Film, z którego pewne za jakiś czas niewiele będę pamiętał.Oparty na shematach z jednowarstwowymi postaciami.Końcówka trochę psuje całość,szczególnie scena ostatniej bitwy jest pokaleczona przez podkład muzyczny.Niemniej ogląda się dobrze,bo jest tu specyficzny klimacik i świetna strona techniczna.Aha,tą rolą Wood przekonał mnie do siebie i z czystym sumieniem mogę go dodać do "ulubionych".
wlasnie postacie nie byly jednowarstwowe. jednowarstwowe postacie to masz w bajkach: to jest bohater a to czarny charakter i zero zlozonosci, na tym koniec.
a jak mozna powiedziec cos takiego o gostkach, ktorzy prowadza podwojne zycie? z jednej strony chuliganie, wandale (potepiani przez spoleczenstwo) a z drugiej szanowani pracownicy szkol, firm etc. (chuligan nauczycielem?!). rowniez pojawia sie kontrast pomiedzy wizerunkiem chuligana a dobrze wychowanego mlodzienca, ktory ma szacunek do kobiet. gdzie tutaj jednowarstwowosc? ja jej nie widze. film wrecz ukazuje jak zlozone jest zycie bohaterow, ich podwojna gra.
podklad muzyczny pokaleczyl? wlasnie "one blood" jest z tej sciezki najlepszym songiem! a takich lyrics jeszcze nigdzie nie czytalam. po raz pierwszy slowa piosenki sprawily ze sie wzruszylam. wprost cudowne.
ale jak co komu pasi. mi sie podoba, innym niekoniecznie musi :P