Pierwsza część Hobbita mimo dłużyzn, zmutowanych goblinów, krasnoludów wyglądających jak ludzie z brodami, Radagasta Mędrca /idiotę z guano na głowie i wielu innych ciekawostek
była znośna. To natomiast to spektakl akrobatyki i innych fajerwerków rodem z Matrixa. Brakowało tylko Neo. Władca Pierścieni był zrealizowany rewelacyjnie ale z Hobbitem: Pustkowiem Smauga to Jackson popłynął w daleką podróż własnego umysłu (nie wiem co brał ale nieźle kopnęło). W pewnych momentach ryczałem ze śmiechu :D.
To nie jest Hobbit. To Jacksonowa parodia Hobbita.