Film maksymalnie przegadany i rozwleczony do granic możliwości. Z powodzeniem dałoby się z niego zrobić miniserial liczący 6 półgodzinnych odcinków. Przesyt nic nieznaczących wątków i postaci, drewniane elementy komediowe, a na koniec zajawka drugiej części to najważniejsze elementy składowe tego rzekomo epickiego westernu. Miało być z rozmachem, miało być monumentalnie, miało być wizjonersko — ale moim zdaniem nie było. Więcej nie znaczy lepiej, a „Horizon: An American Saga - Chapter 1” pozostanie dla mnie brzydszą siostrą „Bonanzy".
Doceniam w nim jednak piękne kadry pokazujące amerykańską, dziką przyrodę. Tylko dzięki nim nie wyszłam z sali przed zakończeniem.