Hm. Dziwacznie to może brzmieć, ale taka prawda - to film kręcony przez kobietę dla kobiet :P takie odniosłam wrażenie, oglądając go. Oczywiście każdej panience spodoba się Pete, jak któraś ma trochę inny gust to i Matt. Relacje między facetami są pokazane jakoś tak.. emocjonalnie (?) . :) Powiedzmy sobie szczerze, każda z nas lubi oglądać kolesi jak walczą "o honor" (tu: dość wątpliwy) i jest trochę "krwi, znoju, potu i łez" (no właśnie - te łzy. Czasem wydaje mi się, ze jestem jedyną dziewczyną, która nie płakała, gdy Pete umierał xD)
Jako potwierdzenie "babskiego przeznaczenia" filmu - moje koleżanki były nim zachwycone, koledzy - mniej :)
Osobiście uwazam, że to niezły film. Całkiem, całkiem. Można obejrzeć. Na plus - The Stone Roses! xD
Hmmm... Tak jakby się z Tobą zgadzam:D Walka o honor piękna (może nie dosłownie...;) ) i wzniosła, jak na walkę o honor przystało, śmierć Pete'a trochę mniej (nie to, że jestem nieczuła, ale jakoś mnie za bardzo nie poruszyła...). Za to ten Bover (znaczy Leo Gregory)... ma w sobie jakąś taką ekspresję, że dla niego (i dla ustawki z 'One Blood') mogłabym obejrzeć ten film jeszcze raz.
Film jest swietny bardzo go lubie,choc w porównaniu z football fackotry przegrywa ale nie ma sie co dziwic jesli amerykanie biora sie za rezyserie czegos o czym nie maja pojecia.Jest on on dobrze nakrecony i jest w nim zawarte wszysto co w amerykanskich filmach mimo to jest wart obejrzenia
Jako dziewczyna, mogę się wypowiedzieć, że ten film podobał mi się bardzo. Właśnie damską część publiczności ujmuje to, że ten film jest pokazany tak uczuciowo, jak to już ktoś powiedział. Ogólnie cała końcowa walka jest niezwykle wzruszająca: najbardziej chyba Bover, który w końcu pomaga Pete'owi. Wątpliwy honor... Właśnie tutaj ukazana jest wierność swoim ideałom i wcześniejszym postanowieniom do samego końca.
No i nie należę do wyjątków - też płakałam na śmierci Pete'a (;
A The Stone Roses ma naprawdę fajne kawałki ^^
ja inaczej spostrzegam ten film moim zdaiem smierc peta odnosi sie bardzej do oddania sie drozynie pilkarskiej (west ham united)ale i takze zginol poniewaz chcial pomscic brata nie w sesie doslownym bo jego brat nie umarl tommy zniszczyl jego klub w ktorym codziennie pil piwo (ja tez jestem dziewczyna i nie plakalam jak pete umarl takze nie ejsts sama):P:P:P
zginol bo zginol oczywiscie nie powiem szkoda mi sie go zrobilo ale nie plakalam niektorzy zbyt powaznie biora filmy chodzby romantyczne, ochy achy, jeden umiera, drugi sie rodzi rerzyserom filmowym chodzi o to oczywiscie zeby serca nam zadrzalo na widok smierci jakies przystojnego aktora:) i udaje im sie
Heh, moja wypowiedz nie została prawidłowo odebrana, ale dobra - ja chyba po prostu mam jakieś dziwne poczucie humoru ;p
Eh, nie martw się. Widzę, że to zart =)
A wszystko mi podskakuje do gardła raczej jak Michael Corleone waha się chwilę przed zabiciem Solozzy, niż jak umiera Pete :P
film hooligans jest moim ulubionym filmem juz jak pierwszy raz go ogladnelam to wiedzialam ze bede jeszcze duzo razy widziala ich akcje na moim munitorze :):) to ja miloasc od pierwszego wejzenia hehehe ale szczerze mowiac gdyby pete nie zginol ten film nie byl by az tak fascynujacy