Jako film sam w sobie ta produkcja nie jest wcale zła i zwykłemu widzowi bez wątpienia może się podobać, aczkolwiek nie można tego uczciwie nazwać ekranizacją powieści Dumas.
Ta stoi fabułą i niesamowitymi postaciami, budowanymi dialogiem. Tutaj fabuła została zniekształcona diametralnie, co byłoby wytłumaczalne ograniczonym czasem ekranowym, gdyby tylko ten nie został poświęcony na postacie i sceny oryginalnie nie istniejące. Legendarne dialogi wycięte i zastąpione świnią i truflami. Z trudem można się doszukiwać choćby jednej sceny, która została wiernie odtworzona, zaczynając od sceny pierwszej, poprzez główną oś fabularną, kończąc na ostatnich sekwencjach. Bohaterowie też prześcigają się w oderwaniu od oryginału (Benedetto/Andrea wygrywa). Za porażkę uważam też próbę ukazania magii głównego bohatera, jego inteligencji i potęgi, graniczącej z boskością.
Na plus w zasadzie tylko muzyka.
Jeśli ktoś od trzygodzinnego filmu oczekuje wiernego przedstawienia wszystkich wydarzeń i dialogów 1500 stronicowej książki (przy okazji, w filmie roi się od cytatów), to faktycznie może się rozczarować. Zapewne inne adaptacje rozczarowały jeszcze bardziej. Twórcy tego filmu postawili sobie za cel oddanie emocji, wrażeń, klimatu książki, kosztem wierności wydarzeniom, stosując skróty, uproszczenia i mieszając wątki. W mojej opinii wyszło im to najlepiej z wszystkich adaptacji widzianych przeze mnie (ta jest 11). Ale oczywiście nie u każdego tak to musi zadziałać
Wielokrotnie, również w oryginale. Po prostu za dużo adaptacji i interpretacji widziałam, żeby przejmować się samym faktem zmian w wydarzeniach, ważniejsze dla mnie jest pytanie, czemu zmiana służy. W przypadku tej adaptacji na większość takich pytań znajduję odpowiedź.
Proponuje następnym razem udac sie do biblioteki, nie do kina. Kolejny bibliofil z problemami egzystencjalnymi. Te przywiazanie wagi przez niektorych do zgodności pomiędzy ksiazka, a adaptacja filmową to juz zakrawa o jakis fetysz. Jak mozna byc tak ograniczonym, zeby znakomity film ocenić tak nisko tylko dlatego, ze komuś nie pasuje nazwa i jątrzyć na internecie w konwulsjach swoje wysrywy "jak to nie splugawiono mojej ulubionej ksiazki z dziecinstwa ,ktora 50 lat temu czytala mi mama na dobranoc". Szczerze mówiąc g...o mnie obchodzi twoj i tobie podobnych -buraków -ból dupy. Film jest po prostu dobry i nie zasluguje na taka niska ocene. Dziękuję dobranoc.