Nie wiem, wystawiłem wysoką ocenę, ale film pozostawił po mnie lekki niedosyt, ktory naprawiła świetnie zrealizowana końcówka. Jednak i tak czułem, że czegoś brak. Ciągle miałem skrzywioną minę na niedopasowanie muzyki do akcji, chociaż czasem im to wychodziło, ale ogólnie uciekło mi naprawde dużo dreszczy przez tą muzykę. Owszem, ścieżka dźwiękowa ma znakomite brzmienia, a soundtrack mi się podobał - ale nie był adekwatny do akcji. To mnie nieco zirytowało, ale mimo wszystko - film ma niezły klimat, nienajgorsze(choć czasem zbyt trzęsące się) zdjęcia, przyzwoite aktorstwo i oczywiście ścieżkę dźwiękową. Świetny początek i końcówka, ale niektóre rzeczy w środku filmu naprawde rozczarowujące. To mój pierwszy film Fulciego i po seansie trochę żałowałem, że oglądałem tą produkcję z bratem, który nie mógł się powstrzymać, żeby zażartować sobie z niektórych wydarzeń w filmie. Mi też się zdarzało, niestety. Póki co wystawiam odrobinę podwyższoną ocenę, ale jak obejrzę ten film po raz drugi, może docenię jego geniusz. A i jeszcze jedno - doceniłem zdanie mojego brata: "Szkoda, że tak przesadzili z krwawymi scenami, za dużo ujawniali, a nie działali na wyobraźnię widza". Zgadzam się - nie to, że słabo wytrzymuję sceny gore, ale efekt lejącej się krwi i sam jej wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Ale cóż, to rok 1981 - wtedy były inne kryteria. Lekki niedosyt, ale film dość dobry, ma swoją atmosferę.
Przy pierwszej projekcji kilka lat temu miałem dokładnie takie same odczucia (muzyka nie pasująca czasem do akcji- to mnie najbardziej irytowało). Dopiero po kilku miesiącach doceniłem jak genialny jest ten film. Zwłaszcza zakończenie, niezwykle oryginalne.
Zazdroszczę Ci, że to Twój pierwszy film Lucjana. Tyle jeszcze przed Tobą... :)