu trwania filmu ;)
Jeżeli Legolas nie występuje w książce a nagle ma się w filmie pojawić, to powinien być (w moim rozumowaniu) jakimś kolejnym dodatkiem a tu nagle postać którą "pojawia się od czapy" staje się główną postacią drugiego planu - tzn. jeżeli nie ma scen z Bilbem/krasnoludami to jest scena Legolas/Taurie. Jak to możliwe? Wszak to jest film o hobbicie i wyprawie. W tym przypadku jak dla ciężko jest usprawiedliwić obecność tego pana i pani w filmie tak bardzo konkretnie.
No bo to się odnosi też do ksiażki. Ta zasada. Wiec skoror jest ich mało w ksiazce, to będzie i w filmie.
>"No bo to się odnosi też do ksiażki. Ta zasada. Wiec skoror jest ich mało w ksiazce, to będzie i w filmie" -
No to czy w takim wypadku kierując się zasadą mało w książce=mało w filmie / to jak wytłumaczymy zasadę NIE MA W KSIĄŻCE=dużo / sporo w filmie?
Ale tu chodzi o tajemniczośc, a nie o pojawianie się. Nie schodźmy z tematu. Zresztą, nie chce mi się pisac o niczym. Dobrze wiesz, dlaczego jest tyle Beorna czy Sarumana, a nie wiecej.
To ty zmieniłeś temat mówiąc coś o jakiejś tajemniczości nagle która absolutnie nie ma nic do rzeczy. Próbowałam zrozumieć, bo może jakoś w tym schowałeś zrozumienie wątku Legolasa ale jednak nie.
Nie ma wytłumaczenia na to co PJ zrobił z Legoolasem i Tauriel w filmie i dlaczego jest ich tak dużo. Po prostu nie ma na tę chwilę.
Powiedź mi jakim cudem - istota która literacko nie istniejąca w tej książce w filmie zajmuje tak ważne miejsce?
Bo nie jest tajemnicza? Na Boga kamil, co to za reguła? Faceta nie powinno być w filmie, a skoro jest jednak to chyba nie powinien przyćmiewać głównego bohatera - Bilba, a to robi (albo próbuje).
Twoja idea "tajemniczości" nie wiem na czym polega ale ok "wyzwanie" zaakceptowane - Np. Dracula jest w całej książce - wstępuje często, ciągle a to jednak postać "tajemnicza" i co teraz?
Legolas zgadzam się nie jest postacią tajemniczą, bo on w Hobbicie nie "istnieje" = w filmie nie powinno go być w ogóle albo bardzo bardzo mało (jeżeli już)
Wydaje ci się. Bilba jest równie dużo co w 1 częsci. I ma dużą rolę.
- śledzi Azoga i jego orków na Carrock i powiadamia kompanię o Beornie
- jest u Berona
- mamy kilka scen, gdy Pierścień ma na niego wpływ (przed Mirkwood, w walce z pająkami)
- ratuje krasnoludy przed pająkami, ścinając kokony i walcząc z pająkami
- ratuje krasnoludy w Królestwie Thranduila
- mamy go w scenach z beczkami i spływem
- jest w Laketown, próbuje wraz z innymi dostac się do magazynu z bronią
- to on odkrywa, na czym polega wierszyk zwiazany z Dniem Durina (daje nadzieję krasnoludom, gdy te ją tracą)
- to Bilbo rozmawia ze Smaugiem i odkrywa prawde o jego braku łuski (potwierdza legende)
- bierze udział w walce krasnoludów ze Smaugiem
Mało Bilba? Mała rola?
W książce jest więcej uwagi poświęconej Bilbowi niż w filmie. Co za tym idzie w 2 części jest go zdecydowanie mniej niż w 1.
- śledzi Azoga i jego orków na Carrock i powiadamia kompanię o Beornie – a w książce prowadzi rozmowę z Gandalfem o Beornie itd. (skrócili ten wątek-przerobili go)
- jest u Berona – za mało go tam jest. Ale czekam na rozszerzenie.
- mamy kilka scen, gdy Pierścień ma na niego wpływ (przed Mirkwood, w walce z pająkami)
- ratuje krasnoludy przed pająkami, ścinając kokony i walcząc z pająkami – 2 punkty zrobię razem – no i nie biega w ciemności, nie może odnaleźć kampanii, nie śpiewa itd.
- ratuje krasnoludy w Królestwie Thranduila-ta scena została okrutnie okrojona, kilkanaście dni Bilba ( tygodni chyba) – zresztą o tym dużo rozmawialiśmy przy analizie, że brakuje tu Bilba.
- mamy go w scenach z beczkami i spływem – o i cały spływ (większość) jest poświęcona elfom, w książce Bilbo snuje przemyślenia podczas spływu – bo nurt jest spokojny a nie porywisty jak w filmie więc Bilbo resztę drogi (gdy się wydostali) snuje sobie coś tam.
- jest w Laketown, próbuje wraz z innymi dostac się do magazynu z bronią – ale długo jest;)
- to on odkrywa, na czym polega wierszyk zwiazany z Dniem Durina (daje nadzieję krasnoludom, gdy te ją tracą) – no i cały rozdział też skrócony, a gdzie marudzenie?
- to Bilbo rozmawia ze Smaugiem i odkrywa prawde o jego braku łuski (potwierdza legende) – i zamiast pokazywać rudą i Legolasa mogli pokazać jak Bilbo kilka razy podkrada się do Smauga, jak wygarnia kompanii, że nigdy mu nie dziękują tylko wytykają mu błędy i w końcu scena Bilbo –Smaug.
Od razu mówię, to że wypisałam „braki” nie oznacza, że ja nie lubię filmu po prostu Bilba jest mniej w 2 części Hobbita. A podobno to opowieść o jego przygodzie. To jest tak – jego rola w przygodzie jest duża a w filmie gdzieś się „gubi” i „wielkość” Bilba wraca w ostatnich scenach.
Jak nie powinno być w filmie, skoro zarówno w filmie Władca Pierścieni jak i w książce o tym tytule jest wyraźnie pokazane/napisane, ze Legolas to syn Thranduila z Mrocznej Puszczy. I co? Teraz mamy nagle Thranduila, Mroczną Puszczę, a jego syn, tak dobrze znany z Władcy nagle znika? Dziwne by było gdyby go nie było. Jak czytałam Hobbita to wiedziałam, że on tam jest mimo, ze nie był opisany. Skoro Tolkien go wymienił jako jednego z ważniejszych bohaterów we Władecy to niby gdzie miałby się teraz podziewać, kiedy akcja toczy się kilkadziesiąt lat wcześniej w jego domu? Dla mnie byłoby ogromnym błędem logicznym gdyby jego nie było w tym filmie.