W stosunku do części pierwszej jest parę zmian na plus. Zwiększono liczbę scen akcji - bohaterowie już nie uciekają cały czas a od czasu do czasu również całkiem porządnie się tłuką. Pokazano też początek obsesji Thorina na punkcie Arcyklejnotu i powiązano jeszcze bardziej akcję "Hobbita" z "Władcę" przez wątek Dol Guldur. No i oczywiście pokazano Smauga, wykonanie tej postaci budzi szeroki zachwyt i muszę przyznać że i ja tak zrobionego smoka jeszcze w filmach fantasy nie widziałem, a widziałem już parę od "Pogromców smoków" począwszy na takim grrrr "Wiedźminie" skończywszy. Kluczowe podejrzewam było to że Cumberbath nie tylko zdubingował potwora, ale też zrobił mu motion-capture co po odpowiedniej obróbce komputerowej daje naturalnie wyglądającą i ruszającą się postać. Istnieje też parę zmian w stosunku do oryginału które wyszły filmowi na dobre. Dodano dużą rolę kobiecą, choć oczywiście istnieje grupa widzów dla których jest to wada. Zmieniono scenę pobytu u Beorna - już nie trzeba pół godziny wciskać mu kitu żeby wejść. Bard nie musi też już strzelać do Smauga z łuku dostał bowiem porządnie wyglądającą krasnoludzką wyrzutnię lanc. Generalnie Jackson w znacznym stopniu zmilitaryzował "Hobbita", co mi się osobiście bardzo podoba gdyż krasnoludy z założenia (i z "Baldura") uważam że krasnoludy powinny być twarde, a wyprawa na smoka musi obfitować w krew, pot i odcinane kończyny.
jaką ocenę dasz jeśli kolejna część będzie przebijać obie wcześniejsze ? :-)
ja postanowiłem nie dawać żadnej produkcji 10 - bo jeszcze nic mnie nie powaliło doszczętnie. dziesiątkę zostawiam dla arcydzieła wierząc że kiedyś się pojawi.
pozdrowienia :-)
youtube. com/watch?v=oi9yDbfUmaA
w tym materiale można dostrzec parę razy jak świetną robote odwalił Cumberbath :)
Nie dość że sam w sobie niepotrzebny to jeszcze bezmyślnie dobrana para. Na szczęście było to na tyle mało żeby nie powodować poważnej niestrawności.