http://www.youtube.com/watch?v=jW_00s9e2k0 Powiem tylko jedno - według mnie brzmi fatalnie i
jestem stanowczo na nie!
Zastanawia mnie tylko jedno - kto dubbinguje Golluma?
Powinni do więzienia wsadzać za takie profanacje jak ten dubbing. Golluma słyszałem że Stuhr miał dubbingować, ale nie jestem pewien, tak mi się tylko coś kojarzy.
Edit; No i jak widać się myliłem, sory, Marvolo ma racje.
I od razu człowiek odnosi ważnie jakby oglądał bajeczkę dla dzieci...i jeszcze Gandalf mówiący głosem Zborowskiego, który chyba większości kojarzy się z Obeliksem <faceplam>. Głosu Golluma, to nawet nie chcę słyszeć, jeśli podkłada go Szyc to tym bardziej. Jak ludzie to usłyszą w kinie, to chyba im ze śmiechu puszczą zwieracze. Dubbingowi mówię stanowcze nie.
dlatego ide na wersje z napisami, bo jakbym uslyszal te glosy, wyszedlbym z seansu z uwagi na bezczeszczenie Tolkienowskiego dzieła.
Ja też dubbingów nie cierpię! W takim filmie, z taką obsadą to tylko napisy! Pamiętam jak kiedyś Eddiego Murphy zdubbingowali - masakra!
no bo hobbit to bajka przecież książka była skierowana dla dzieci wiec dubbing mnie nie dziwi ogólnie mi tam nie przeszkadza jeśli są napisy to czemu nie
Wiem że raczej dla dzieci, po prostu tylko napisałam swoje odczucia. Pisząc "bajeczka" miałam na myśli jakieś przesłodzone produkcje, a Hobbit na pewno w takich klimatach nie jest.
no może nie ale dobrze że jest dubbing starsi mają napisy a młodsi dubbng i jest ok
Jeżeli jest wybór między taką, a taką wersją, to mi to mi w sumie obojętny jest ten dubbing, bo i tak pójdę na wersję z napisami.
Ja jak usłyszałem, że Zborowski podkłada Gandalfa, to powiedziałem ok - niski, gruby głos, pasuje. Ale jak zobaczyłem tego spota, to zmieniłem zdanie - jest do bani. Bilbo nawet pasuje o dziwo, ale to pewnie dlatego, że oryginał nie przyzwyczaił nas do swojego głosu we Władcy.
Dlatego zawsze chodze tylko na napisy,a nie dubbing ;) Nie wiem komu to się może podobać..
Nie pierwszy raz już czytam głosy oburzonych kinomanów którzy są wielce zbulwersowani dubbingiem, Szycą :) z niego i krytykują na potęgę. Jak czytam wypowiedzi typu "to chyba im ze śmiechu puszczą zwieracze" czy "Powinni do więzienia wsadzać za takie profanacje jak ten dubbing" to mnie ze śmiechu prawie puszczają zwieracze. Kim wy jesteście, po ile macie lat ? Domyślam się że żaden/żadna z was nie ma dzieci więc nie rozumie tej prostej prawdy że to dla nich właśnie dubbinguje się filmy a nie dla takich krytykanckich mądrali jak wy. Nie chcecie oglądać filmu z dubbingiem to nie oglądajcie, nikt wam nie każe ale przestańcie pierd..... głupoty na tematy na które macie mniej niż marne pojęcie. Wbijcie sobie raz na zawszę do głowy że to nie wam ma się podobać dubbing tylko dzieciom. Jeszcze 3-4 lata temu myślałem podobnie jak wy ale jak się ma dziecko a w szczególności syna to prędzej niż później człowiek jest skazany na oglądanie dubbingowanych filmów akcji, baśni itp. Po 4 latach oglądania takich filmów, z punktu widzenia osoby która obejrzała ich multum a nie kilka trailerów mogę powiedzieć że Polski Dubbing jest coraz lepszy a niektóre filmy realizowane są wręcz wzorowo. To się podoba dzieciom, one nie grymaszą bo nie znają Szyca czy Zborowskiego, nie utożsamiają głosu z konkretnym aktorem i dla tego nie są tak krytyczne. Jeżeli przestaniemy się czepiać i damy filmowi szansę to po jakimś czasie można się na prawdę "pozytywnie rozczarować". Oczywiście i ja obejrzę Hobbita z oryginalną ścieżką dźwiękową, nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej ale pójdę do kina po raz kolejny z dzieckiem na wersję dubbingowaną i ją również obejrzę z ciekawością. Oczywiście wiadomo, to nie to samo ale Michał (mój syn) będzie zachwycony i nie powie nawet jednego słowa krytyki na temat dubbingu, będzie się cieszył tym że w ogóle mógł obejrzeć ten film ze zrozumieniem bo czytanie w kinie jest dla 7-latka trochę ponad siły.
Dubbing w Polsce jest jak wszystko inne, raz lepszy raz gorszy, nie można jednak z góry krytykować i negatywnie podchodzić do każdego dubbingowanego filmu a tak właśnie zachowuje się większość „wielkich” znawców kina wypowiadających się na film web.pl. W mojej całkowicie subiektywnej opinii dubbing Hobbita daję radę, czy będzie bardzo dobry czy przeciętny to się okaże po 3 godzinach filmu ale stwierdzanie że jest fatalny po 2 minutach świadczy o totalnej ignorancji. Dobrym przykładem tego że w Polsce potrafią dubbingować jest kanał Nickelodeon na którym prawie każdy film jest świetnie dubbingowany. Na koniec dodam że każda zmian potrzebuje czasu, ja też przez jakiś czas byłem negatywnie nastawiony do dubbingu, powoli się jednak przekonałem i teraz doceniam niełatwą pracę jaką aktorzy muszą włożyć w dubbingowanie filmów, jest to dużo trudniejsze niż podkładanie głosu do animacji, chodźmy z powodu takiego podejścia jakie prezentują moi przedmówcy. I to tyle z mojej strony i bez urazy za zwieracze.
Sądząc po polskim dystrybutorze, nie ma nic pojęcia o Tolkienie i o językach Śródziemia, których ma się pojawić dużo więcej niż w WP, jeśli podejdzie byle jak do tej sprawy to film ulegnie cóż, profanacji.
Gdyby dystrybutorem było WB, raczej do takiej sytuacji by nie doszło, a takiemu 7 latkowi, chyba ten film do gustu nie przypadnie prędzej Narnia.
Oooo... czemu dystrybutorem jest Forum Film Poland a nie Warner Bros Polska? FFP ma umowy z MGM?
Czyli kto będzie zajmował się dystrybucją BD? Imperial? Czyli będzie problem ze zbiorczymi wydaniami Władcy i Hobbita w Polsce.
Ogółem prawa do filmu posiada Warner Bros, więc raczej dystrybutorem wydań na DVD, Blu-ray będzie Galapagos. Szkoda jednak, że polski oddział WB tak jak w innych krajach nie jest dystrybutorem wersji kinowej. przecież w WP sprawdzili się dosyć porządnie. ;/
Sorry, ale gówno mnie obchodzą Twoje czy inne bachory, jeśli mam być szczera. Więc daruj sobie wywody na temat tego jak dzieciakom lata to jakim głosem mówi Gandalf. Wyrażam tylko SWOJĄ opinie na temat dubbingu. Nie lubię takiej formy tłumaczenia i tyle. Chcą to niech sobie nawet Ojca Chrzestnego z dubbingują. Ja i tak tego nie zmienie, ale skomentować to mogę.
On również wyraził tylko swoją opinię, którą podparł naprawdę dobrym argumentem, hipokrytko. Więc gówno są warte twoje gówniane wywody.
Hipokrytko? Uzasadnij. Daruj sobie te ataki, bo skoro nie masz nic ciekawego do powiedzenia oprócz szczekania za monitorka w moją stronkę.
Twój rozmówca jest tu znany z takich niekulturalnych i często chamskich wypowiedzi, szkoda, że moderator nic z tym nie robi
Argumenty, argumentami, ale to nie jest powód do tego żeby walić do ludzi z jakimiś zarzutami o wymądrzaniu się i to jeszcze jak samemu piszę się w tonie jakiegoś mędrca. Gdyby ten pan wyraźił swoją opnie, bez nadymania się, to spotkał by się z inną reakcją.
Uwagi takich osób jak ty, to są dopiero gówno warte wywody.
No i znowu ukazujesz swą hipokryzję w całej swej okazałości. Przecież ty również szczekasz zza monitorka w moją stronę. Kolejny przykład (jeśli ci mało), to może fragment o wyrażaniu swej opinii bez nadymania się? ("Gdyby ten pan wyraźił swoją opnie, bez nadymania się, to spotkał by się z inną reakcją.") To chyba póki co ty się najbardziej tu nadymałaś i nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że możesz nie mieć racji.
Btw. zaraz padną pewnie teksty o "kozactwie przez neta" i chwilę potem po rodzinie? Jestem przygotowany na zagrywki takich tępych trolli jak ty, kochanie. <3
I pan wyżej ma rację, przecież on napisał prawdę, do kogo skierowany jest dubbing. Niestety to ty szczekasz do każdego, jakbyś wszystkie rozumy pozjadała. A prawdę mówiąc, jesteś tylko kolejnym podrzędnym trollem, który tylko chwile potrolluje i ktoś go zgasi jedną bardziej rozbudowaną odpowiedzią. Jeżeli ty na argument o tym, że dubbing jest kierowany głównie do dzieci (i podaje przykład swojego syna), a ty na to odpowiadasz "gówno mnie obchodzą Twoje czy inne bachory (...) Nie lubię takiej formy tłumaczenia i tyle.", to o czym my rozmawiamy? Najpierw dorośnij, a potem może dosięgniesz zaszczytu prowadzenie dyskusji na poziomie. Rozumiem że zawsze w czyjejś opinii jest subiektywizm, ale trochę obiektywizmu i samokrytyki też by się przydało.
"Btw. zaraz padną pewnie teksty o "kozactwie przez neta" i chwilę potem po rodzinie? Jestem przygotowany na zagrywki takich tępych trolli jak ty, kochanie. <3"
Piszesz że to ja niby do ciebie szczekam, po czym nazywasz mnie "tępym trollem" i insynuujesz mi poziom jakiegoś prymitywa nic kompletnie o mnie nie wiedząc...no comment . To raczej ty dorośnij, bo rzucanie inwektywami w czyjąś stronę, na pewno nie jest dyskusją na poziomie. No, ale twój wpis twoim profilu "prowakator" chyba wiele wyjaśnia...
Gdzie się nadymam? Napisałam opnie/odczucie what ever na temat dubbingu, bez obrażania nikogo. Po czym przychodzi gość, który piszę:
" Domyślam się że żaden/żadna z was nie ma dzieci więc nie rozumie tej prostej prawdy że to dla nich właśnie dubbinguje się filmy a nie dla takich krytykanckich mądrali jak wy. "
"Nie chcecie oglądać filmu z dubbingiem to nie oglądajcie, nikt wam nie każe ale przestańcie pierd..... głupoty na tematy na które macie mniej niż marne pojęcie."
Albo poniżej:
"Ty i tobie podobni są porażką bo nie rozumieją idei dubbingu i tyle w tym temacie. "
Żeby przedstawić swoje rację, nie trzeba przy tym właśnie się nadymać i wysnuwać jakiś daleko idący wniosków, na temat ludzi których się nie zna. To że dubbing jest skierowany do dzieci, to nie znaczy że nie można go ocenić. A ten pan odnoszę wrażenie że piszę w tonie: "dubbing jest świetny i ch**uj, nie macie prawa myśleć inaczej". Jeśli ktoś piszę w takim tonie, to niech się nie dziwi że ktoś reaguję, tak a nie inaczej. To że dubbing jest skierowany główne do dzieci raczej wie każdy. Tutaj wypowiadają się widzowie starsi, a nie kilkuletnie dzieci ,którym na dobrą sprawę nie robi różnicy czy słyszą lektora, czy dubbing. A tutaj wyskakuję jakiś oburzony tatuś z jakimiś pretensjami, bo nam się dubbing nie podoba i zaczyna się rozpisywać o dzieciakach . Ok, ale tutaj mowa o odczuciach dorosłych, nie patrząc na sprawę przez pryzmat dzieci.
Nie dubbingować. Młody widz, który nie nadąża z czytaniem i tak filmu w pełni nie zrozumie. Lepiej zachować ten seans na czas nastoletni.
Andrzej, czego młody widz nie zrozumie w Hobbicie?. Teraz odbierze to na swój sposób, za 10 lat przeczyta lub obejrzy i odbierze to jeszcze inaczej, jak każdy z nas. Teraz potraktuje jak film przygodowy i taką też przygodę odbędzie z bohaterem, jak będzie starszy doceni film lub książkę za inne walory, których teraz nie zrozumie lub nie dostrzeże. Nie popsuje mu to zabawy, nie zbiednieje przez to emocjonalnie, nie straci nic czego później nie może odzyskać, będzie się po prostu dobrze bawił, jak my wszyscy. Nie rozumiem was ludzie, nie rozumiem takiego podejścia, jakie prezentujecie odnośnie dubbingu. Dubbing nie jest dla dorosłych, czego w tym nie rozumiecie? Po co to ciągle komentować, uszanujcie też prawo do oglądania przez młodych widzów. Może dubbing nie spełnia waszych oczekiwań ale dlaczego ma "ulec profanacji" dlaczego stwierdzamy z góry że film o Hobbicie ma nie przypaść dzieciom do gustu, kto tak mówi, chyba głównie ci co dzieci nie mają. Mój 7 letni syn oglądał nowego Spidermana (znakomity dubbing), sagę Star War, Avengers (chodź w tym przypadku dubbing na prawdę był fatalny) i wiele innych filmów, teraz dzieci dorastają szybciej, mają większe oczekiwania i trudniej ich wystraszyć, na Narnii świat się nie kończy. Osobiście przez wzgląd na moje dziecko cieszę się że coraz więcej filmów jest dubbingowanych, nie wyobrażam sobie żeby nie było wersji oryginalnych ale nie przeszkadza mi dubbingowanie. Co więcej dubbing teraz a jeszcze 10 lat temu to przepaść, skoro mamy najlepszy podkład do filmów animowanych to dla czego mamy mieć zły dubbing? Po prostu oczekiwania dorosłych są inne, mają zjechany pogląd ponieważ nie potrafią utożsamić aktora z podkładanym głosem, jasne że to trudne, ciężko się ogląda de Niro z głosem polskiego aktora, ciężko sobie wyobrazić że Gandalf mówi głosem Zborowskiego i stąd wasze negatywne podejście. A co by było jeżeli nikt z nas nigdy nie słyszał by prawdziwego głosu De Niro a każdy film z jego udziałem byłby dubbingowany? Założę się że problem przestał by istnieć, to tylko kwestia przyzwyczajenia.
Nie zapominajmy też o starszych widzach, którzy do kin nie chodzą bo trzeba czytać,a wzrok już trochę szwankuje.. Dzięki temu, że jest dubbing uda się namówić moich rodziców (są przed 60) na wizytę w kinie.Dubbing jest nie tylko dla dzieci, ale dla ludzi po 50, no i też dla tych co nie lubią jak ich napisy rozpraszają w oglądaniu (a szczególnie w 3d).
Żeby w pełni wyjaśnić skąd moje podejście zaznaczam, że wychodzę z pewnego założenia. Uważam, że najpierw powinno się przeczytać książkę a następnie obejrzeć film, aby móc w pełni zrozumieć, emocjonalnie przeżyć i docenić taki tytuł jak "Hobbit", czy wspomniany przez Ciebie "Star Wars". Mówi się, że obraz wart jest tysiąca słów. To slogan. Ja tak nie uważam i przeraża mnie myśl o tym, jak słowo przez lata straciło na wartości. Wracając... Nie widzę problemu z dubbingiem jako takim. "Shrek" obejrzałem w czterech przekładach językowych. Polska wersja to był majstersztyk. "Spiderman"? "Avengers"? Filmy na podstawie komiksów ciężko nawet nazwać ekranizacjami. Bajki? Dubbingować! Ale przede wszystkim czytać na dobranoc!
Ten film z dubbingiem przekształci się w bajeczkę fantasy! Tylko i wyłącznie oryginalny dźwięk i napisy, lub na dvd lektor - polski dubbing w filmach to nieporozumienie.
To jest bajeczka fantazy, dobrze napisana a teraz miejmy nadzieję że dobrze wyreżyserowana ale ciągle bajeczka fantazy. Jestem fanem Tolkiena, czytałem wszystko i uważam że był to genialny pisarz ale to ciągle bajeczka fantazy.
Gratuluję podejścia. Gdybyś był dystrybutorem filmów, to z takim nastawieniem splajtowałbyś w okamgnieniu.
To jeszcze nic. Przed prawdziwym dylematem stoją producenci tytoniu i rządy. Podejście a przekonanie. Gdybym był dystrybutorem, dałbym ludziom to czego ode mnie oczekują. Zdania bym jednak nie zmienił. Z resztą. Jeszcze kilka pokoleń, upowszechnienie języka i nie będziemy dyskutowali o dubbingu.
„Jeszcze kilka pokoleń, upowszechnienie języka i nie będziemy dyskutowali o dubbingu”
W tej kwestii się zgodzę – jeszcze góra dwa pokolenia i będziemy jak Rosjanie, którzy pokazali faka lektorowi i przerzucili się na dubbing, więc nie będzie narzekania na dubbing przez ludzi takich jak ty i tobie podobni... A jeśli myślisz, że Polacy nagle przerzucą się na napisy, to się mylisz, bo chociaż młode pokolenie pozuje na przyjaznych napisom, to i tak w większości wolą opracowania głosowe.
Nie doceniasz młodych ludzi. Według badań przeprowadzonych dla ITI znacznie ponad połowa ankietowanych w wieku od 16 do 34 roku życia - co stanowi ponad 30% społeczeństwa - preferuje filmy z oryginalną ścieżką dźwiękową i napisami. Procent ten jest naturalnie mniejszy w obszarach małych miasteczek i wsi. Jak łatwo się domyślić większość z tych ludzi zna język angielski zarówno w mowie, jak i w piśmie. Nie wiem w jakim środowisku się obracasz, ale od X lat nie oglądałem ze znajomymi filmu bez napisów. Co ciekawe, kiedyś znajomy native speaker z Kanady przyznał się, że zdarza mu się oglądać anglojęzyczne filmy z podpisami. (sic!) PS. dubbing to tylko szczególny przypadek lektora.
No niestety, nie jest tak różowo, jak ci się wydaje. Mam 25 lat, mieszczę się więc w przedziale z sondażu, a mimo wszystko lista znanych mi osób, które preferują filmy z napisami, a nie wybierają taką wersję tylko wtedy gdy muszą, zamyka się na mnie, mojej siostrze i góra pięciu znajomych. Reszta gremialnie woli dubbing albo lektora – i to zarówno wśród znajomych w moim rodzinnym Rybniku, jak i znajomi ze studiów w Warszawie. Poza tym, młodzi widzowie wychowują się dziś na Disneyach, Kartonach, Nickelodeonach itd., które dubbingują sto procent ramówki, w kinach coraz częściej będą miały filmy z dubbingiem, tak więc się na niego „uodpornią” i przyzwyczają.
„PS. dubbing to tylko szczególny przypadek lektora”.
Tym stwierdzeniem to mnie rozwaliłeś na łopatki – gdybyś chciał uchodzić za znawcę kina, to by cię zabili śmiechem za rzucanie takimi idiotycznymi tekstami. Dubbing narodził się zaraz po powstaniu pierwszych filmów dźwiękowych, opracowywano go już pod koniec lat 20., w Polsce pierwsze filmy z polskim dubbingiem pojawiły się w 1931 roku, a lektor narodził się później jako tania i szybka metoda opracowywania filmów i seriali, które nie były na tyle dobre, żeby opracowywać do nich dubbing. Nie mówiąc już o tym, że lektor nigdy nie przyjął się w krajach rozwiniętych i stosowano go tylko w krajach bloku wschodniego, a do dziś ostał się ino w Polsce, Bułgarii, na Ukrainie i Białorusi – doprawdy zacne grono, prawdziwi tytani kinematografii! W Rosji już przerzucili się na dubbing, a Gudowski dukający tekst w budce to już w ogóle ewenement na skalę światową, bo Ukraińcy, Białorusini i Bułgarzy stosują dwulektora (głos męski i żeński) albo wielolektora (czasem cztery głosy – męski, żeński, chłopca i dziewczynki – a czasem więcej, niekiedy nawet każda postać mówi innym głosem jak w dubbingu, tylko że nie wycisza się oryginalnej ścieżki, jak w szeptance).
Ale ja nie jestem znawcą kina. Skąd ten pomysł? Co do samej historii. Wierzę Ci na słowo. W takim razie zamieńmy kolejność. Lektor to tylko szczególny przypadek dubbingu. Rozumiem, że to Cię zadowala? Ważniejsze jest natomiast, że nie zrozumiałeś mojego przekazu. Nie jest istotne co powstało pierwsze. Chodzi o różnice między jednym a drugim, które w kontekście naszej rozmowy są żadne.
Ach, różnice pomiędzy dubbingiem i lektorem rzeczywiście są kolosalne i w tym pojedynku zwycięzca jest tylko jeden – dubbing. Lektor to z definicji gorsza „namiastka” dubbingu, którego w Polsce wprowadzono jako substytut dubbingu, ponieważ za komuny dubbing opracowywano bardzo długo (nieraz nawet pół roku) i starannie, a lektor pozwalał na szybkie opracowanie pierdół.
Osobiście uważam, że najlepszą metodą opracowywania zagranicznych filmów i seriali są napisy, bo mając podstawy języka można dzięki nim poznać nowe słownictwo, osłuchać się z akcentem itd. Gdybym nie miał jednak do wyboru napisów, a jedynie dubbing bądź lektora, zawsze wybrałbym dubbing, bo miażdży on szeptankę pod każdym względem. Przede wszystkim dubbing nie niszczy ścieżki dźwiękowej – w szeptance siłą rzeczy trzeba wyciszyć mniej więcej o połowę dźwięki, muzykę, odgłosy itd., co mocno zubaża film, zwłaszcza taki z dźwiękiem mono lub stereo, a są i tacy „geniusze” i leniwce, którzy ścieżkę wyciszają tak, że spod lektora prawie nic nie słychać. W dubbingu tego nie ma, oryginalna ścieżka jest nienaruszona. Druga sprawa: w szeptance tłumaczenie jest paskudnie okrojone, bo tekst musi być na tyle krótki, żeby naczytywacz zdążył go na czas przeczytać, przez co ta forma tłumaczenia kompletnie nie sprawdza się w filmach z dużą ilością dialogów, z kolei w dubbingu tłumaczy się wszystko, więc widzowi nie umyka nic z dialogów. Tutaj jednak sporo zależy od tłumacza i lektora – niektórzy tłumacze odwalają taką manianę, że skracają nawet o sześćdziesiąt procent, żeby pan w budce zdążył go przeczytać, ale są lektorzy, którzy potrafią przeczytać więcej tekstu. Tym niemniej w filmach gadanych są tylko dwa dobre rozwiązania – albo znajomość języka, w jakim nagrany został film, albo dubbing. Argument za szeptanką, jakoby było w niej słychać oryginalne głosy jest śmieszny, bo słychać tylko urywki zdań, a żaden człowiek, który od zawsze ogląda filmy z szeptankami, nie będzie w stanie rozpoznać głosu de Niro czy Pacino – rozpoznaje tylko Knapika czy Borowca. Dubbing ma dwa zasadnicze zagrożenia. Pierwszym z nich jest konieczność trzymania się kłapów, tj. takie ułożenie polskiego tekstu, żeby zgadzał się on z ruchami ust aktorów. Uniemożliwia to dosłowne przetłumaczenie dialogów i wymaga „gimnastyki”. Tyle że ja już wolę usłyszeć trochę zmieniony, ale zachowujący sens wypowiedzi zdania tekst, niż nie usłyszeć go wcale bądź w mocno okrojonej wersji, jak w szeptance. Drugie zagrożenie to aktorzy – dobrze jest, jeśli nad dubbingiem czuwa producent filmu lub serialu, bo w takim przypadku to on decyduje, kogo usłyszymy w filmie. W Polsce reżyser przeprowadza casting, na którym wytypowani przez niego aktorzy nagrywają „dema”, a te zostają wysłane do Stanów i tam producent decyduje, który aktor najbardziej pasuje do danej roli. Tak zawsze jest w filmach Disneya, co wyklucza branie do dubbingu znanych nazwisk. Raz zgodzili się na wzięcie „celebryty” – Pazury do „Alicji w krainie czarów”, bo Depp był tak ucharakteryzowany, że Pazura w miarę zlewał się z Kapelusznikiem. Tym niemniej w „Jeźdźcu znikąd” Pazura już nie będzie dubbingował Deppa, bo wzięto aktora głosowego, który do niego pasuje. Inne zagrożenie związane z aktorami to kwestia tego, czy podołają roli. W Polsce w dubbingach robionych z głową, tj. nadzorowanych przez producenta, nie ma z tym problemu, bo budżet jest duży, a i czasu wystarczająco, żeby można było dubbing dopieścić i doszlifować, stąd też „Niesamowity Spider-Man” czy „Avengers” mieli udany dubbing. W przypadku „Hobbita” nie ma jednak mowy o dobrym dubbingu, bo raz: nie nadzorował go producent, więc dystrybutor wcisnął doń Zborowskiego, Szyca, Stenkę i Kaczora; dwa: zlecono go studiu, które nie potrafi zrobić dobrego dubbingu aktorskiego; trzy: Waldemar Barwiński powiedział niedawno w wywiadzie, że dystrybutor późno zdecydował się na dubbing, więc czasu na nagrania było niewiele. Wziąwszy to pod uwagę, dubbing do „Hobbita” z góry skazany jest na porażkę, ale „Oz: Wielki i potężny”, „Iron Man 3” czy „Jeździec znikąd” mają szansę się udać, bo dystrybutor dba o to, żeby dubbing był dobry, a nie tylko o to, żeby był w celu zarobienia większej ilości pieniędzy.
Dubbing jest dla dzieci ok,choć ja nigdy nie pokazał bym dziecku takiego gwałtu na aktorskie i psuł mu fil;m na przyszłość ale ok to potrafię zrozumieć dla dzieci.Nigdy jednak nie zaakceptuje jakiejkolwiek próby obrony dubbingu pod względem artystycznym.
Dubbing , ze szczególnym okrucieństwem gwałci aktorstwo i niszczy ciężką prace aktorów
Dobrze że oprócz dubbingu będzie też wersja z napisami. To mnie nieco uspokoiło. Ale dubbing filmów fabularnych do dla mnie czysty nonsens. Traci taki film całą autentyczność. Goście na ekranie ewidentnie ruszają ustami wypowiadając angielskie słowa a tu ci z głośników lecą jakieś polskie dialogi, często od czapy przetłumaczone. Nie cierpię tego. No ale Hobbit to bądź co bądź film na podstawie książki dla dzieci i trudno oczekiwać że dzieci będą nadążać za napisami choćby nie wiem jak szybko już czytały, no to dubbing musi być. Ale dlaczego Szyc w roli Golluma? Nie mogę tego pojąć. Czyżby sam tytuł tak długo wyczekiwanego filmu, klasyka z gatunku fantasy to mało dla speców od marketingu? To już nie ma zdolniejszych aktorów dubbingowych? Tylko na chama wciskać tego Szyca wszędzie. Już sobie wyobrażam tę katastrofę. Chociażby Boberek byłby lepszy i to z palcem w d...
pawelacb - Dubbing w filmach aktorskich niszczy aktorstwo i klimat to jest ta idea?W tym filmie już po trailerze widać ,że będzie to samo.
Gandalf, Krasnoludy, Bilbo brzmią komicznie cytując komentarz "HAHAHAHHAHAHHAHAHAHAHAHH ogladając film z takim dubbingiem będe sie czuł jakbym oglądał jakąś ch%%wą komedie" Prawda.Cały klimat i aktorstwo wypracowane prze aktorów jest zniszczone przez dubbing.Golum w originale to mistrzostwo klimatu,Szyc jako Golum to będzie...trudno powiedzieć na pewno nic dobrego.
Granie głosem jest według mnie, NAJWAŻNIEJSZYM czynnikiem składniowym aktorstwa.
"A co by było jeżeli nikt z nas nigdy nie słyszał by prawdziwego głosu De Niro a każdy film z jego udziałem byłby dubbingowany"- Nigdy n ie zdobył by żadnej nagrody ,byłby uważany za przeciętnego aktora a filmy w których grał nawet w połowie nie tak dobre.
Zademonstruje to- http://www.youtube.com/watch?v=5leWXFbdzds łap to i zobacz jaki to szit a teraz to - https://www.youtube.com/watch?v=VG9AGf66tXM ten dubbing demoluje ten film niszczy i gwałci.Malo ci to masz to - http://www.youtube.com/watch?v=zsBnOKqeWBU to już jest g**no absolutne.
Dubbing w filmach aktorskich to zło,czyste zło ,zło niszczące aktorstwo i klimat to nie jest ten sam film to jego imitacja.