Eastwood nie zdołał, w przeciwienstwie do Newmana, wypracowac sobie rysu tragicznego w tak wyrazisty sposób, tego "pęknięcia" na duszy.
Newman to talent nie do konca wykorzystany i doceniony.
Wielka szkoda.
świetny western! trochę inny niż reszta, Newman pokazał klasę! milczący, zachowujący stoicki spokój, z cierpliwym wyrazistym spojrzeniem. Clint mimo wszystko pozostaje aktorem bardziej charyzmatycznym i charakterystycznym. Głównie przez mrużenie oczu, czego Newman nie robił. Obydwaj wypracowali swoje postaci rewelacyjnie!
Dodatkowo Newman świetnie sprawdzał się w rolach komediowych. W jego grze widać szkołę Bogarta (nawiązując do "Hombre").
Eastwood przegrywa tylko i wyłącznie dlatego, że grał podobne postaci: w westernach, w "Brudnym Harrym", czy filmach o wojsku.
Panowie porównywać Newmana do Eastwooda? To jak kocioł do garnka. Bez obrazy dla Clinta, ale Paul był bezapelacyjnie lepszym aktorem. Sama już różnorodność ról w jakie się wcielił jest nieporównywalnie większa, jego filmografia obejmuje wszystkie możliwe gatunki filmowe. Obydwu Panów cenię wysoko, widziałem mnóstwo filmów z obydwoma aktorami, jedno wiem na pewno Paul Newman był amerykańskim aktorem wszech czasów! Jego gra aktorska zawsze była wyśmienita.
Prawda Newman lepszy( chociaż też specjalnie jakoś za nim nie przepadam) ale przynajmniej dobrze spisywał się w graniu różnych charakterów, a Eastwood w większości filmów (westernów szczególnie) gra ten sam typ postaci przeważnie. A sam film Hombre całkiem realistyczny jak na tamte czasy, nie ma jakichś przesadzonych akcji i to się ceni.