6,9 15 tys. ocen
6,9 10 1 15237
7,6 38 krytyków
Holy Motors
powrót do forum filmu Holy Motors

Oglądając film Caraxa raz po raz przychodziło mi wspomnienie „Gry „Finchera w które zblazowany multimilioner staje się uczestnikiem swego rodzaju gry ulicznej wymyślonej i zainscenizowanej dla jego potrzeb przez tajemniczą korporacją. Zachęcony obietnicą ekstremalnych wrażeń, tylko na początku ma poczucie kontroli nad własnym losem z czasem jest zmuszony do grania kolejnych ról i uczestniczenia w kolejnych scenach nie odróżniając rzeczywistości o wykreowanej fikcji. Tyle Fincher.
„Holy Motors” podejmuje podobny temat obierając inny punkt wyjścia. W filmie Caraxa główny bohater jest od początku całkowicie świadom, iż kolejne sekwencje w których bierze udział są inscenizacją, pozostaje to jednak tajemnicą dla niektórych przynajmniej obserwatorów i uczestników kreowanych przez niego zdarzeń, choć i co do tego nie ma całkowitej pewności.
Dziś kiedy kino dwuwymiarowe zaczyna ustępować projekcji trójwymiarowej, gdy komputerowe gry RPG ułatwiają użytkownikom wcielanie się w wirtualną postać w sam środek gry ulicznej, mówi się, że następnym krokiem będzie pełny udział w wykreowanym świecie – film Caraxa jawi się jako wizja takiego rozwoju kina i teatru, zgodnie z którą będziemy mogli uczestniczyć całkowicie w wykreowanym świecie – odgrywając kilka a nawet kilkanaście ról dziennie w świecie realnym a nasze perypetie będą mogli oglądać inni w specjalnych kinach.
Fil Leosa Carax jest fabułą ale też dowcipnym esejem na temat kultury w której jesteśmy zanurzeni.
Perfekcyjnie zrealizowany niejednokrotnie jednak robi wrażenie szybkiego szkicu, który zaspakaja potrzeby intelektualne krytyków i koneserów kina, jednak rozczarowuje banalnością udowadnianej tezy: wszyscy nosimy maski, wszyscy jesteśmy niewolnikami wybieranych lub narzuconych ról społecznych. Nic odkrywczego.
Przy całej brawurze inscenizacyjnej bywa też film Caraxa nudny, być może za sprawą nadmiary u atrakcji, a może ze względu na wszechobecny cudzysłów ironii i konwencji w ramach których funkcjonuje bohater. A może dlatego, że widz jest raczej obserwatorem kolejnych i niepowiązanych epizodów pomiędzy którymi brak ciągłości , ale nie kibicuje z napięciem głównemu bohaterowi – bo nie zna celu podróż, ale też w żadnym momencie nie jest określona stawka o którą gra główny bohater.
Nie wiemy co może zyskać a co może stracić, nie wiemy co mu zagraża nie znamy też jego motywacji. Dlatego po kilku fajerwerkach oglądając Holy Motors” możemy zacząć sobie zadawać pytanie ile to już epizodów obejrzeliśmy i ile jeszcze pozostało do końca. Pozostaje też stale towarzyszące pytanie – jak będzie pointa całego tego zamieszania i Pointa owa choć zabawna, jest tez dość mizerna jak na rozmach wyobraźni autora, który zdążyliśmy już wcześnie poznać. Rozczarowuje. Brakuje też prawdziwych głębokich uczuć w tym filmie, bo te które wydają się istotne – okazują się zaledwie cytatem, który po chwili jest ironicznie dezawuowany lub rażą przegadanym dialogiem. Tak jest ze sceną śmierci starca i jego długa rozmową z pielęgnującą go dziewczyną, tak tez jest z scena spotkania głównego bohatera z Aktorką, grana przez Kylie Minogue.

Podsumowując jeśli oczekujecie arcydzieła i języka nowego kina – spotka was zawód , jeśli gotowi jesteście zobaczyć zaskakującą zabawę w filmowe konwencje i dowcipny esej, który w błyskotliwy sposób ujmuje dawno już znane prawdy – będziecie zadowoleni. A na dodatek szereg skeczy, które na długo zapadną Wam w pamięć i pobudzą wyobraźnię – jak marsz akordeonistów po katedrze, walka z cieniem i wirtualny seks w ciemności, tresowanie modelki przez pana Merde w podziemiach czy wreszcie zabawny dialog między samochodami. Nie jest to jednak film o istotnym ciężarze gatunkowym, który mają choćby wizje Cronenberga, a raczej reżyserska wprawka przed realizacją większego przedsięwzięcia.

Na koniec fragment wywiadu Gazety Wyborczej z reżyserem:
„Od czasu mojego ostatniego filmu - "Poli X" - minęło kilkanaście lat, nie udało mi się w tym czasie zrealizować projektu, któremu poświęciłem mnóstwo czasu, więc teraz chciałem coś nakręcić szybko. Bardzo szybko. Nie myślałem o "Holy Motors" latami. To efekt wielu przypadków, nagłych pomysłów, czasem kaprysów.”
I tak należy ten film traktować.