Oryginalny nie będę, przelatując pobieżnie po tym co o tym filmie już tutaj napisano (ale zawsze muszę dorzucić swoje dwa grosze), mówiąc że film rozczarowuje. Really and truly film jest fatalnie skonstruowany fabularnie (bo cała reszta jest naprawdę w porządku) i nic z niczego nie wynikało. Policjanci zachowują się idiotycznie i nie raz łapałem się za głowę patrząc na to co oni wyczyniają (ale i tak najlepsze było jak w szafce w pokoju, w którym dokonano morderstwa, i który został zabezpieczony, nagle ktoś się znalazł, na co główny bohater nakazuje wszystkim zamilczeć bo musi zaskoczyć tego kogoś kto w szafie siedział, taaa...). Świetne było też "niemożliwe do wykonania pchnięcie przebijające na raz coś tam i coś tam" w wykonaniu dzieciaka... A zresztą nie chce mi się wymieniać tych wszystkich potknięć.
Wracając do fatalnej konstrukcji fabuły; zaczyna się fajnie, potem pokazują jak to główny bohater ze swoimi synami się nie dogaduje (i już wiadomo o co chodzi), potem druga zbrodnia (o znajoma mordka się pojawia na ekranie; ha, uwielbiam to po prostu:)), potem rozwikływanie zagadki, kolejne morderstwa (naciągane jak dla mnie), znajdywanie jeźdźców (czy kogoś w ogóle przekonał motyw z jeźdźcami apokalips, groźba apokalipsy i cała ta biblijna filozofia w połączeniu z tym co działo się na ekranie?), a na koniec zakończenie łzawe nam serwują. Jak dla mnie nic się tutaj nie łączyło ze sobą, taki bełkocik po prostu wyszedł z morałem na końcu (też z kosmosu wziętym), żeby dzieciaków do internetu nie dopuszczać bo najwyraźniej nie umieją sobie z nim poradzić.
O dziwo jednak nie nudziłem się na tym filmie (to chyba przez tych policjantów) a i zgrabnie zrealizowany został więc i piąteczkę dostał ode mnie.
Howgh.