Z ciekawości zajrzałem w recenzję i aż jestem zdumiony pozytywnymi, zachwalającymi wręcz opiniami widzów. Dla mnie zupełnie nie spełnił oczekiwań i pierwszy raz od dawna ciężko było mi usiedzieć do końca. Może i obiecująco się zaczął ale od efektownego pojmania Edmunda podczas zaślubin fabuła zaczęła błądzić i co rusz wymyślać dziwne wątki, grobowiec Spadów jak z Tomb Ridera, jakieś maski, dzieci bohaterów, ich romanse, mało tego w pewnym momencie główny bohater stał się wręcz antagonistą i aż można było trzymać kciuki za jego porażkę i śmierć. To już było naprawdę za wiele. Hrabia wręcz ślepo zatracił się w tej vendetcie.
Ciągle dziwię się jak można nieustannie psuć coś co w samej oryginalnej książkowe postaci jest arcydziełem.
Pozytywne strony to kostiumy, piękne sceny, język francuski i jak na obecne czasy zero nachalnej współczesnej poprawności.
Hmm, pomijając ten śmieszny "grobowiec" to co tu jest niezgodnego z książką? Czy dzieci nie romansowały? Czy hrabia nie lubił przebieranek? Czy nie dążył do zemsty po trupach? To wcale nie była kryształowa postać.
To chyba umknął ci wątek miłości lgbt- córki która uwodził włoski książę- brat, ta zaś zakochana była w swojej przyjaciółce. Dramat!! I pomyśleć że to " dzieło filmowe" poczynili Francuzi
To wątek z książki, tak tylko mówię. Eugenie była w powieści również zakochana w swojej przyjaciółce (imię w filmie zmienione z Louise na Susanne). Tylko było to bardziej zawoalowane.
Proponuje następnym razem udac sie do biblioteki, nie do kina. Kolejny bibliofil z problemami egzystencjalnymi. Te przywiazanie wagi przez niektorych do zgodności pomiędzy ksiazka, a adaptacja filmową to juz zakrawa o jakis fetysz. Jak mozna byc tak ograniczonym, zeby znakomity film ocenić tak nisko tylko dlatego, ze komuś nie pasuje nazwa i jątrzyć na internecie w konwulsjach swoje wysrywy "jak to nie splugawiono mojej ulubionej ksiazki z dziecinstwa ,ktora 50 lat temu czytala mi mama na dobranoc". Szczerze mówiąc g...o mnie obchodzi twoj i tobie podobnych -buraków -ból dupy. Film jest po prostu dobry i nie zasluguje na taka niska ocene. Dziękuję dobranoc.
Nie filozofuj chlopie. Wracaj do sadzenia buraków,a komentowanie kinematografii zostaw innym bardziej kompetentnym.
Ale cię hołota 10 gwiazdkowa pojechała, sami znawcy, normalnie arcydzieło kina. Do wszystkiego co napisałeś dorzuciłbym, że źle wyglądało niepostarzenie aktora wizualnie, wyglądał praktycznie jak za młodu i aż dziw bierze, że go "przyjaciel" nie rozpoznał.
Same oddanie faktów z książki nie wystarczy do stworzenia dobrej ekranizacji. W tym filmie zabrakło szeroko rozumianej pasji. Książka to przyjaźń, współczucie, miłość, nienawiść, zazdrość, zemsta i to wszystko do kwadratu. Tutaj postacie są mdłe, główne akcenty nieprawidłowo zakreślone, źle oddano upływ czasu, widz nie identyfikuje się z głównym bohaterem, a to właśnie ta identyfikacja jest niebywałą siłą książki. Ja nawet Dantèsowi za bardzo nie współczułem. Współczułem tylko sobie, że zmarnowałem wiele minut życia na obejrzenie kolejnej nieudolnej interpretacji filmowej świetnie napisanej historii.
Do tego trochę się wlecze; trzy godziny to lekka przesada. Lepsi reżyserzy potrafią w 2 godz. pokazać bardziej epickie fabuły.
O nie. Z tym się nie zgodzę. Pamiętam wersję z 2002 bodajże roku. Tam fabule strasznie pocięto i nie wyszło to na dobre filmowi. Jestem jednym z tych betonów co też nie lubi zmian wersji książkowych, ale ta adaptwcja przekonała mnie bardziej niż tamta poskracana.
Też nie rozumiem tych wysokich ocen Fabuła filmu jest po prostu nudna. A te wstawki z maskami rodem z Mission Imposible … Szkoda czasu. Nie dałem rady dotrwać do końca.
Właśnie skończyłem seans i faktycznie zmian jest cała masa. Są drobne ale zawsze na gorsze! Ktoś yślał, że napisze coś lepszego niż Alexanre Dumas.