Film oceniam na dobry, ale dobry nie oznacza, że z seansu jestem zadowolony. Niestety druga
odsłona Hobbita też mnie trochę rozczarowała, co prawda mniej od jedynki, ale nadal nie jest
tym czego oczekiwałem. Nie mam zamiaru się rozpisywać, zwyczajnie mi się nie chcę, a
dlaczego mi się nie chcę? No właśnie na to film również miał wpływ, po prostu mnie zmęczył.
Ogólnie mam do niego te same zastrzeżenia co do pierwszej części, więc jak ktoś chce
konkretniejszych argumentów może odszukać temat. Krótko mówiąc ja ten film odbieram jako
zwykłą bajkę, bajkę która owszem może zachwycać, ale tylko kogoś kto jest fanatykiem fantasy i
lubi takie klimaty. Przy Władcy Pierścienia takiego odczucia nie miałem, więc mimo iż filmy te
miały mieć wiele wspólnego, to jednak stoją w zupełnie innym szeregu. Tymi szeregami jest
docelowa grupa odbiorców, która w obu trylogiach jednak znacznie się różni. Takie odnoszę
wrażenie i niestety nie czerpię już przyjemności z oglądania tej produkcji, po prostu nuży mnie
oglądanie kilku(kilkunastu) nieśmiertelnych krasnoludów spacerujących po lesie czy wzgórzach i
rozwalających wszystkie nacje w bardzo prymitywnie i banalnie zobrazowany sposób. Nie jestem
pewien czy skuszę się na ostatnia część. Na dzień dzisiejszy nie czuje potrzeby dokończenia
oglądania dalszych przygód smoka i krasnali, pomijając już fakt przewidywalności.
Można obejrzeć, ale czy polecam to na prawie 3 godzinny seans to zdecydowanie nie.