is that you, kate winslet? is this jim?
ziemska strona życia z pewnością zasługuje na baczną, ale czy wieczną uwagę? sam w dzieciństwie wyczytałem, że ziemskie sprawy doczesne tracą swe znaczenie w tamtym świecie, ale widocznie coś źle wyczytałem. jest wprost przeciwnie, wręcz naprzemianlegle, ja poważnie to piszę, za kaufmanem. w sumie to calkiem nawet fajnie.
w sumie to całkiem nawet fajne. trochę niepotrzebnie gęsim puchem podfabularyzowane - pozostawione w stanie pierwotnej zawiesiny wrażeniowej nacudnie umekasowionej wybrzmiewałoby moim zdaniem donioślej.
im mniej uprzestrzenniania, tym mniej ściemniania,
im mniej ściemniania, tym więcej uprzyziemiania,
im więcej uprzyziemiania, tym lepiej.
bliżej, mocniej, w mięśnie.
konkretnie i dorzecznie, a nie tam jakieś te, zwiewne i futerkowate.
kropka na kropce nad ypsylonem w postaci tyłówkowej piosenki doporzygowej wyryta metalowym rylcem z miejsca obniżyła stopień mojego rozmelancholizowania przynajmniej o połowę, ale to dobrze.
odeteryczniłem się, domuskułowiłem się.