Świetny komentarz, zgadzam się z większością... zarzutów :) Cała ta "przygoda" jest jakaś taka mało wyszukana, ale trzeba przyznać, że oscary w kategoriach scenografia, dźwięk, montaż dźwięku itd. jak najbardziej słusznie przyznane. Naprawdę dużym plusem tego filmu jest nietuzinkowe ukazanie postaci Georges'a Méliès'a, jeszcze nie widziałam tak poprowadzonego wątku biograficznego, dlatego według mnie jest to solidny, dobry film. Myślę, że oglądając go nie zmarnowałam czasu i może być silne siedem :)

Dokładnie,w filmie chodzi praktycznie o to że biedny chłopczyk naprawia robota.Maszyna została dawno temu skonstruowana przez twórcę filmowego i potrafi rysować obrazy z jego dzieł,które prawie wszystkie zostały w przeszłości zniszczone .Odnajduje się jednak jedyna zachowana taśma z filmem którą wszyscy oglądają z zaciekawieniem.THE END

Faktycznie, ten małolat to skóra zdjęta z Jabłczyńskiej ;)

Rangi składowych steampunkowych wisualiów są iście wiktoriańskie vide jak to w przedwojennym Paryżu...
Tiaaa,do samego końca nie wiadomo o co ci chodzi,ale widać,że ostatnią Twoją lekturą był słownik wyrazów obcych...;-)))

Ja akurat się oburzam, gdy ktoś pisze całe zdania po "obcemu", by się popisać przed innymi czy tam z innego powodu (po miesiącu pobytu w Anglii zapomniała jak to po polsku i nawet już myśli po angielsku), byle tylko nie użyć polskich słów. Ostatnio to jest niestety coraz częstsze, zwłaszcza wśród "światowych" lasek (o jaka to ja jestem tip top, super, hiper, bo po angielsku część komentarza Wam napiszę).

Ale odnośnie takich komentarzy i słów jakich używa Qbeesh nie mam nic przeciwko :).

Wydaje mi się, że ten film bardzo się spodoba tym, którzy znają się trochę na historii kina- chodzi mu tutaj szczególnie o jego same początki. Ja przed obejrzeniem filmu znałam dobrze historię Georges'a Melies'a i może to sprawiło, że od kiedy zobaczyłam ten rysunek podpisany jego nazwiskiem, film wciągnął mnie jeszcze bardziej. Chyba właśnie znajomość historii kina jest niezbędna żeby zrozumieć ten film- czy po prostu, żeby się go dobrze oglądało :) Nie uważam, że fabuła jest szalenie porywająca ale nie zgodzę się, że "Hugo" jest nudny i zupełnie o niczym.

Nie zrozum mnie źle. Ja całkowicie rozumiem i akceptuje ideę. Kocham te klimaty początku wieku, kocham stare filmy i motywy chociażby z filmów właśnie Meliesa. Ale zabrakło mi jakiegoś takiego pazura, jakiejś większej fantazji w tym wszystkim, czegoś co by sprawiło, że poczuję sie znowu dzieciakiem i poczuję ciary. Film od początku kusi...scenerią, klimatem, automatonem, zapowiedzią jakiejś większej intrygi na pograniczu światów fantazji.... a tu nagle zostaję sprowadzony do prozy życia, cała magia się rozwiewa, a rzeczywistość wali po głowie gumową rurą chłodnicy od Poldasa :)

zgadzam się co do tego że sceneria, klimat, fantastyczne ,jednakze film sie troszke wlecze no i w sumie całą ta opowieść taka nijaka ...

Zgadzam się ze wszystkimi Twoimi komentarzami :)
Film bardzo piękny, ale strasznie się dłużył... Aczkolwiek doceniam stronę wizualną w 100% - za to też jest moja ocena.

Popieram w większości, ale co do chłopak to nie dam go skrzywdzić porównaniami do Jabłczyńskiej! Nie ta liga. Ten mały jeszcze wyrośnie na bożyszcze dziewcząt:) A film, zgadzam się, nudnawy ale dla takich miłośników języka angielskiego to gratka- można się nauczyć wielu nowych słówek, bo elokwencja tej dziewczynki jest wielka:)

Teraz już wiem, dlaczego mnie ten dzieciak tak irytował;) Dodałbym plus za grę Cohena;)

to kino raczej familijne, więc chcąc nie chcąc uproszczone, dla wymagającego widza być może mało strawne. Tu trzeba poczuć się trochę jak dziecko... wrócić do magii kina i jego poczatków
http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2012/02/hugo-i-jego-wynalazek-czyli-musis z-miec.html