Widziałem setki filmów, rzadko się zdarza żebym mówił że coś jest bardzo mocne - ten film jest. Wartości banalne, historia przejaskrawiona, fanatyzm ciut odrealniony - ale twardych scen nie brakuje. Atut a może ujma, trudno ocenić, na pewno takie kino zostawia jakieś wrażenie.
Zgadzam się z przedmówcą. Film można zaliczyć do kategorii "sztuka dla sztuki", choć po prawdzie ciężko mówić o sztuce w kontekście tego obrazu ;) ... Przesłanie? Brak. Realizm? Brak. I można tak wymieniać te braki jeszcze długo, ale jednego nie mogę odmówić temu filmowi - cały czas coś się w nim działo, szybka akcja, napięcie, mocne sceny. Tak, moim zdaniem film był mocny. I chociaż nie wnosi nic konstruktywnego i nie pobudza szarych komórek do myślenia (wręcz przeciwnie - daje odpoczynek od myślenia), to nie żałuję, że go obejrzałam. Ot taki tam relaksik.
Heh, małe uaktualnienie. Dziś przypadkiem oglądałam ten film po raz drugi i muszę przyznać, że .... wynudziłam się na nim niemiłosiernie. A i ta rzekoma brutalność wydała mi się jakaś taka tandetna. Wrażenie szybko toczcej się akcji prysnęło jak bańka mydlana. Coż, widocznie jest to film jednorazowego użytku (a i to tylko przy "dobrym" dniu).