Ja obejrzałem film tylko dla Adkinsa i nie wiem czy dobrze zrobiłem, oklepany scenariusz słabi zaczynają ćwiczyć stają
się mocni zwyciężają tych dużych złych happy end, klimat "poprzednich dwóch części" wg nie istnieje, tu by bardziej
Statham pasował jak już.
Kiepsko wplecone love story i brak rozwinięcia wątków pobocznych.