PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=765538}
7,1 9 681
ocen
7,1 10 1 9681
7,5 4
oceny krytyków
Hostiles
powrót do forum filmu Hostiles

no cóż, to już chyba nie te czasy kiedy była moda na kręcenie naprawdę dobrych filmów w klimatach dzikiego zachodu, rodem Tańczący z Wilkami, świetny dwuodcinkowy "Syn Gwiazdy Porannej itd...."
film ogólnie miał dość ciekawy klimat, pogranicze Stanów gdzie Indian już dawno spacyfikowano, resztę pozamykano w rezerwatach. Gdzieś jeszcze kręcą się grupki tych co nie złożyli broni.
Zabrakło tu jednak rozmachu, na dłuższą metę zaleciało mi trochę monotonią. W sumie może tak miało być? Christian Bale grający podstarzałego oficera którego mocno doświadczyły okrutne walki z Indianami, podobnie jego koledzy, bardzo to było widać w filmie. Tak samo wódz Czejenów, stary, schorowany, którego jedynym marzeniem jest dotrzeć do ziemi swych ojców. Film mimo, że powolny, ostatecznym jakby zadaniem podejmuje próbę rozliczenia się głównych bohaterów z przeszłością.
Jak dla mnie i tak spory plus, że w dobie kręcenia na potęgę bajeczek naszpikowanych efektami, superbohaterowie itd... wyszedł akurat taki film.

Dario_47

filmy które wymieniłeś są utrzymane w duchu twierdzenia że Indianie są szlachetni a biali zawsze źli. O filmie "Tańczący Z Wilkami" lepiej nie wypowiadać się bo to taki stek rzewnych westchnień i to oparty na infantylnym założeniu które nie wytrzymuje konfrontacji z faktami że Indianie walczący z wojskiem przygarniają oficera i pozwalają mu stać się jednym z nich. W rzeczywistości naszpikowaliby go strzałami, zdarli włosy wraz ze skórą i zadali takie tortury że modliłby się o śmierć... Jestem bardzo ciekaw jak zachowałby się stary weteran walk z Indianami - żołnierz US Army czy cywilny ochotnik z US Volunteers gdyby obejrzał ten film. Oczywiście jeśliby taki film powstał we wczesnych latach kinematografii. Taki człowiek który brał udział w walkach i widział to wszystko na własne oczy, pewnie zaśmiałby się i wyszedł z kina...

ocenił(a) film na 6
kedarlupus

Masz całkowitą rację, pewnie taki żołnierz US Army czy cywilny ochotnik z US Volunteers kwiczałby z radości gdyby obejrzał film w tematyce pokazujący choćby masakrę Indian - kobiet, dzieci w miejscach takich jak: Sand Creek - 1864 r. , Washita River 1868 r. czy najbardziej znana Wounded Knee 1890 r. Oczywiście takich incydentów było o wiele więcej, bo jak mam nadzieję znasz historię jak to biali systematycznie od przeszło kilku stuleci - przeszło od XVIw. wypierali Indian z ich własnych ziem, łamali wszelkie zawierane traktaty goniąc za ziemią, złotem - np. gorączka złota w Górach Czarnych i złamanie kolejnego traktatu. Oczywiście Indianie nie pozostawali dłużni, fakt że byli okrutni broniąc zaciekle swojej ziemi, ale w końcu musieli ulec, a ich resztki zostały pozamykane w rezerwatach. Ale co tam pewnie ci Indianie to zwykłe dzikusy, prymitywne plemiona które należało spacyfikować, pozamykać w rezerwatach, a ci biali szlachetni osadnicy, kolonizatorzy stworzyli wspaniałą, kwitnącą cywilizację, krótko pisząc: amerykański sen :):):):)

Dario_47

zejdź na ziemie i poczytaj o temacie... rezerwaty to nie więzienia a Indianie to nie anioły... Bronili swego stylu życia polegającego na polowaniach i przede wszystkim wyprawach wojennych bo tak realizowali się wojownicy i zdobywali status społeczny. Ziemi plemiona koczownicze miały mnóstwo i nie do końca ją wykorzystywali - głównie jako pastwiska i łowiska - i podpisując sie pod traktatami sprzedawali prawa do niej białym za dobra materialne i żywnośc. Życie mysliwego nie jest łatwe choć wydaje się romantyczne, jak Indianin nie upolował to nie zjadł. A tu rząd fundował im socjal i dostawali Jedzenie regularnie (chyba że mieli nieuczciwegi agenta w rezerwacie ) za odstąpienie praw do czesci ziemi. Chętnie osiadali w rezerwatach tym bardziej że była mowa że biali oprócz urzędników obsługujących Indian nie mają tam wstępu i dla Indian to bezpieczny azyl. Rozumieli to zwłaszcza Indianie nietraktatowi którzy niczego nie podpisywali, swobodnie wedrowali i urzadzali wyprawy wojenne jak dawniej i na Indian i na białych. Gdy nie powiodło im sie w polowaniu to zachodzili do agencji w rezerwacie gdzie pobierali (czytaj: niejednokrotnie siłą zabierali) racje żywnościowe Indianom traktatowym. A jak urządzali napady i mordy i byli ścigani to uciekali do rezerwatu bo wiedzieli że wojsko a tym bardziej cywile nie mają tam wstepu. Po kilku takich akcjach doszło do bitwy nad Washita. Rząd nie mógł tolerować żeby wrodzy Indianie po rajdach chronili sie w rezerwacie gdzie często sprzedawali łupy z farm miejscowym lokatorom. W tej sytuacji na prośbę prezydenta Kongres wyłączał dany rezerwat z jurysdykcji Departamentu do Spraw Indian i dawał władzę Departamentu Wojny który dawał prawo armii wejścia do rezerwatu w celu schwytania i ukarania winnych. Pod Washita dowodził Custer i nie było tam rzezi ludności bo armia rządowa miała zakaz strzelania do kobiet i dzieci - chyba że w samoobronie bo zdazało się że one także walczyły. Ofiary niewinne były nieuniknione i tak jest na wojnach do dzisiaj. Indianie dostali wsparcie od innych obozów z rezerwatu i stawili zorganizowany opór, zdążyli zabić dwie białe branki i wybić pododdział majora Elliotta. Custer powinien zostać ukarany za bezmyślną rzeź niewinnych koni i za nieudzielenie pomocy Elliottowi a nie za atak jako całość. Odnośnie rzeźników z US Volunteers spod Sand Creek to staneli przed sądem ale ich zbrodnie zostały przyćmione przez skutki i przebiegi rajdów Indian i przez uprzedzenia rasowe. Pewnie że powinni wisieć, podobnie jak mordercy spod Camp Grand.

ocenił(a) film na 6
kedarlupus

Nie no, przerosłeś sam siebie pisząc ten tekst cyt. "Życie mysliwego nie jest łatwe choć wydaje się romantyczne, jak Indianin nie upolował to nie zjadł. A tu rząd fundował im socjal i dostawali Jedzenie regularnie (chyba że mieli nieuczciwegi agenta w rezerwacie ) za odstąpienie praw do czesci ziemi" A więc Indianie przez wieki żyli w ciemnocie, niepewności, a tu nagle jak zbawienie pojawia się biały człowiek który zagarnia ich ziemię, a oni się z tego cieszą bo mają socjal itd... Dobra niech Ci tam będzie:)
Dodam tylko że pisząc że Indianie nie do końca wykorzystywali ziemię której mieli w bród i z chęcią odstępowali ją białym nie wziąłeś pod uwagę faktu, dotyczącego przełomowego momentu jakim było złamanie przez białych traktatu z 1868 z fortu w Laramie. Traktat ten zapewniał Lakota swobodne zamieszkiwanie na ostatnim skrawku ich ziemi w rejonie Gór Czarnych - kraj rzeki Powder, gdzie biali nie mieli prawa wstępu. Oczywiście i tutaj biali wyciągnęli swoje chciwe łapska, po odkryciu złota. W tereny które były święte dla Indian zaczęły się wlewać coraz większe grupy poszukiwaczy złota, konfrontacja w takiej sytuacji była nieunikniona. Oczywiście wiadomo jak to się wszystko skończyło, w końcu jesteś w temacie.
Co do filmu Tańczący z Wilkami (wersji reżyserskiej) uważam że Costner w bardzo ciekawym i niepowtarzalnym stylu przedstawił tematykę pogranicza tuż przed jego upadkiem po zajęciu tych terenów przez osadników i wojsko. Reżyser nie owija w bawełnę pokazując kulturę Indian ich obyczaje, które dla białych były zupełnie niezrozumiałe i na odwrót.
Pisząc że Indianie byli okrutni masz rację. Siuksowie np w straszliwy sposób okaleczali zwłoki zabitych przeciwników. Ich głównym stylem życia były wojny, polowania. Dla białego człowieka, taki sposób życia mógł się wydawać co najmniej prymitywny. No ale przecież Amerykanie sami doświadczyli niezwykle krwawej i okrutnej wojny secesyjnej, gdzie po jej zakończeniu przyszła ostateczna konfrontacja z Indianami.
Na koniec przytoczę jeszcze takie słowa jakie wypowiedział do Indian Prezydent John Quincy Adams zachęcając ich aby osiedlali się na terenach za rzeką Missisipi: cyt. "Tam wasi biali bracia nie będą was niepokoili, nie będą się domagali od was ziemi i możecie żyć w niej, wy i wasze dzieci, w pokoju i dostatku tak długo, jak trawa rosnąć będzie, a woda płynąć. Będzie to wasze na zawsze". Oczywiście okazały się to tylko puste frazesy. Wiadomo było, że nawet gdyby rząd amerykański chciał, to nawet nie byłby w stanie zatrzymać ogromnych mas ludzi prących na zachód. Taka była smutna dla Indian rzeczywistość.

Dario_47

Sam siebie to ty przechodzisz swoim infantylnym i romantycznym rozumowaniem sprawy...

Nie wiem co ma na celu porównywanie indiańskich wypraw wojennych do wojny miedzy stanami. Przecież to dwa światy i dwa różne cele....

Prezydent Adams mógł sobie obiecywać Indianom, to jego osobiste frazesy, nie mógł przewidzieć - a powinien - że ta ziemia będzie tak szybko zasiedlona poprzez napływ osadników. Za jego czasów migracja była małym ruchem a imigranci osiadali głównie w miastach na wybrzeżu. Masowy ruch na zachód zaczął się dopiero w II połowie lat 40tych XIX wieku do Oregonu i Kalifornii a samo zasiedlanie Równin zaczęło się jeszcze później, wraz z rozwojem kolei. Poza tym Indianie ze wschodu mieli być przesiedleni nie obojętnie gdzieś na zachód za Missisipi tylko na teren tzw. "Terytorium Indiańskiego" czyli mniej więcej do dzisiejszej Oklahomy. To były puste i jałowe tereny i za ponad 6 dekad okazało się dlaczego są tak jałowe. Indianie nieźle się tam urządzili nawadniając ziemię i budując prosperujące farmy i chociaż biali na początku lat 90tych XIX wieku zajęli (wywłaszczeniem lub wykupem) część tej ziemi tworząc stan Oklahoma to jednak istnieje tam duża liczba, dużych rezerwatów należących w większości do tzw. 5 Cywilizowanych Plemion. Tylko rezerwat Nawahów i będące na jego terenie rezerwaty Indian Pueblo są większe. Koniec końców chociaż Indianie ze wschodu ucierpieli wiele w czasie Szlaku Łez to w ostatecznym rozrachunku ich wnukowie wiele zyskali dostając tę jałową ziemię. Okazało się że jest tam ropa i niektóre rezerwaty czy rodzinne wspólnoty stały się bogate dosłownie z dnia na dzień. Odchodzi stare, nadchodzi nowe... Ciekawe co powiedzieliby dzisiejsi Indianie jakbyś poradził im żeby polowali i żyli jak dawniej na terenach gdzie jeszcze tak można - pomijam fakt że większość mieszka i pracuje poza rezerwatami. Pewnie wyśmialiby cię i kazali przestać bujać w obłokach...

Indianie cieszyli się nie dlatego że ktoś im zagarnął ziemię tylko dlatego że mieli socjal, bo wędrowac za zwierzyną nie musieli - zwłaszcza ci starsi i nie musieli odpierac ataków wrogów bo mieli ochronę rządu w postaci policji rezerwatowej i teoretycznie wojska. Ta ostatnia była często fikcyjna co przykład może stanowic napad kilkuset Sjuksów na obóz polujących na bizony Paunisów na ich własnych terenach w 1873 roku. Sjuksowie bez pardonu wybili ponad 3/4 obozu, włącznie z kobietami i dziećmi zabijając także kilku znanych białym - też tym romantykom ze wschodu - wodzów pauniskich, którzy byli świetnymi żołnierzami służąc w Indiańskim Korpusie Zwiadowców i pragmatycznymi politykami którzy z chęcią i ze zrozumieniem krzewili wśród swoich nowy styl życia. Ta rzeź szeroko opisana w gazetach, otworzyła oczy miłośnikom Indian ze wschodniego wybrzeża i udowodniła im że ci "biedni" Sjuksowie nie są takimi niewinnymi owieczkami jak popularnie na wschodzie uważano.

Czarne Góry były tak "święte" dla Indian że aż strach ... Sjuksowie uwazali i do dziś uważają że to ich ziemie ale zapomnieli że najpierw mieszkali tam Kiowa, Arikara a później Absaroka i zostali oni po kolei przez Sjuksów wypedzeni. To dla kogo były święte? Tylko dla Sjuksów którzy wygonili poprzedników żeby mieć "duchy gór" z Black Hills dla siebie ? Czy tez inne plemiona też chciały mieć to sacrum dla siebie? Prawda jest taka że ta kraina pokryta lasem był świetnym zimowiskiem na czas groźnych zim na Równinach, o każdej porze roku była tam zwierzyna a w upalne lato woda w potokach. Poza tym lasy sosnowe były świetnym źródłem tyczek na tipi - taki prozaiczny ale jakże ważny szczegół dla nomadów.

Tak, masz rację, większość Indian przez wieki żyło w ciemnocie - w porównaniu z białymi przybyszami- i niepewności jutra bo prowadzili na dużą skalę w większości gospodarkę przystosowawczą (łowiectwo ) która była podstawą ich utrzymania. Ten typ gospodarki jest mało stabilny i niewydajny, gdyby było inaczej nikt na świecie nie przechodziłby do rolnictwa tam gdzie klimat na to pozwala. A stało się odwrotnie bo rolnictwo chociaz wymaga cięzkiej pracy to daje ekonomiczną stabilośc i nadwyżki żywności. Przykładem tutaj sa Indianie Pueblo czy rolnicy znad górnej Missouri (Mandan, Hidatsa, Sarsi) którzy jeszcze przed białymi prowadzili w miarę stabilną kopieniaczą gospodarke (nie gardząc bynajmniej polowaniami) a później ulepszyli ją poprzez wprowadzenie amerykańskich pomysłów (nawożenie, sprzężaj, nowe rośliny i zwierzęta). Teraz wiesz dlaczego wygrani byli rolnicy a przegrani koczownicy?

Biali penetrowali i przebywali nielegalnie w rezerwacie Sjuksów, Czejenów i Arapahów po 1868. Mogli tam byc tylko urzednicy i handlarze za pisemną zgodą. Biali mogli tylko przebywac na terenach tzw. niescedowanych które były jakby "otuliną" rezerwatu ale nie mogli tam osiedlac się - podobnie jak Indianie. Trwałych osiedli czy agencji Indianie na terenach niescedowanych tworzyć nie mogli - takie były warunki traktatu. Wojsko przeczesywało rezerwat w poszukiwaniu tych nielegalnych pionierów którzy na wieśc o złocie pilnie je poszukiwało, znajdowało ich obozowiska i niszczyło je a tych diggerów aresztowało i wyrzucało z rezerwatu. Dochodził do awantur i bójek na trzonki od łopat i kolby karabinów. Ale pęd za złotem był tak silny że armia nic nie mogła poradzić (tak jak teraz rząd Brazylii niewiele może zrobić - jesli nawet chce - żeby chronić lasy Amazonii i tamtejszych Indian. Po prostu zapotrzebowanie na surowiec drzewny w świecie jest olbrzymi i bardzo intratny). Gen. Crook który min. chronił rezerwat pisał do dowództwa że niemozliwa jest konrola granic rezerwatu. Odkrycie złota zbiegło się z światowym krachem na giełdzie w Wiedniu a wywołany tym kryzys szybko zaszedł do USA. Złoto było doskonałym antidotum na takie wydarzenia bo przedsięwzięcie jego wydobycia powodowało uruchomienie tzw. procesów mnożnikowych które dawało pracę i powodowało ożywienie gospodarki. A jeśli produktem tego ożywienia była najtwardsza waluta jakim jest złoto to rozumiesz dlaczego rząd zwrócił się do Indian z propozycją kupna ich zgody (a nie kupna samych wzgórz !) na eksplorację. Indianie powoli zaczynali rozumować zasady gospodarki białych a co bystrzejsi już od lat gromadzili pieniądze na handlu czy rzemiośle. Toteż zarządali za zgodę do eksploracji gór tak astronomiczną kwotę ze rząd nie mógłby jej zapłacić nawet gdyby chciał. Dlatego wykorzystano "działalnośc" Indian nietraktatowych poza rezerwatem (napady na podróżnych na terenach niescsedowanych, czy ataki na farmy poza rezerwatem) i wystosowano wobec nich ultimatum. Pociągnęło to za sobą przekazanie sprawy spod jurysdykcji Biura do Spraw Indian do Departamentu Wojny i wiadomo co było dalej. Przecież wiesz... jesteś obeznany w temacie.

ocenił(a) film na 8
kedarlupus

Ogólnie - celny wpis, ale teza, że

"większość Indian przez wieki żyło w ciemnocie - w porównaniu z białymi przybyszami- i niepewności jutra bo prowadzili na dużą skalę w większości gospodarkę przystosowawczą (łowiectwo ) która była podstawą ich utrzymania"

nie jest raczej prawdziwa. Przed przybyciem białych zdecydowana większość Indian utrzymywała się z uprawy ziemi. Prerie zaludnione łowcami-nomadami to w dużej mierzy skutek uboczny kolonizacji.

"A jeśli produktem tego ożywienia była najtwardsza waluta jakim jest złoto to rozumiesz dlaczego rząd zwrócił się do Indian z propozycją kupna ich zgody (a nie kupna samych wzgórz !) na eksplorację."

Cóz, Indianie nie byli imbecylami i potrafil wyciagąć wnioski, a jak Ameryka Ameryką, każde udostępnienie białym dostępu do jakiegoś obszaru ziemi w jakimkolwiek celu niezmiennie konczyło się jej przejęciem ;)

peredryk_gamon

Ta uprawa ziemi to zwykłe kopieniactwo jakie stosuje się w ogródkach działkowych a nie wysokodochodowe rolnictwo sprzężajne. Uprawiali motyką kilka roślin które nie zaspokajały ich potrzeb energetycznych toteż polować musieli. I nie wszędzie ziemia do uprawy nadawała sie tym bardziej ze nie znali nawożenia. A jak zaczęli korzystać z koni to większość zarzuciła dłubanie w ziemi na korzysć polowań bo zachłysnąwszy się ogromem stad bizonów i pozorną łatwoscią ich eksploatacji sądzili że to będzie korzystniejsze. Ale łatwiejsza od tego stała się kradzież bydła i koni bo wtedy mięso miało sie u siebie cały czas i nie trzeba było szukać bizonów i ryzykować polując. Dlatego tak korzystali z propozycji osiedlenia sie w rezerwatach bo tam regularnie dostawali bydło do uboju a wiec regularne dostawy pożywienia. Także nie rób z Indian samowystarczalnych farmerów bo nimi nie byli a ich rolne areały były bardzo skromne. Wyjątkiem są społeczności Mezoameryki które poprzez nadwyżki żywnosci były zdolne do wytworzenia wyższych cywilizacji niż pozostałe społeczności Ameryki Północnej.

ocenił(a) film na 8
kedarlupus

"Uprawiali motyką kilka roślin które nie zaspokajały ich potrzeb energetycznych toteż polować musieli."

Ciekawe, że pierwsi angielscy osadnicy byli w stanie na początku przeżyć, okradając indiańskie spichlerze :)

"Także nie rób z Indian samowystarczalnych farmerów bo nimi nie byli"

Oczywiście, że nimi byli. Największe populacje to plemiona, które w zdecydowanej większości utrzymywały się z właśnie z uprawy ziemi, uzupełnianej polowaniami i zbieractwem. Nie weim, czy sie kierujesz próbując deprecjonować ich zdolność uprawiania ziemi, ale na pewno nie wiedzą - widzę w Twoich wywadach raczej ignorowanie faktów i krojenie obrazka pod zespół tez.

peredryk_gamon

Anglicy mysleli że będa w raju gdzie złoto leży na ziemi. Okazało się że klimat jest surowy i trzeba zakasać rękawy do pracy na roli. Nie chciało się bo w Jamestown byli prawie sami szlachcice do pracy nie nawykli. Ziemia i drewno to były dwa bogactwa (oprócz dorszy i wielorybów) wschodniego wybrzeża na początku XVII wieku. Indianie sami dostarczali im żywności w formie wymiany handlowej. Od razu imponowała im broń i narzędzia białych. Anglicy bali się wystawić nogę za palisadę nie mówiąc już o rabunku. Dopiero jak cudem odparli pierwszy napad na Jamestown to nabrali pewności siebie i po otrzymaniu posiłków z Anglii stopniowo zdobywali przewagę. Była to tzw. I wojna z Powhatanem - nazwa nieco myląca bo on sam już nie żył a związkiem Panunkey dowodził Opechancanough. Ale to inny temat...
Tak czy owak zbiory były raz udane a raz nie - zupełnie jak w Europie także były klęski głodu a rolnictwo europejskie stało na wyższym poziomie. Jakby Indianie byli takimi odnoszącymi sukces farmerami to wiekszość z nich znad Missisipi i Missouri nie zarzuciła by rolnictwa na rzecz nomadycznych polowań na bizony. Sprawa jest prosta: kopieniactwo nie zaspokajało ich potrzeb przy zbyt niskiej wydajności oraz zmiennego klimatu i dlatego zarzucili je wybierając wędrówki za ruchomymi spiżarniami mięsa na Równinach. Nikt nie porzuca dostatniego życia i przynoszącego nadwyżki żywności na rzecz ryzykownych wedrówek, pełnych niebezpieczeństw. Relacje pozostawione przez pierwszych białych będących na tamtych terenach wspominają o grupach zamożnych w płody rolne jak i też przymierających głodem. Zależało to od jakości ziemi i od urodzaju na danym terenie.

ocenił(a) film na 8
kedarlupus

Skoro wiemy, że istniały niewielkie plemiona nomadów żyjące z napadów na duze plemiona rolników, którzy mimo to jakoś nie wyginęły, skoro wiemy, że Indianie utrzymywali między sobą zaskakująco rozległe kontakty handlowe, gdzie przedmiotem handlu były m.in. płody ziemi, skoro najważniejsze ceremonie wielu plemion kręciły się wokół uprawy ziemi, skoro w początkowym okresie kolonizacji na dużą skalę sprzedawali Anglosasom żywność i uczyli ich właściwych metod uprawy amerykańskich roślin (polecam "Mayflower" Philbricka)... cóż, uprawnia nas to chyba do wniosku, że nie tylko byli jako farmerzy samowystarczalni, ale i produkowali nadwyżki?

peredryk_gamon

rolnictwo w Ameryce Północnej istniało na obszarach pomiędzy Missisipi a Atlantykiem i od Wielkich Jezior po Florydę oraz od Arizony i Nowego Meksyku na południe. Wszędzie indziej albo klimat albo zasoby żywności uzyskiwane z gospodarki przystosowawczej albo niewiedza powodowały że rolnictwo nie było uskuteczniane. Dopiero napływ białych farmerów spowodował rozwój masowego rolnictwa - oczywiście tam gdzie pozwolił klimat. Zważ że żyjąc w rezerwatach na początku, wiekszosci Indianom nie chciało sie chodzić za pługiem . Po co? Przecież dostawali żywność od rządu. Jakby byli takimi specami od farmerstwa i dawało by im takie dochody o jakich piszesz to samorzutnie w rezerwacie uprawialiby ziemię i z ochotą przyjmowali wszelkie rolnicze nowinki. A rząd nie skąpił im wiedzy w tym zakresie bo na miejscu byli instruktorzy rolnictwa i gdyby tylko Indianom się chciało to byłoby dobrze. Dopiero nastepne pokolenie już po czesci wykształcone w szkołach zmieniło ten obraz.

peredryk_gamon

wspomniałeś o dalekosieżnym handlu żywnością... Podasz przykłady i materiał źródłowy? Rozumiem że np. Irokezi eksportowali duże ilosci kukurydzy... no właśnie... gdzie? w Góry Skaliste? Słyszałem o handlu Kiowa z Wichita ale nie był to handel dalekosiężny i normalne było że sąsiadujący nomadzi wymieniali mięso i skóry na produkty uprawy ziemi. Ale nie zasługuje to na miano "zaskakująco rozległych kontaktów handlowych".

ocenił(a) film na 6
kedarlupus

Porównując moje wpisy do infantylnych i na wskroś romantycznych, mam wrażenie że sam jedziesz ze swoimi opisami dotyczącymi słuszności podboju przez białych ziem Ameryki Płn z konsekwencją dla ich rdzennych mieszkańców jak jedna i ta sama zdarta płyta, bez wysunięcia naprawdę jakichś konstruktywnych wniosków.
W kwestii rezerwatów i socjalu dla Indian, masz rację, że chętnie z niego korzystali. Ba, nawet w wielu sytuacjach, żerowali na agentach rządowych którzy byli odpowiedzialni za dostarczanie dla nich towarów od zywności po koce. Można by nawet tutaj pokusić się o słynne powiedzenie "czy się stoi, czy się leży" i uzupełnić to tekstem "agent doda bo się boi" Taka raczej była polityka rządu z Waszyngtonu, który na ile to było możliwe podarkami i tzw. socjalem starał się uniknąć wojny z nieobliczalnymi Indianami. No tak, tylko tak żeby dogłębnie zanalizować i podsumować ten temat, należy zadać sobie pytanie czy wyszło to faktycznie Indianom na korzyść???? Otóż rezerwaty które miały stanowić ostoję dla Indian, przystosować ich do nowych warunków życia na wzór białych osadników w rzeczywistości funkcjonowały jak getta. Demoralizujący socjal, nie pozwalał im na żaden indywidualny rozwój. Wkrótce Indianie nabrali mentalności nie potrafiących zapracować na własne utrzymanie, lecz z pokolenia na pokolenie żyjących z zasiłków. Kiedy skończyły się tłuste lata, zasiłki zmniejszono, w niektórych agencjach Indianie dosłownie się spauperyzowali. Powszechnym zjawiskiem stały się patologie społeczne: alkoholizm, przestępczość, depresje, typowe dla białych choroby cywilizacyjne. Mozna by było prowadzić bardzo długie dyskusje na ile obecni Indianie stracili, a ile zyskali na kolonizacji kontynentu przez białych?? nadanie obywatelstwa, tematyka kasyn indiańskich itd. Mozna by było tez wiele pisać o licznych po II wś. działaniach Indian, organizacjach na rzecz zwrócenia uwagi publicznej na problem dyskryminacji Indian, oraz podkreślenie prawa do odebrania im ziemi. Po co? Pisanie, popisywanie się wiedzą, kto był tu wilkiem, a kto owcą nie ma sensu. Tak jak napisałeś: Odchodzi stare, nadchodzi nowe.
Prawda jest taka, że od kiedy pierwsi Europejczycy rozpoczęli kolonizację Ameryki płn w XVIw. los Indian był już wtedy przesądzony, czy to w kwestii plemion wschodniego wybrzeża, tzw. plemion leśnych, aż po ludy prerii. Zresztą ten temat dotyczy też Ameryki płd, Afryki, Australii, Azji. Europa nowożytna wkroczyła w nową erę podbojów kolonialnych, supremacji białych na różnych kontynentach. No, ale to już zupełnie inny temat:) żebyś mi nie zarzucił, co ma piernik do wiatraka.
Szkoda, że nie pociągnąłeś do końca jeszcze do końca tematu Paunisów, jako pragmatycznych polityków, którzy będąc mądrzy krzewili wśród swoich nowy styl życia:) ostatecznie zostali przerzedzeni przez epidemie cholery i ospy, które a jakże przynieśli nie kto inny a ich wspaniali sojusznicy biali:) ot taki paradoks historii o którym mozna sporo poczytać w róznych artykułach, opracowaniach do historii również losu Indian Ameryki Płd.
Na koniec podeprę się wpisem peredryk_gamon: "Cóz, Indianie nie byli imbecylami i potrafili wyciagnąć wnioski, a jak Ameryka Ameryką, każde udostępnienie białym dostępu do jakiegoś obszaru ziemi w jakimkolwiek celu niezmiennie konczyło się jej przejęciem ;) "Potwierdza to słynny artykuł Nowojorskiej prasy z 1845 która ukuła teorię "objawionego przeznaczenia" według którego Opatrzność wyznaczyła Stanom Zjednoczonym rolę suwerena w Ameryce Północnej. Podbój zachodu uzasadniony był wyższością cywilizacyjną białych nad plemionami indiańskimi, a nawet Meksykanami. Ludom tym Amerykanie nieść mieli cywilizację, "osiąganie korzyści oraz doznawanie błogosławieństw, które im zostaną dane". Była to ideologiczna podbudowa dla ekspansji w głąb kontynentu, ku wybrzeżom Pacyfiku.
To tyle na koniec z mojej strony:) Pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 8
Dario_47

<<Można by nawet tutaj pokusić się o słynne powiedzenie "czy się stoi, czy się leży" i uzupełnić to tekstem "agent doda bo się boi" >>

Pan G. Swoboda się kłania, nieprawdaż? ;)

ocenił(a) film na 6
peredryk_gamon

ano:)
jedna z moich pozycji książkowych z całej serii bellony. No i ten tekst, który tak mocno wbił mi się w pamięć

Dario_47

Paunisów ospa przerzedziła pod koniec lat 40tych XIX wieku gdy wyprawili sie do Nowego Meksyku w celu kradziezy koni. Mieli pecha bo w hacjencie na którą napadli byli chorzy na ospę ludzie. Paunisi zawlekli ją do siebie.
Nie sądzę że wierzysz w bajki w stylu że specjalnie biali zarażali Indian ospą. Piszesz w kontekście takim jakby to źli Amerykanie za służbę Paunisów w ich armii zapłacili im ospą. Paunisi mieli pecha z uwagi na swoje polozenie. Kupcy z parowców na Missisipi łatwo mogli zawlec do nich zarazę a wyprawy po konie tez zrobily swoje. Od północy napierali na nich Sjuksowie ze swoimi aliantami a od południa zagrażali Komancze. Toteż musieli ratować się i służyli armii USA co później wykazało że było dobra decyzją. Zostali przeniesieni ze swoich ziem do Oklahomy po klesce z 1873 gdy polując na bizony zostali zmasakrowani przez przewazające siły Sjuksów. Poniesli tak wielkie straty - zgineło kilku wodzów znanych i lubianych na Wschodzie gdzie czesto jezdzili prosząc o pomoc przed agresywnymi Sjuksami - że rząd przeniiósł ich żeby Sjuksowie zacheceni sukcesem z 1873 roku nie wybili ich do szczętu. Epidemie zawsze przerzedzały społecznosci... Masz pretensje do białych za zarazy w Ameryce a kogo obwinisz za czarną ospę w Europie w XIV wieku? Zarzucasz mi brak konstruktywnych wniosków a jakie sa Twoje? Szukasz sposobu na cofnięcie się w czasie żeby uchronić Indian przed kontaktami z białymi? Jakby to mialo sie odbyć? Historia jest nieubłagana, Indianie byli skazani na porażkę bo dzieliła ich od białych kulturowa przepaść. Żyli na poziomie epoki kamienia łupanego i żadne tutaj pobozne życzenia nic nie zmienią. Mogli iść na ugodę z białymi i lwia większość szła i dobrze na tym wyszła. Dzisiaj żaden z nich nie mysli żeby żyć w tipi i kazdego dnia martwić sie czy bedzie jadł on i jego rodzina i czy uda sie cos upolować. No chyba że jakiś oderwany od rzeczywistości romantyk, który psioczy na USA a korzysta z jego socjalu, z mozliwości edukacji, pracy i opieki zdrowotnej. Oni stopili się ze społeczeństwem USA i maja gdzieś dawne życie skoro to jest wygodniejsze.

kedarlupus

wszystko ok tylko wybicie narodu to wybicie narodu a tam byly cale narodowosci. Socjologowie wyrozniaja 3 rodzaje kultur a - afirmujaca zycie najwyzej rozwiniete spolecznie nastawione na rozwoj jednostki i do niej nalezaly niektore narody indianskie b . mechanistyczna czyli nasza cywilizacja bialego czlowieka nastawiona na produkcjei i c. berserkystyczna destrukcyjna nieszczycielska. Tam bylo kilkanascie milionow ludzi i nie mozna tego nazwac inaczej jak holokaustem. Niektore z tych plemion bylo madrzejsza socjologicznie od nas ich zycie ksztaltowaly wzniosle mity kulturowe i umieli rozwiazywac problemy ktore nas kompletnie przerastaja do dzis. Podaje przyklad mlody czlowiek moze stworzyc dziecko ale nie ma madrosci koniecznej by go wychowac i tam zajmuje sie tym starsi podczas gdy mlody musi jeszcze siebie poznac doswiadczyc moze za to polowac i pracowac. Oczywiscie ze zyly tam plemiona bardzo prymitywne ale wiadomo kto byl najezdzcom i wytlumaczenie ze po tym co najezdzcy uczynili z ameryka niektorzy kozystali z socjalu to tak jak by mowic ze zydzi wspolpracowali z niemcami, probowali sie dostosowac do nowego srodowiska ale nie rozpatruje sie tego w kategoriach zla czy dobra a ogromnej straty i dostrzezenia ze moze nie nowych technologi nam brakuje a madrosci i radosci z zycia i jezeli ludzkosc nie obudzi sie z tej ignorancji i nie dostrzeze kosztem jakiej czastki siebie jest ten chory ped to ta wysoka technologia bez wysokiego myslenia bedzie zaglada a nie postepem

wektorini

bardzo wzruszające.... wyczytałem z twego romantycznego bełkotu tyle żeby stwierdzić że nie było tam żadnych narodów ani narodowości tylko plemiona. Żeby określić społeczność narodem musi ona spełnić pewne warunki. To tak jakbyś Europejczyków z epoki lodowcowej chciał podzielić na narody... Nie ten poziom, Indianie zawsze myśleli kategoriami plemiennymi nawet w kulturach mezoamerykańskich czy w andyjskich. Biali nie mieli na celu zniszczenie Indian tylko zasiedlenie ziemi której olbrzymie połacie należąc e- a jakże! - nie były przez nich wykorzystywane i chetnie je sprzedawali bo nie znali wartosci ziemi a dobra materialne w tym broń i jedzenie cenili najwyzej. To właśnie cecha główna ich prymitywizmu. Ich mądrość socjologiczna nie miała żadnego znaczenia, nowa rzeczywistosć postawiła im zadanie przekroczenia tej przepaści kulturowej dzielącej ich od białych i z wielkim trudem wiekszosci z nich udało się. Holokaust? oszalałeś... Mordowali się wzajemnie jeszcze przed przybyciem białych a chorób nikt specjalnie wśród nich nie rozprowadzał bo biali tez umierali na nie chociaz mieli lepszą odporność. Holokaust to przeżyli Słowianie w czasie II wojny bo zgineło ich ponad 20 mln w czasie kilku lat, ale głupcy poprawni politycznie płaczą nad 6 mln żydów. A owszem... żydzi współpracowali z niemcami bardziej niż ci się wydaje - ale to juz inny temat.

Dario_47

Sytuację z Indianami i osadnikami można przedstawić na przykładzie wilka. Wilki tworzą stada, które mają własne terytoria i walczą z innymi stadami wilków o supremację. Wtedy przychodzi człowiek i chce oswoić wilka, stworzyć z niego psa. Część wilków się poddaję, część nie. Wilki stwarzają zagrożenie dla człowieka, bo są z natury myśliwymi i wojownikami, przez to zostają przetrzebione.
Czy można winić wilka o to, że zachowywał się zgodnie z naturą?
Czy można winić człowieka o to, że chronił swój dobytek i rodzinę, zabijając wilki?

ocenił(a) film na 8
TomasT

Czyli np. w czasie II WŚ Polacy byli wilkami, z których Niemcy chcieli zrobić psy, w związku z czym jest rzeczą naturalną, że zabijali te wilki, które nie chcąc się podporządkować stanowiły dla nich zagrożenie i nie można ich za to winić?

peredryk_gamon

Co to za głupie porównanie? Czy Polacy walczyli ze sobą przed atakiem Niemców? Polacy byli wtedy i teraz są narodem. Niemcy chcieli zrobić z Polaków niewolników, a ziemie polskie zagarnąć.

ocenił(a) film na 8
TomasT


"Czy Polacy walczyli ze sobą przed atakiem Niemców?"

Czy Szejenowie walczyli z Szejenami przed atakiem Białych? Nie, walczyli z innymi ludami, dokładnie tak samo, jak tłukli się ze sobą niemal bez przerwy Europejczycy.

"Niemcy chcieli zrobić z Polaków niewolników, a ziemie polskie zagarnąć."

No tak. I co z tego? Mieli przecież dokładnie takie samo prawo obierać ziemię Polakom, jak biali osadnicy Indianom.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones