Z zasady nie jestem zwolenniczką poprawiania autorów, choć, w przypadku adaptacji jest to niestety nieuniknione. O ile LOTR pomimo zmian zachował swój specyficzny charakter, to już Hobbit na tym polu ponosi spektakularną porażkę. Film łatwy, przyjemny, schematyczny i durny, a przy okazji wyglada jak gra komputerowa i bliżej mu do WOWa niż do Tolkiena (nie mam nic do wowa, ale w jednym i drugim chodzi o coś zupełnie innego). Film zatem niewiele wspólnego ma z Hobbitem, równie niewiele z LOTRem (a właściwie z aneksem do LOTRa) i w odbiorze nadaje się dla stereotypowego Amerykanina. Czas stracony i nerwy zszargane. Nie polecam.