Tylu fajnych aktorów, tyle fajnych efektów, tyle pięknych widoków, takie oczekiwania i....... w sumie nie wiadomo po co to wszystko. Tego filmu mogło by spokojnie nie być.
Przeczytałam Hobbita dwukrotnie, Władcę Pierścieni też dwukrotnie, jestem fanką Tolkiena, fanką literatury fantasy jak i literatury ogólnie, więc może po prostu aż za dobrze wiem, o czym to jest. Spodziewałam się czegoś ambitniejszego, a nie takiego pustego efekciarstwa dla mas.
Wiem, że ciężko uwierzyć w dzisiejszych czasach, że ktoś czyta książki, w dodatku jeszcze po kilka razy, ale tak, czytam książki w ogromnych ilościach, w końcu nie bez powodu poszłam na polonistykę. ;) Hobbita uwielbiam i jeszcze nieraz przeczytam.
o matko, skoro osoba studiujaca polonistyke nie potrafi czytac miedzy wierszami, zeby wychwycic przeslanie i symbolike zawarte w Hobbicie, to tragedia...
Owszem, potrafię wychwycić przesłanie i symbolikę z samej książki. Co nie zmienia faktu, że ekranizacja wyszła po prostu zbyt nudna...
W ogóle Twoja wypowiedź nie ma sensu, jest nie na temat i nie wiem, do czego się odnosi.
ale coz, znam osobe po polonistyce, ktora nie wie, jak sie pisze "znad", wiec studia o niczym nie swiadcza tak naprawde, jesli nie jest sie bystrym i nie zauwaza sie rzeczy, ktorych inni nie widzą.
dodatkowo: WP przeczytany 4x, obejrzany ze 40, Hobbit przeczytany 4x i I cz. obejrzana 14 razy, a II czesc - 9 - póki co.
Doprawdy trudno uwierzyć że przeczytałaś Hobbita, skoro spodziewałaś się po prostej bajce dla dzieci czegoś ambitnego. Film pod tym względem i tak jest zrobiony bardziej na poważnie. Czy to dobrze czy źle to już inna sprawa.
Czytaj ze zrozumienie Spodziewałam się czegoś "ambitniejszego" (a nie "ambitnego"). W sensie że spodziewałam się czegoś ambitniejszego od tego, co ostatecznie stworzył PJ.
I mówiąc "ambitniejszego" nie mam na myśli "poważnie", tylko chociażby "sensownie" albo "na poziomie"...
Jakbyś przeczytał i dobrze znal Władcę Pierścieni, Hobbita, Silmarillion, Niedokończone Opowieści i Przygody Toma Bombadila (z tej książki jest tekst piosenki, którą śpiewa Bofur w I części Hobbita w wersji rozszerzonej), to byś wiedział, po co ten film. Ludzie, nic nie wiecie o Śródziemiu a spodziewacie sie nie wiadomo czego.
Siedzial za mną w kinie jakis chlopak, ktory nie wiedzial, o co chodzi z "Dziewięcioma" ! (Gdy Gandalf jest w grobowcu i mowi: "Jeden z dziewięciu). No to proszę was, o czym wy w ogole mowicie, skoro nic nie wiecie ????
A czy żeby obejrzeć film trzeba znać od razu całą twórczość Tolkiena? Bo nie wydaje mi się. Ja nie czytałam żadnej z książek Tolkiena bo dla mnie są po prostu (zaraz zostanę pewnie zjechana od najgorszych) nudne i nie potrafię przez nie przebrnąć. Nie potrafiłam nawet przebrnąć przez filmy WP. Na Hobbita do kina poszłam z tak debilnego powodu, że nikt chyba lepszego nie wymyśli, a mianowicie bo usłyszałam na yt Misty Mountains w wykonaniu krasnoludów i zakochałam się w tym kawałku. Do tego bilet mnie kosztował 11 zł ;)
A filmy WP obejrzałam dopiero w wakacje tylko dlatego, że moje kuzynostwo w wieku 10, 11 lat chciało obejrzeć.
W sumie Hobbit mi się bardzo spodobał (mowa o pierwszej części) stwierdziłam, że chcę zobaczyć wszystkie 3 :D
Akurat ja w filmie uważam za dobre wprowadzenie tych dodatkowych wątków, bo skoro już na filmie chcieli zarobić i zrobili 3 części (co mnie się akurat podoba bo mogę sobie popatrzeć na piękne zdjęcia i posłuchać dobrej muzyki) to trzeba było je czymś zapełnić. Po za tym osobiście podoba mi się cała historia i czekam na jej zakończenie z niecierpliwością. No i co mi się podobało, to to, że pokazali ten "powrót Saurona" :D
Do efektów specjalnych nic nie mam, jedni narzekają, że coś tam, ble, ble... A jak dla mnie są świetne! Dobrze się na to patrzy. I jak się ogląda w kinie to się tylko myśli łaaaaaaał.
Co mi się nie podobało to pająki, bo ich nie lubię i szczerze poły tej walki w pajęczynach nie widziałam xDDD
No i Smaug! Jak dla mnie smok został zrobiony świetnie! Wyglądał naprawdę porażająco, wielki, majestatyczny, żarzący się ogniem i do tego głos Benedykta,.. Idealnie! :D
W tym filmie nawet jak się komuś nie podoba, że pozmieniali to i różni się od książki i w ogóle to można sobie choć pooglądać piękne widoki :D
Ogólnie ja jestem zachwycona i przyznam, że momentami się dłużyło, ale zaraz znów działo się coś ciekawego, dałam radę, a byłam baaardzo nie wyspana jak na film szłam. :D
Równie dobrze można nakręcić film o robieniu kupy. Przez 3h będą pokazywać chopa jak próbuje zrobić kloca, ale czegoś mu brakuje.../ tak, tak! czopka! I brygada która ma za zadanie uwolnić świat od złej mocy, maszeruje dzień i w nocy żeby dostarczyć czopka chopowi robiącemu kloca...
Już kapujesz? Wku.rwia mnie zdeczka takie tłumaczenie- "nie czytałeś, to nie oglądaj"
Film sam ma się bronić i ma być o czymś, historia dobrze opowiedziana, wyraźna i z klimatem to podstawa w tego typu filmach, a nie "zajebiste efekty"... pfff, 2014r, za 6 lat to takie efekty będą już banałem i tyle.
Tak się składa, że czytałem Hobbita, trylogię, Silmarillion itd. Primo: co z tego, to film a nie książka. Secundo: podobała mi się pierwsza część, LoTR podobał mi się więcej niż bardzo, mam wszystkie najbardziej wypasione i rozszerzone wydania na DVD. Obok książek, rzecz jasna. Tertio: Hobbit to krótka, lekka i przyjemna opowieść na trzysta dziesięć stron rozstrzelonego tekstu na małych kartkach. (Przekład M.Skibniewskiej, wydawnictwo Iskry). Nie będę znęcał się nad fragmentami, których nie było w książce bo akurat Tauriel zwyczajnie mi się podobała. Co prawda, u kilkuset letnich elfów zachowania jak u nastolatków mogą drażnić. Wszystkie te, kolejne fragmenty, wątki poboczne, sceny itd. tworzą jeden wielki nudny tasiemiec. W bohaterach nie zachodzi żadna odmiana, Thorin niby dojrzewa do bycia królem a co chwila się poddaje lub celuje mieczem w Bilba, który co akcja ratuje mu rzyć.
Jeśli na prawdę czytałeś Hobbita to powinieneś wiedzieć, że Bard z filmu na się zupełnie nijak do tego książkowego. Gdzie jest napisane, że miał żonę, dzieci i pobyt w więzieniu?? Dodano, je tylko po to, żeby jeszcze bardziej rozwlec akcję w Esgaroth. Nigdzie nie było też mowy o żadnej baliście. Ciekawe jak z balisty chcą trafić w mknącego smoka w dziurę po łusce nad lewą piersią?? I wisienka na torcie: multikulti w Esgaroth. Po prostu żal, miasto wyglądem przypominające słowiańska republikę kupiecką nad Bałtykiem a w nim ludność jak w Bagdadzie czy Jerozolimie.
Bo książkowy Bard nie ma żadnej osobowości, nic, wyskakuje nagle, nie wiadomo skąd podczas ataku Smauga i zabija go z łuku przy pomocy drozda / sam zapewne nie zauważyłby luki w smoczej zbroi / i nagle okazuje się, że to nie jest taki sobie zwykły Bard / maruda, tylko potomek władców Dale - filmowy Bard jest znacznie ciekawszą postacią i chyba cię zmartwię, gdyż podoba się on wielu fanom twórczości Tolkiena
podobnie ma się sprawa z filmowym Thranduilem, który w książce nie ma nawet imienia, książkowy Thorin też nie grzeszy osobowością.
Lubię " Hobbita " ale jest to prosta historia, która bez zmian w kinie przeszłaby bez echa, byłaby trochę zbyt nudna i pozbawiona akcji / choć chciałbym taki film zobaczyć ale rozumiem, dlaczego on nie powstał /.
Ubicie smoka z balisty jest bardziej realistyczne, niż sprzątnięcie go z łuku; wielki smok i jedna strzała z łuku ...
No dobra, ale tego właśnie oczekiwałem od filmu, że te postacie jakoś rozwiną albo zupełnie pominą.
Thorin na koniec pierwszej części rozpływa się nad Bilbem a w drugiej co krok powtarza, że nie poświęci dla niego wyprawy. Wyprawy, która bez Bilba co chwila o mały włos nie kończy się katastrofą:) to bez sensu.... Po co on tam w ogóle idzie skoro nie wie jak załatwić smoka??
Czemu tak skrótowo załatwili Beorna?? Przecież to w finale jedna z kluczowych postaci.
Bard mógłby być jakimś skrótowym Aragornem a tak miota się po Esgaroth pomiędzy rolą ojca, przemytnika, buntownika i trybuna ludu. Czemu to służy?? Co on w ogóle chce osiągnąć??
Czemu Thranduil więzi krasnoludy?? Może jakaś wstawka z przeszłości co myśli o budzeniu smoka??
Wszyscy tak jadą po Tauriel i Kilim ale to chyba (obok Bilba) jedyne postacie, które coś tam w sobie zmieniają, do czegoś dochodzą a nie tylko biegają po lesie i sypią nielogicznym, nadętym słowotokiem.
O całkowicie irracjonalnych scenach typu walka w hucie, gdzie w pięć minut zagrzali metal w kotłach już nic nie piszę.
A balista to po prostu symbol bezsensownych dodatków w filmie: po co ona tam w ogóle stała?? Element obrony przeciwlotniczej miasta?? Po co przez dziesiątki lat stoi coś do czego nie ma strzał?? Tak na logikę, jak z czegoś takiego trafić w powietrzu do ruchomego celu?? Naprowadzana strzała?? Drobiazgi ale mnie rażą. Poza tym jak dla mnie dbałość o takie drobiazgi była jedną z najmocniejszych stron LOTRa.
PS: długi walijski łuk mógł bez problemu przebić tarczę czy kolczugę, więc smoczą skórę myślę też by dał:)
Pzdr