Zachodzę w głowę, po co smokowi złoto?
wydać nie wyda, nie pohandluje, jeść chyba nie je, wtf?
podobnie elfom, którzy są raczej samowystarczalni, po co im skarby góry?
rozumiem, jakieś szlachetne minerały, stopy metali do budowy broni, artefaktów itp.
jak dla mnie wątek bez sensu...
Zacznijmy od Elfów - Nie są oni w pełni samowystarczalni. Od początków ich istnienia na Śródziemiu istniał handel, czy różnorakie pomoce i nauki za wynagrodzeniem, czy to wzajemnie między sobą, czy też krasnoludami lub ludźmi. (Nawet tu widzimy, że kontakty handlowe z Esgaroth są utrzymywane) Dodatkowo oczywiście do wyrobów wszelakich potrzeba i stopów i klejnotów.
Ze smokami problem jest o wiele bardziej złożony, bo nie można powiedzieć jednoznacznie.
Przede wszystkim odpowiedź - po nic. Smoki same nic ze skarbami nie robiły. Po prostu je gromadziły.
A skąd się to wzięło, to już raczej miejsce na spekulacje (i sięgnięcie do wcześniejszych Er) ale myślę, że warto pamiętać o fakcie, że smoki wyhodowano do podbojów a nie narodziły w wyniku ewolucji. To, że ciągnęło je do złota i były gotowe bronić skarbów za wszelką cenę było jak przypuszczam bardzo przydatną cechą. A i sam charakter Morgotha odpowiedzialnego za ich istnienie też jest pewnie nie bez znaczenia i to pragnienie może być jakimś śladem po nim.
A w przypadku samego już Smauga wiele winy z zaistniałej sytuacji może też tkwić w Pierścieniach (krasnoludy dostały ich siedem i tak to się potoczyło, że ani one, ani nawet Sauron wiele z nich pożytku nie miały - szkód za to przyniosły nie mało).
tak, ale król elfów sam zaznacza, że obchodzi ich tylko las i raczej będą sie odcinać i odchodzić (w nast. częściach odchodzą) więc jak dla mnie trochę dziwne, że uduchowiony król wykłóca się o jakieś błyskotki z Thorinem, po czym dalej mu pomaga w bitwie nie dostając niczego prócz strat w ludziach...
co do smoka to taki niby sprytny i inteligentny (co zaznaczane w filmie), a sam się kieruje również głownie małostkowymi przesłankami (złoto, spanie)
tutaj akurat fabuła mało spójna, jak pisałem, uważam że gdyby zmienić to na wątek z surowcami i artefaktami to byłoby bardziej logiczne
To, że Thranduil mu pomaga świadczy o tym, że ma jeszcze coś w głowie, bo wówczas wojna wisiała w powietrzu a pokonanie wspólnego wroga leżało także w jego interesie zważywszy, że nie wiedział, kiedy opuści Śródziemie.
Druga sprawa, wojna jest kosztowna - nawet przy chęci odcięcia się, dobrze jest patrzeć ekonomicznie.
(a pamiętajmy, że niecałe sto lat później jego królestwo też zostało napadnięte).
Poza tym Thranduilowi zależało tu najbardziej na konkretnych skarbach. A jeśli sądzisz, że dla choćby trzech klejnotów Elf nie jest gotów wywołać wojny na stulecia, to nie znasz jeszcze Elfów.