Newman jak zwykle zwala z nóg, pasowały mu te role sexownych drani...Jak napisał jego biograf, "Hud to miks Elvisa Presleya z Ryszardem III ;)
Najśmieszniejsze że reżyser obawiał się że widzowie znienawidzą Huda, takim był dupkiem.
Atu przychodziło mnóstwo listów od zachwyconych fanów, którzy "chcieli być jak Hud, wzorowali się na nim, on jest debeściak. A stary to wariat, młody palant i chyba pedał"...
Ha. ten urok Newmana zawsze działał;)
Ech, obejrzałam dzisiaj jeszcze raz i dodaję jedną gwiazdkę. Paul jest niesamowity. Sex i charyzma aż się z niego wylewają. Gdy się pojawia, inne postacie po prostu przestają istnieć. I gdzie ta Akademia miała oczy , że nie dali mu Oscara ?!
Niestety Newman cierpiał na "syndrom Di Caprio", a raczej Leonardo cierpi na "syndrom Newmana" ;)
To , że jest przewaga wątków dramatycznych wcale nie oznacza , że film nie jest westernem , bo jest.
Co prawda pokazuje bardziej nowoczesny obraz "Dzikiego Zachodu" i w pełni zmotoryzowany oraz unika gatunkowych schematów i pewnie stąd ta cała "nietypowość" wynika.