Epickość, klimat, aktorzy, fabuła, wyważona akcja - to był cały LOTR. Hobbit niestety buja się na granicy ni to w tą, no to we w tą, raz wciagą, zaraz potem daje nam popis kiczu...Ale po kolei.
Prosta, hobbitowska fabuła rozciągnieta na tyle godzin jest zdecydowanie za długa...
Pierwsza irytacja następuję podczas spływu beczkami. Tak słabe efekty w Hobbicie mnie przeraziły. Efekt wody i doklejenia aktorów był fatalny, a skaczący po głowach Legolas "zabijaka" postawił kropkę nad i...
Aktorzy nie są wyraziści, zapamiętywalni, są bo...są. Z krasnoludów wyróżnia się tylko stary Balin a elficka piękność Tauriel mogła by spokojnie zagrać w LOTRZe zamiast Arweny. Bilbo to również powrót do korzeni sympatycznych Hobbitów.
Niestety gdy już na ekranie widzimy zwłaszcza Legolasa, znów następuje irytacja. Odpicowany Elf z pyzatą buźką i kamienną miną jest tutaj wrzucony na siłę. Thorin budzi mieszane uczucia, Bard jest zagubiony, jak by wrócił z filmu o Piratach...Król Thranduil zamiast elfickiej dostojności, wywołuje mieszany uśmiech na twarzy...
Orki to już nie wspaniała charakteryzacja z klimatem, a komputerowo generowanie stwory, które "dają" trochę Avatarem...
Gdy znowu się wczujemy podczas poszukiwania dziurki od klucza, poszukiwania kamienia przez Bilba, trzymajacej w napięciu rozmowy ze smokiem...znów coś pryska. Jest akcja, uciekanie przed smokiem, skakanie, fruwanie, ogień smoka nikogo nie dosięga...chwilę potem film się kończy. Nagle ciach.
Druga część Hobbita pokazuję, że chyba tylko Jackson uwierzył w ten film. Większość aktorów, grafików od efektów specjalnych nie podzielało tej opinii. Reżyser też się pogubił, nieumiejetnie łącząc wszystkie "zapychacze" w tym niemal 3 godzinnym filmie. Chwilami powraca czar Tolkiena, magia, klimat...ale zaraz się kończy. I tak widz wychodzi z mieszanymi uczuciami, z irytacją...a szkoda.
Po pierwsze, nie jest to zwykła ekranizacja " Hobbita ", tylko jego adaptacja poszerzona o całe tło tego, jak wyprawa Krasnoludów i rola Bilba wpłynęły na późniejsze losy Śródziemia
po drugie, dla mnie scena z beczkami jest świetna, choć ciut za długa
po trzecie, aktorzy są wyraziści: Bilbo, Thorin, Balin czy Bard to świetne postaci
po czwarte, nie dało się zrobić ' aktorskich ' Orków, gdyż w każde ujęcie z ich udziałem i tak trzeba by było ingerować komputerowo / 3D, FHD, 48 kl/s /, więc prościej i taniej było stworzyć ich od razu za pomocą CGI
po piąte - smoka w książce jest zbyt mało a aby pokazać tę postać w filmie trzeba było wielu godzin ciężkiej pracy, więc danie mu większej roli niż w oryginale było zrozumiałym zabiegiem,a i Krasnoludy nie są w końcu tak bezbronne i bierne, jak w książce.
No cóż pierwsze zdanie w Twojej wypowiedzi ma się bnijak do tematu. Po drugie to jest tylko Twoja opinia jak i jego, więc załozyciel tematu ma rację i ty masz rację. Po trzecie - patrz punkt drugi. To że ty napiszesz ze aktorzy sa wyrazisci to nie oznacza ze tak jest. Po czwarte dalo sie spokojnie tych orków zrobic, patrz: LOTR. Po piate zgadzam sie ze dobrze ze wiecej Smauga pokazano ale ta bezradnosc ksiazkowych krasnoludow byla swietna, a tu sprowadzono Smauga do roli glupka. Zatem jak widzisz to wszystko opinie a nie fakty/ prawdy itp itd
Moje pierwsze zdanie odnosi się do tej wypowiedzi:
" Prosta, hobbitowska fabuła rozciągnieta na tyle godzin jest zdecydowanie za długa... "
gdybyś czytał ' Oficjalny Przewodnik po Filmie ' wiedziałbyś / lub wiedziała / że nie dało się tych Orków zrobić w tradycyjny sposób.
mnie bezradność Krasnoludów i opieranie się tylko i wyłącznie na Bilbie i jego pierścieniu mocno irytowała książce - Krasnoludy, bitny i twardy lud rusza na smoka bez broni? - wtf?.
Właśnie to było świetne że Bilbo był tym łebskim. Mnie tam to nie irytowało. :) Tak oglądałenm te materiały, że niby nie dali rady zrobić goblinów z charakteryzacją. Jednakże napisałeś o orkach a w filmie wiesz ze Jackson zrobił rozróżnienie.
A co to za różnica, czy to Gobliny czy Orkowie? - i jedni i drudzy wyglądali by po prostu źle.
Bo żaden z Tolkienowskich krasnoludów nie był tak głupi żeby walczyć ze Smaugiem bronią....od tego mieli Włamywacza.
Tyle tylko, ze po drodze przyszło im stawić czoła nie tylko smokowi ( któremu czoła nie stawili ;) ) ale też Goblinom, pająkom, itp.
na szczęście, pod koniec książki w trakcie bitwy, Krasnoludy mają już broń, którą znaleźli we wnętrzu Ereboru.
Zamknij się trolu. Sam trolujesz a gość jedynie swoją opinię faszysto zakichanty wyraża.
Trafne obserwacje. Zgadzam się z Toba w paru punktach.
Pierwsza cześć bardziej przypadła mi do gustu
Zgadzam się, że ten film to takie trochę odbijanie się od bandy do bandy. Nierówny. A to właśnie przez te jak to ująłeś "zapychacze". Nie zgadzam się tylko z wyrazistością aktorów. Same krasnoludy, każdy z nich i wygląda inaczej i się inaczej zachowuje. Niestety ich jest za dużo i nie sposób poświęcić każdemu odpowiednią ilość czasu, na tyle aby nam dobrze utkwili w pamięci. Z innymi bohaterami (prócz Azoga i Bolga) ja w ogóle nie miałam problemu. Zarówno Bard jak i jego dzieci, władca miasta na jeziorze, Alfrid, Thranduil, Tauriel itd. są dla mnie doskonale i wyraziści i zapamiętywalni.
"Bard jest zagubiony, jak by wrócił z filmu o Piratach"
Dobre :)
Z punktami o bohaterach się nie zgadzam, że są nijacy - dbór aktorów, gra, wygląd oraz osobowości są jak zawsze u PJ świetne. Świetny Bilbo( tylko trochę go za mało, jak na mój gust), charyzmatyczny Thorin, zjawiskowy Thranduil, z rozpoznawaniem krasnoludów nie miałam problemów już przy Niezwykłej Podróży. Jedyny zarzut mam do Legolasa - nie podoba mi się ta odsłona elfa - wiecznie skwaszony, właściwie nie wiadomo po co jest przez większość swoich scen.
Efekty rzeczywiście momentami słabe. Niby są to drobiazgi, ale kiedy zbierze się kilka takich szczegółów, zaczynają nieco razić.
,,Reżyser też się pogubił, nieumiejetnie łącząc wszystkie "zapychacze" w tym niemal 3 godzinnym filmie" - coś w tym jest. Stwierdziłam kiedyś, że ktoś chyba niezbyt fortunnie dobrał sceny do wersji podstawowej, ponieważ jest dość dużo scen, które wg mnie lepiej wyglądałyby w wersji EE, a zabrakło mi tych należących do głównego wątku, i nadal podtrzymuję to zdanie.