Może ktoś mi wypisać przewodnie piosenki z LOTR'a i Hobbita? Chodzi o tytuł utworu i wykonawcę. Albo wrzućcie linki.
May it be- enya
Gollum's song
Into a west
lonely mountain's song
I see fire- sheran
Dzięki :)
Gollum's song to jest to?
http://www.youtube.com/watch?v=zkXbzffVl44
To ja nie rozumiem czemu jeździ się po tych piosenkach z Hobbita. Najładniejsze wykonanie jest Enyi. Ta piosenka jest magiczna/ klimatyczna. Ale pozostałe czy to z LOTRa czy Hobbita są na takim samym poziomie.
Tak to to :)
ja tam ogólnie nie przepadam za tymi piosenkami. Uwielbiam jedynie soundtracki.
Bo te piosenki nieszczególne są.
Znalazłam na amazonie coś takiego:
http://www.amazon.co.uk/gp/product/B0000TAZBK/ref=ox_sc_act_title_8?ie=UTF8&psc= 1&smid=A3P5ROKL5A1OLE
i zastanawiam się czy to są wszystkie soundtracki tzn. czy są tam też te rozbudowane wersje.
"Pioseneczki" z napisów końcowych do LOTR-a są przecież doskonałe. Pięknie skomponowane. Tekst stanowi tu kwintesencję tolkienowskiego uniwersum. Głosy pań śpiewających są wręcz anielskie. Słychać zadumę, smutek, nadzieję. Warto się wsłuchać. Nieczęsto w kinie udaje się taka sztuka.
Może dla Ciebie są doskonałe. Ja jestem zdziwiona ich słabym poziomem.
A w którym to tekście widzisz tą kwintesencję tolkienowskiego uniwersum? Bo dla mnie nie wystarczy zaśpiewać o morzu, mewach czy upadającym mroku, aby stało się to kwintesencją świata Tolkiena.
Anielskie głosy? Nawet zaryzykuje stwierdzenie, że głos pani Torrini to zwykłe wycie. Nie wiem w jakie ona tony wchodzi, ale rani moje uszy i to dosłownie. Już bym wolała, aby tą piosenkę wykonał Andy Serkis swoim gollumowskim głosem. Może wtedy byłoby doskonale.
Na jedyną uwagę zasługuje niestety tylko May it be. Reszta to właśnie takie pioseneczki, którym trafiło się dostać pod znaczek dobrej marki LOTRa. Dla mnie to jednak za mało, aby uznać je za doskonałe. I nie będę się nimi zachwycała z tego powodu nawet jak będziesz złośliwie pisał jaka to ze mnie znawczyni. Bo umiem sama określić co mi się podoba a co nie i nie kieruje się przy tym "opinią marki".
Skoro uważasz, że Torrini wyje to czego innego szukamy w muzyce. Ja po obejrzeniu Dwóch wież zawsze oglądam napisy końcowe.
Takie popowe pościelówy żeby ludziom lepiej się wychodziło z kina. Ludzie tą lubią.
Zresztą czego oczekiwać po społeczeństwie które zachwyca się radiem RMF FM.
Taka konwencja kina. Zresztą nie jest to pop w rodzaju umca umca. Pewnie, że niektórzy woleli by na koniec Dwóch wież np. Two minutes to midnight, ale to już inna para kaloszy.