....a do Bilba się nie przekonałam:)
nie jest zły - jest dobry ale - z hobbitów zostanę przy FRODZIE -
- potężne brzemię Jedynego niesionego na szyi pełne emanacji zła i mocy jego twórcy - Saurona - powoli niszczące siły psychiczne i fizyczne hobbita ;
- ugodzenie nożem Morgulu - pewna tragedia bez pomocy Elronda;
- zatrucie jadem Szeloby ;
- ogromny wysiłek podróży i wszelkie jej trudy i niewygody - niewygody misji która tyczyła się miejsca z którego mieli nie wrócić i do którego nie chcieli z samem iść - głód - strach - zimno - niepewność - pragnienie - ból.......
generalnie Bilbo jest jak z trylogii Sienkiewicza - bujny - barwny - zawadiacki ale Frodo jest nieco inny i chyba ta inność decyduje o tym jak bardzo go lubię........
Mnie też :D W zasadzie jak sobie myślałam kogo bym chętnie odwiedziła jeszcze w Śródziemiu to właśnie Bilba, bo my mnie nie wyrzucił i chętnie ugościł. A że lubił sobie pogadać to i pewnie wiele ciekawych rzeczy bym się dowiedziała. :)
Frodo miał ogólnie poważniejszą misję, w końcu ważyły się losy świata. Ostatecznie jednak zawiódł pod Górą Przeznaczenia.
Jeśli chodzi o filmy to wolę Bilba, filmowy Frodo w ogóle mi nie podszedł, obok Blooma, Wood jest najsłabszym ogniwem i średnio mu wyszła ta rola.
Zaś jeśli o książkach mowa Frodo jest ciekawszą postacią, pewnie ze względu na to że Władca Pierścieni jest bardziej interesującą historią.
Zresztą co tam Frodo, to Sam jest prawdziwym bohaterem :P
Frodo i Bilbo są to kompletnie inne postacie złączone choćby motywem Pierścienia. Tylko że przy postaci Bilba pokazane jest jak Pierścień pełni rolę "dodatku" owszem wpływa na Bilba ale hobbit ma więcej pożytku i poniekąd zabawy z używania Pierścienia (motyw zniknięcia na przyjęciu dla "żartu") .Po prostu Pierścień bardziej hobbitowi "pomaga" niż szkodzi tak bardzo jak w przypadku Froda, którego ciężar brzemienia bardziej wyniszczał. Osobiście wolę Bilba ale tylko odrobinkę, nie ma jakiejś głębokiej przepaści między "lubię/nie lubię" - Bilbo vs. Frodo. ;)
Dla mnie Bilbo oczywiście jeżeli da się ich w ogóle porównać, bo zupełnie mieli inną misje i inny ciężar. Wiadomo Frodo więcej wycierpiał i to głównie za sprawą pierścienia, ale i ciężaru misji jaką na jego barki zrzucono. Bilbo miał czas na dojrzenie do tego wszystkiego, trudności jakie spotykał na swojej drodze były stopniowane, on miał czas się uczyć, Frodo nie. Sam Hobbit jest też lżejszy co sprawia, że przyjemnie się podąża za Bilbo. We Władcy ta powaga potrafi przytłoczyć. Gdyby porównywać film do książki to w filmie zdecydowanie wolę Bilba czyli Freemana. Ale gdyby porównywać książki to ta różnica jest mniejsza w zasadzie minimalna, lecz też wolę Bilba.
nie pamiętam już gdzie to pisało,że Frodo bardziej niż hobbita przypominał elfa - może stad ów chłód?
DRUGA SPRAWA,ŻE JAKOŚ BARDZIEJ LUBIŁAM TE TZW. CHŁODNE POSTACIE.........:) nie złe - chłodne - tajemnicze - nie takie proste i poczciwe - nawet Gandalf nie jest taki poczciwy jak się wydaje bo .......jest majarem:)
Frodo był zafascynowany elfami. Wiele o nich słyszał w dzieciństwie od Bilba być może starał się je naśladować?
Chłodne czyli zdystansowane i z powściągliwością w okazywaniu emocji? No Gandalf zdecydowanie taki nie jest dlatego jego też lubię :).
Jeżeli chodzi o książkę, to obydwaj są fajni.
Co do filmowych wersji to zdecydowanie Bilbo.
Z Froda zrobił totalną za przeproszeniem ciotę. Niestety tu daję duży minus Jacksonowi.