W najnowszym filmie Leosa Caraxa, który debiutował w wieku 22 lat kontrowersyjnym obrazem „Boy meets girl” nikt nie jest sobą. Podobnie jak we współczesnym świecie każdy udaje kogoś innego, kogoś kim tak naprawdę nie jest. Dzieje się tak zapewne, ponieważ za wszelką cenę próbujemy się przypodobać otoczeniu, społeczeństwu. Wszyscy chcemy być zauważalni, a wręcz popularni. Wydaje mi się, że w dość specyficzny, surrealistyczny sposób właśnie to chce nam przekazać autor „Holy motors”.