Ta część jest najgorsza z wszystkich ... Ciągnie się jak flaki z olejem.... Spokojnie można było Hobbita zrobić w dwóch filmach ale przecież wytwórnie wtedy by mniej zarobiły więc z tego powodu ta mała książeczka została pokrojona jak ser na plasterki
Zgadzam się.
Oglądałam wersję rozszerzoną i gdzieś tak do połowy było bardzo fajnie, przygoda szła swoim torem, ale potem to już totalna tragedia.
Trudno mi przyznać, że film w świecie Tolkiena mnie znudził. Trylogia WP jest dla mnie czymś co mogę oglądać bez końca, Hobbit już nie. Pierwsza część była bardzo fajna, perspektywa przygody aż wylewała się z ekranu, był klimat, były fajne dialogi i sytuacje, no cud miód. Pustkowie Smauga pociągnęły z początku ten klimat, ale jak tylko scenarzysta dostał do napisania coś od siebie to już widać zdecydowaną różnicę poziomów.
Nie widzę w ogóle sensu wprowadzenia Legolasa i tej elfki do świetnie zapowiadającej się historii.
Wątek miłosny pomiędzy krasnoludem i nią miał niby zastąpić widzowi ten z WP, Aragorna i Arweny? No chyba nie...
Czytałam książkę jakiś czas temu, ale nie chodzi mi tutaj co było, a co dodali. Zwyczajnie w książce rzeczy trzymają się kupy i takie powinni zostawić. Wymyślić coś lepszego dla Legolasa niż samo siekanie orków na lewo i prawo niczym jakiś ninja, bo te wszystkie wygibasy wyglądały tak nienaturalnie i tak rzucały się w oczy że aż można powiedzieć sobie WTF?
Mając całą armię takich elfów spokojnie by wygrali wojne z Sauronem, ale co tam.
Średniak z wielkim potencjałem. Rozciągnięte wątki do granic możliwości, przerzucanie szybkich scen z jednego miejsca do drugiego. Za szybkie dodawanie postaci. W jednej chwili mamy krasnoludy, za chwilę dodają tego gościa od czarnej strzały, jego dzieci, władce miasta i jakiegoś obleśnego doradcę. Wszystko bez ładu i składu.