Co powiecie o muzyce, jakie są wasze odczucia? Bo jest to całkiem nowa ścieżka dźwiękowa.
Gdy 1 cześć Hobbita korzystała z gotowej epickiej muzyki z WP + była ciekawa melodia pieśni
krasnoludów. To w tej części niestety nie ma żadnego momentu takiego, by go sobie odświeżyć i
słuchać. Gdy czasami jak coś robi puszczam sobie cały 3h soundtrack WP i przyjemnie mi się
słucha to muzyki z 2 części z Hobbita bym tak nie umiał. Związane jest to z tym, że każde miejsce
miało swoją charakterystyczną muzykę np. Shire. Tu mamy całkiem nowe miejsca. Nie twierdze,
że muzyka jest zła, jest dobra ale nic nie tworzy rewelacji, nie ma tej epickości. Co sprawiło, że
klimat był całkiem inny w dodatku dużo akcji sprawiło, że czułem się jakby to nie był film Pitera.
Pod względem muzycznym byłem zawiedziony trochę. Bo jak Howard stworzył arcydzieło
muzyczne w LOTR i jeszcze 1 cześć Hobbita jej zaczerpała + ta pieśń. To tu nie mamy nic, nic
charakterystycznego. Przynajmniej takie jest moje odczucie. Czy ktoś ma podobne zdanie ?
Brakowało tego tematu "Misty Mountains" to fakt.
Ale ogólnie muzyka nie była tutaj najgorsza. Nie jest jednak epicka i nie ma w niej, jak to napisałeś, nic charakterystycznego z prostego względu. Film ten jest słaby jak barszcz i po prostu muzyka nie może nam się kojarzyć z żadną ciekawą sceną i na odwrót.
Pan Howard nie zawinił, po prostu Peter zapodał mega kaszana.
Jak dla mnie to chyba najgorsza ścieżka dźwiękowa z dotychczasowych części.Po zakończeniu seansu mogłem powiedzieć tylko,ze muzyka była... Kilka motywów przewodnich,które już słyszałem wcześniej i nic nowego co by przykuło moja uwagę.A szkoda,bo Howard Shore to świetny kompozytor.
Nie spodziewam się nominacji za muzykę:)
Też właśnie twierdzę, że jest ona najgorsza i to mnie właśnie najbardziej zabolało, bo w tych filmach (LOTR i Hobbit) był to jeden z najmocniejszych elementów, a dla mnie najważniejszym elementem LOTR. Czasami zamiast radia puszczam właśnie soundtrack trylogii, jest to najpiękniejsza muzyka filmowa jaką słyszałem ( a mam ocenione ponad 1200 filmów) dlatego oceniłem WP jako arcydzieło. A gdy ten element zanikł, zanikła magia bo pozostała tylko piękna charakterystyka. Muzyka jest dobra, nic do niej nie mam, ale to niestety nie jest taka ścieżka, której kto ktoś by słuchał. No coż liczę na epickość ostatniej części, bo tam ma Piter co pokazywać, i mam nadzieje, że będzie inna ścieżka, juz nawet niech zaczerpną motywy z LOTR, byle nie powtarzali tego co w 2 części ...
mam małe pytanie odnośnie muzyki... czy powstał jakiś zbiór wszystkich "pieśni elfickich" podobnych do tej:
http://youtu.be/VSfkU29hXwM?t=1h34m48s
lub
http://youtu.be/VSfkU29hXwM?t=32m3s
jaśli tak to proszę o jakieś info np tytuły albumów lub tytuły utworów... z góry dziękuję za jakąkolwiek pomoc
A mi właśnie muzyka z tego filmu przypadła go gustu. Jest kilka motywów, przy których skóra cierpnie. Nie chce tutaj podawać tytułów, bo pewne motywy przejawiają się w kilku utworach, ale ogólnie jest OK. Zgodzę się co do faktu, że brakowało ,chociażby w jednej scenie, świetnego "misty mountains" ;)
"Jest kilka motywów, przy których skóra cierpnie" Właśnie ja tego nie odczułem. Dźwięk to tak np. odgłosy Sarumana czy Smoka. Ale muzyka, niestety nie posiada dla mnie widocznych motywów. Może jeden minimalny kilkusekundowy w mieście Dale, ale to było takie nic nadzwyczajnego, przynajmniej dla mnie.
Podzielam zdanie (które wyraziłem już w innym wątku), że "Pustkowie Samuga" ma najsłabszą muzykę wśród dotychczasowych pięciu filmów Dżeksona o Śródziemiu.
Nic mi w ucho nie wpadło, i nic się nie umywało nie tylko do LOTR, ale i do części 1 "Hobbita", w której oprócz rewelacyjnej pieśni krasnoludów był iście heavymetalowy, zajebiaszczy motyw zagrany w momencie, gdy Thorin złazi z pinia powalonej sosny i szykuje się do bitki z Azogiem.
Pozostaje nam nadzieja, że w części trzeciej kompozytor się obudzi, i zagra coś ciekawego, a być może nawet pamiętnego.
A mi brakowało porządnego utworu podczas napisów końcowych. Gdy w WP podczas "May it be" czy "Into the West" miałam ciary tak tutaj tylko rozczarowanie i niedosyt.
Jeśli "I see fire" to nie jest utwór, kótry nie jest porządny, to ja nie wiem, co Cię może zadowolić. Wystarczy np rozumieć tekst tej pozycji i to wystarczy, a cała aranżacja, opierająca się w sumie głównie na gitarze ok może nie wprowadza nas jeszcze na sam koniec w nastrój tak jak piosenki końcowe z LOTR, ale mimo wszystko czuć to, co się czuć powinno po oglądnięciu filmu. Przy tej piosence osobiście mam chotę zostać dłużej w kinie, wysłuchać jej całej i przemyśleć wszystko raz jeszcze. Nie wiem jak innych ale bynajmniej mnie wprowadziła jeszcze na sam samiutki koniec w nastrój takij melancholii.