Postanowiłem założyć ów temat, gdyż spotykam się na tym forum z nieznajomością pojęcia konwencji filmowej i różnych jej rodzajów, na początek jednak chciałbym wyjaśnić pewną nielogiczność w wypowiedziach co niektórych kinomanów:
gdy rok temu na ekrany kin wchodził " Hobbit Niezwykła Podróż " wielu z Wa narzekało, że film jest długi, kolorowy, brak w nim akcji i mroku, czyli jednym słowem, nuda
gdy po roku mamy na ekranach kin " Pustkowie Smauga ", widzowie narzekają na dużą ilość akcji i na mroczne sceny ....sorki ale zdecydujcie się wreszcie, o co Wam chodzi ....
spotkałem się z opiniami, że całego " Hobbita " można by zmieścić w jednym, półtoragodzinnym filmie - na prawdę chcielibyście oglądać coś takiego?, film w którym bitwa Pięciu Armii trwałaby 10 minut?
bo ja, nie
oglądałem już animowanego " Władcę Pierścieni " z lat 70 - tych i mam pewność, że " Hobbit " upchany w jednym filmie byłby tak samo spłycony, jak i ta wersja WP.
A teraz główny powód dla którego zdecydowałem się założyć ten temat:
filmowa trylogia " Władca Pierścieni " królowała na ekranach kin w latach 2001- 2003, wbrew pozorom, cała trylogia nie była aż tak silnie kreowana jako baśń lub fantasy, bliżej jej było do filmu historycznego, gdzie Śródziemie, jego krainy, budowle i mieszkańcy mieli sprawiać wrażenie jak najbardziej realnych, żyjących i istniejących w jakiś zamierzchłych czasach
" Władca Pierścieni " to epopeja, epos, epika, wielowątkowa opowieść, która zasługiwała na poważne jej potraktowanie ( co nie do końca się twórcą udało ) dlatego też Peter Jackson nie mógł sobie pozwolić na wiele scen w lżejszym tonie, lżejszej konwencji, choć i tak wprowadził wiele zmian i sporo głupawych scen, które rażą widza, ale nie dlatego, że są one przesadzone, nie dlatego, że utrzymane są w konwencji fantasy, lecz dlatego, że same filmy utrzymane są w poważnej konwencji niemalże historycznego fresku, gdzie Legolas serfujący na tarczy i bekający Gimli po prostu nie pasowali, stąd podobne sceny tak kują w oczy.
" Hobbit ", zarówno literacki pierwowzór jak i jego filmowa adaptacja, nie ma w sobie nic z historycznego fresku, to zwykła przygoda, wyprawa po skarby, pełna questów, lekka opowieść fantasy w konwencji baśni - jednak filmy nie mogły ograniczyć się tylko do owej konwencji baśni, gdyż taki " Hobbit " nie byłby spójny i wiarygodny, gdyż nie zgadzałby się ze sfilmowanym już " Władcą Pierścieni ", stąd reżyser i scenarzyści mieli prawdziwy orzech do zgryzienia: jak zrobić baśń, film lżejszy od WP a za razem film spójny z trylogią WP?
twórcy wybrali coś po środku: nie do końca baśń ale i nie do końca film w konwencji WP
cała lekka konwencja filmów, z jej całą niedorzecznością , przepychem inscenizacyjnym i przerostem formy nad treścią ma uwypuklać widzowi fakt, że ma on do czynienia z czymś innym niż trylogia WP, choć obie opowieści toczą się w tym samym literackim i filmowym uniwersum, jest to niemalże ukłon w stronę kina Nowej Przygody, filmów o przygodach Indiany Jonesa a nawet " Gwiezdnych Wojen " czyli filmów w których nie logika i realizm są na pierwszym planie, a fantazja, dobra zabawa i wyobraźnia twórców - scena beczkowego spływu, jej tempo, inscenizacja i choreografia scen walk i akrobacji to najlepsza zabawa efektami specjalnymi od czasów obu części " Mumii ", pierwszej części " Piratów z Karaibów " i kilku innych filmów w podobnej konwencji, gdzie liczy się pomysłowość i efektowność a nie realizm, wszystkie te sceny w których brak jest realizmu i praw fizyki były zamierzone poprzez zupełnie inną konwencję niż ta, w której Jackson nakręcił " Władcę Pierścieni " i o ile wiele scen z WP pasowałoby do " Hobbita ", który zaczyna przeplatać konwencję radosnej baśni ze znanym z WP mrokiem, to wiele scen z " Hobbita " nie pasowałoby do poważnej, niemalże historycznej konwencji i formuły WP, ta różnica konwencji uwypukla nam właśnie różnicę pomiędzy obiema trylogiami i mniejsze znaczenie trylogii " Hobbita ", gdzie twórcy mogli popuścić wodzę wyobraźni i dobrze się bawić, wiedząc, że nie kręcą filmów o takiej powadze, jak " Władca Pierścieni ".
Ja nie narzekam, ale wciąż jest dużo wątków dodanych z dupy, a nie ma kilku tych z książki, ponadto jest też za dużo CGI i sztucznych walk.
Literacki " Hobbit " jest baśnią, żeby nie powiedzieć, bajką, pisaną dla dzieci.
Na prawdę muszę was odsyłać do wikipedii?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hobbit,_czyli_tam_i_z_powrotem
powieść autorstwa J. R. R. Tolkiena, wydana w 1937 roku.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ba%C5%9B%C5%84
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bajka
Nie neguję faktu, że jest to powieść, chodzi mi tylko o jej konwencję - literacki " Hobbit " nie jest napisany tak samo, jak " Władca Pierścieni ", forma i język są znacznie lżejsze.
Odgrzebię temat. "Hobbit" jest napisany lżejszym tonem, dlatego, że Tolkien pisał go z myślą o swoich dzieciach.
"Władca" już dla dzieci miał nie być, dlatego jego język i ton różni się diametralnie i myślę, że stąd ta rozbieżność co do konwencji, z którą się zgadzam :) Hobbit jako baśń, a Władca jako coś historycznego.
Ja akurat nie narzekałam na pierwszego Hobbita ani jego tempo - tak samo w drugiej nie zarzucam tego, że jest szybsza akcja. Jedyną najpoważniejszą rzeczą, którą mam przeciwko Pustkowiu Smauga jest to, że pojawiło się wiele scen mających podkręcić tempo, ale w rzeczywistości nie wnoszą one właściwie nic szczególnie istotnego. Oczywiście nie krytykuję ich istnienia w ogóle - zdaję sobie sprawę, że postawiono na, jak stwierdziłeś, fantazję, dobrą zabawę i wyobraźnię, na przygodę, na efektowność - ale i myślę, że dałoby się to zrobić tak, by nie ucierpiały przy tym podstawowe wątki. Przykład - czy naprawdę konieczne było wstawianie aż tylu scen walki w wykonaniu Legolasa? Walczył z pająkami, walczył z orkami przy beczkach, walczył w Esgaroth i nie były to dwie sceny - ta z Bolgiem to zajęła dobrych kilka minut, natłukli się przecież solidnie. I pomimo najszczerszych chęci nie potrafię sobie przetłumaczyć, jakie to wielkie znaczenie może mieć dla fabuły. ( Może trójka to wyjaśni ). Nie domagam się wyrzucenia wszystkich tych scen, niechby część zostawili, ale nie kosztem np. Mrocznej Puszczy i walki z pająkami, która skończyła się zbyt szybko i może z połowę roboty też wykonał Legolas z Tauriel. Mało tam było Bilba i krasnoludów.
Mało było Beorna i jego wspaniałej chaty, w Leśnym Królestwie też posiedzieli chyba z dzień - a gdyby potrzymano ich tam z miesiąc, jak w książce, to i romans byłby wg mnie bardziej wiarygodny - gdyby Kili i Tauriel prowadzili rozmowy dłużej niż dzień, to uczucie wyglądałoby naturalniej, a i Thranduila chciałoby się więcej.
Inna sprawa, że nie pisnęłabym słowa przeciw takim troche efekciarskim scenom, gdybym dostała też inne, spokojniejsze, ale zdaję sobie sprawę, że wtedy film musiałby trwać prawie cztery godziny. Ja bym wytrzymała, ale pewnie wraz ze mną niewiele osób:)
Po seansie miałam uczucie niedosytu - niby dostałam dużo, ale jednocześnie za mało. Film minął błyskawicznie, a głód pozostał.
Legolas i Tayriel reprezentują w filmie " młode " Elfy, którym zależy jednak na losie Śródziemia i którzy stanowią przeciwwagę dla ojca Legolasa, który woli, żeby jego poddani zaszyli się w pałacu i w nic się nie mieszali, zaś liczne sceny walki mają podkreślić bojową przewagę Leśnych Elfów nad Orkami i nad Krasnoludami: szybkie, zwinne, bezwzględne, wyćwiczone w swoim fachu przez wieki.
Pająków, moim zdaniem było tyle, ile być powinno, nie wiem, co mogliby tam jeszcze pokazać
więcej Beorna i Mrocznej Puszczy zobaczymy w wersji rozszerzonej ( mam nadzieję, że tym razem dostaniemy ok. 20 - 30 minut )
skrócenie pobytu Krasnoludów w Elfiej niewoli to jedyna, rozsądna możliwość, nadająca filmowi dynamiki, zbytnie rozwleczenie tego wątku bardzo zmuliłoby film, to środkowa część, nie ma tu już zawiązania akcji, która musi być bardziej wartka niż w jedynce.
Ależ wiem dlaczego Legolas i Tauriel są w filmie i nie mam też nic przeciwko scenom walki w ich wykonaniu. Napisałam tylko, że moim zdaniem trochę przesadzili z ilością, ale to już moje wrażenie. Każdy ma swoje oczekiwania i moje pod tym względem pozostały odrobinę zawiedzione.
Zgadzam się, że Hobbit i WP to nie to samo i tutaj mamy bajkę a tam bardziej realistyczny film ale zastanówcie się dlaczego Peter Jackson tak zrobił Hobbita.Wyobraźmy sobie jak sceny w których rozmawia Azog Plugawy ze swoim Panem, sceny bitew itd. wyglądały by gdyby PJ zrobił Hobbita jak Władcę Pierścieni.A jeszcze lepiej zwróćmy uwagę na to, że większość filmu to właśnie te przepełnione efektami ujęcia, które same w sobie nie są specjalnie ciekawe ale z efektami już tak.
Władca Pierścieni to przede wszystkim Fabuła.Wielowątkowa opowieść.
W Hobbicie 3 filmy opowiadają o tym jak oni wyruszyli, jak przeszli i jak dotarli.Bez efektów byłoby po prostu nudno i na pewno nie wyglądałby Hobbit jak film z takim budżetem i takiego reżysera.A WP postawił poprzeczkę wysoko.
No wreszcie ktoś to zauważył! Hobbit to nie LOTR i wszelkie porównania do niego są bezsensowne i wręcz nielogiczne. Hobbit jako książka jest przecież skierowany do dzieci, więc naprawdę dziwią mnie te wszystkie krytyczne opinie na temat luźniejszego klimatu filmu. LOTR, tak jak wspomniałeś, ma konwencję typowego heroic fantasy, pełnego patetycznych przemów i altruistycznego bohaterstwa i poświęcenia, a Hobbit to nic innego jak szalona przygoda pełna zwrotów akcji, lekka i niezobowiązująca i takie właśnie są też filmowe adaptacje.
Dobry wpis, ale to na nic. Ludzie i tak będą robić proste porównanie z LOTRem i będą narzekać - nie zważając na różnice w konwencjach. Pewne osoby takie porównanie z uwzględnieniem różnic w stylu i konwencji po prostu przerasta.
Jak zwykle trollujesz. Dalej nie możesz się pogodzić, że NAJWAŻNIEJSZĄ KATEGORIĄ W JAKIEJ OCENIAMY HOBBITA TO FILM? Tak film. Żadne rodzaje żadne konwencje. Każdy film oceniamy jakim jest filmem z punktu widzenia odbiorcy. Hobbit jest jedynie dobrym filmem. I żadne tam bzdury żeby podnieść oceny nie pomogą. Dotrze to do Ciebie w końcu?
A co to za wada, że " Hobbit " jest tylko lub aż " dobrym filmem "?
czy miał być filmem wybitnym?
w przypadku trylogii WP tylko " Drużyna Pierścienia " zasługuje na najwyższe noty i laury, później jest już różnie i też mamy do czynienia z " dobrymi ' filmami, może inaczej, filmowy " Władca Pierścieni " to świetne filmy ale przeciętna ekranizacja / adaptacja, " Hobbita " ogląda się trochę lepiej bez zgrzytów towarzyszących projekcji WP, gdyż tym razem Jackson nie popełnił błędu i od razu zmienił konwencję filmu, przez co sceny, które Tobie się nie podobają, mnie nie rażą ( tak, jak analogiczne sceny w WP ) i które wpisują się w konwencję.
Więc jeśli się wczytasz to kinomana ma przede wszystkim obchodzić to żeby był dobry film. Kolego kiedy wy zrozumiecie, że mnie nie obchodzą zmiany konwencji i nie mają one żadnego wpływu na moja ocenę:D Sam film ma być dobry i oceniony w skali od 1/10 w kategorii film. Do znudzenia jęczycie z tymi konwencjami. Dlaczego nie umiecie zrozumieć, że jak ktoś niżej ocenił film to nie przez żadne durne zmiany czy to w treści czy to w konwencji czy Bóg wie jeszcze w czym. Po prostu uważają sam film za słaby. Mamy jedną skalę od 1 do 10. Przypominam po raz milionowy jedna skala, jeden podział. Oceniamy filmy ze wględu na to jaki jest dany film a nie w jakiej konwencji jakie sceny i blablabla i tak do znudzenia. Możecie bredzić o konwencjach ale już do porzygu pierniczycie o tych konwencjach. Oceniajcie film w kategorii film a nie film w kategorii film ze względu na konwencje. Naprawdę NIEKTÓRE SCENY MI SIĘ NIE PODOBAJĄ BO SĄ ŻENUJĄCE I SŁABE a nie ze Jackson zmienił konwencję.
Możesz oceniać jak chcesz. Nikt ci przecież nie broni.
Ale nie dziw się, że inni biorą pod uwagę konwencję przy ocenianiu filmu - nie tylko Hobbita - jakiegokolwiek filmu.
Moim zdaniem, Ty po prostu nie łapiesz konwencji " Hobbita ", nie rozumiesz jej i dlatego od roku biadolisz o tym, jak to Ci się filmowy " Hobbit " nie podoba, a to jest już po prostu nudne ...
nie da się ocenić filmu bez oceny konwencji w jakiej jest on zrobiony
powiedzmy, " Mumia " z 2009 roku, to remake filmu sprzed lat ale zrealizowany w konwencji filmu przygodowego, niedługo dostaniemy kolejny remake tej historii ale w konwencji horroru - tytuł i historia niby te same ale podeście zupełnie inne
w przypadku " Hobbita " cieszę się, że tym razem Jackson poszedł po rozum do głowy i już od pierwszej części stawia jasno sprawę, w jakiej konwencji utrzymana będzie nowa trylogia, gdyż w przypadku WP nie do końca mu to wyszło:
" Drużyna Pierścienia " to idealna równowaga pomiędzy pięknem i zgrozą, cały wykreowany świat jest w miarę realistyczny, bliski historycznemu freskowi, przemoc też jest bardziej realistyczna, jest krew, itp. - niestety, producenci uznali, że takie coś się nie sprzeda w takim stopniu, w jakim to zakładali i kolejne części są już coraz mniej wierne pierwotnej konwencji: wyczyny Legolasa są coraz bardziej efektowne, armie coraz bardziej komputerowe a sceny przemocy coraz mniej realne / brak krwi /
zmiany konwencji w przedziale jednej serii nie wychodzą jej na dobre, " Hobbit " od początku pokazuje, że tutaj nie bawimy się w epos, w historyczny fresk, że to po prostu rozrywka i tyle - po prostu, albo kupujemy daną konwencję, albo nie.
Poza tym, Sam się już gubisz w swoich zeznaniach, raz pisząc, że " Hobbit ' jest dobrym filmem, a raz, że jest słaby. ;)
Nie podnoś głosu. Mam nadzieję, że nie zaczniesz rzucać za chwilę epitetami jak to masz w zwyczaju robić.
To raz. Dwa, tak oceniamy Hobbita jako film. Ale film filmowi nie równy, są różne konwencje, różne style i oceniając film trzeba je brać pod uwagę. Dla przykładu, nie ma sensu odnosić Hobbita czy LOTR w prosty sposób do filmu obyczajowego, bo jak chcesz oceniać efekty specjalne w filmie obyczajowym na tle efektów w filmie fantasy? I na odwrót, jak chcesz oceniać scenariusz filmu obyczajowego i baśni?
Na tej samej zasadzie, oceniając np scenariusz Hobbita w odniesieniu do scenariusza LOTRa, trzeba brać pod uwagę fakt, iż ten pierwszy był pisany jako zupełnie inna opowieść, kierowana do innego odbiorcy.
Po trzecie, sprawdź znaczenie słowa "troll".
Zentaur ty nawet nie wiesz co to znaczy epitet. Już Ci to udowodnliśmy. Czemu uzywasz słów których znaczenia nie rozumiesz? Nie wiem czy jesteś mało rozumny czy tylko udajesz, ale co za problem napisać że Dziecko Rosemary i Obywatel Kane to filmy lepsze od Hobbita? Żaden bo widzisz, malo mnie obchodza gatunki i konwencje, jest jedna skala i jedna kategoria oceniania jest nia FILM. I oba te filmy sa lepsze od Hobbita bez zadnego bredzenia o roznych konwencjach. Tak jestes trollem. Zdecydowanie zaslugujesz na miano trolla.
"Tak jestes trollem. Zdecydowanie zaslugujesz na miano trolla."
Wyjaśnij mi właściwie, czemu?
Mam Ci wyszukać posty, w których obrażasz ludzi? Jest ich pełno. Dziwię się, że moderacja tu na to pozwala.
Każdy film możesz zestawiać z jakimkolwiek innym. Tylko kiedy oceniasz film, oceniasz go w kategoriach konwencji, w której się porusza. Tak jak pisałem, nie możesz zarzucać, dla przykładu, dramatowi psychologicznemu, że nie ma efektów specjalnych. Albo baśni, że nie ma pogłębionej analizy psychologicznej postaci. Czaisz teraz?
Dzisys Krajst. Jestes niereformowalny. Jerśli dramat Cię wciągnie oznacza, ze jest dobry jeśli nie oznacza ze zły. I TAK JEST ABSOLUTNIE Z KAZDYM FILMEM. Kazdy film z kazdej konwencji moze sie podobac jesli jest dobry KONWENCJA NIE MA TU ZADNEGO ZNACZENIA. Wiec dlatego sceny z Hobbita ktore mi nie podeszly sa po prostu slabe nie ze Jackson zmienil konwencje. Dobra wracaj sobie do Kamilka on tez nie lubi zbytnio myslec.
Poza tym film filmowi jest rowny. Kazdy film musi miec: wciagajaca fabule, swietny scenariusz, bardzo dobra rezyserie, swietne zdjecia. Reasumujac jesli film Cię wciagnał, zachwycił itp itd to jest to dobry film w kategorii film. Nie wyjezdzaj mi juz z durnymi konwencjami bo sie tylko pograzasz tym ze nie umiesz zrozumiec tak prostej rzeczy ze kazdy film oceniamy w tej samej skali i w tej samej kategorii. Jesli jeszcze nie rozumiesz to zapamietaj sobie lopatologiczny podzial, zachwyt=swietny film, nuda=slaby film, i tylko to sie liczy.
Wszystko również zależy o jakim realizmie gadamy, czy chodzi o to,że wielkie pająki i smoki gadają( i istnieją), czy o to,że smok nie przeżyłby spotkania z płynnym złotem
Raczej o realiźmie, który można uwzględnić w wykreowanym świecie fantasy z prawdziwego świata. No np. nierealistyczne by było gdyby powiedzmy Bombur skakał na wysokość 20 metrów..