Przykład na to jak można z 220 stron powieści zrobić jakieś 8 godzin filmu. Na szczęście ta cześć jest trochę treściwsza niż poprzednia. Szkoda tylko że pokazywane są one w rocznych odstępach, bo nie pamięta się poi takim czasie na czym skończyła się wcześniejsza część.
Ja bym dorzucił jeszcze poza rozciąganiem kompletną zmianę fabuły książki.. o ile jest główny zarys czyli wizyta u Beorn'a, podroż przez las, wizyta w leśnym królestwie, beczki itp itd to wszystko jest tak pozmieniane i uproszczone, że dla czytelnika Hobbita ogląda się to naprawdę źle. Już nie wspominając zabawy krasnoludów ze smokiem, akrobacji Legolasa, Saurona lub jak co gorsza, bo tak wskazują wszystkie znaki na niebie i ziemi zamiana Goblinów na Orki w bitwie trzech armii.