Produkcja całkiem sprawnie konsoliduje ostatni rok. Spotkanie wirtualne, podkreślenie czasów zarazy i szukanie wspólnych, zdalnych rozrywek. Podłączenie tych komponentów pod horror wydaje się więc dość obiecujące. Jak wyszło tutaj? Tytuł ten w powyższą zgodność się wpisuje. Zgrabnie i krótko prowadzi widza wykorzystując dostępne narzędzia, by nie powstała pozycja pretensjonalna. Generuje potrzebne napięcie i udanie je rozkłada. Nie zapomina także o bardziej bezpośrednich środkach, które także się sprawdzają. W efekcie wszystko ,,przyjemnie'' ze sobą współgra i angażuje obserwatora. Zarzucić natomiast można mu między innymi - momentami nazbyt wyczuwalną amatorskość.