PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=869}

Huragan

The Hurricane
1999
7,7 30 tys. ocen
7,7 10 1 29704
6,2 12 krytyków
Huragan
powrót do forum filmu Huragan

Nie jestem do końca przekonany co do całkowitej
niewinności boksera Cartera. Nie jestem również przekonany
co do samego uniewinnienia Rubina przez sędziego
federalnego sądu apelacyjnego w sensie, że to dowody
przeczące jego winie, były głównym motywem w zamknięciu
sprawy. Moim zdaniem sędzia mógł kierować się innymi
powódkami, a materiały pomogły mu tu w minimalnym
stopniu. Już nie mamy roku 66, a czasy względem samego
rasizmu, zmieniły się na korzyść prześladowanych.
Oczywiście istnieje on do dziś, ale jest problemem
marginalnym, a nie politycznym. Już sam fakt wrobienia
czarnoskórego boksera i niechęć czy nienawiść do jego
osoby, jest karygodny i niesamowicie wkur$#ający!!! Tego się
nie da opisać, a kara jaką poniósł za inne czyny których się w
życiu dopuścił, kategorycznie niesprawiedliwa i naganna!
Potrójne dożywocie? Kto jest w stanie coś takiego wytrzymać,
wiedząc, że akurat tego nie dokonał, a został przez hieny,
które tylko czyhały na jego życie, pogrążony na zawsze? To
uczucie nie do opisania zapewne. Ale jak wiadomo Carter nie
był takim świętoszkiem, a na ringu wyjątkowo wychodziło z
niego nienasycone i złe zwierzę. Trochę to do mnie nie
przemawia, dlatego skupię się na tej najistotniejszej dla mnie
części filmu, czyli samej ''odsiadce''. To, że niesłusznie
skazany człowiek wytrzymał trudy jakie są związane z
odsiadką jest czymś niewyobrażalnym. Zapewne większość
poddałaby się w przeciągu kilku miesięcy, no może paru lat.
Ten facet znalazł w sobie tyle siły, że ta której używał na ringu
jest przy niej nic nieznacząca. To siła umysłu, wewnątrz siebie
samego, siła woli, siła własnej psychiki. Stan metamorfozy i
kształcenia swojego rozumu przez Rubina to dowód na to, że
można, jeżeli tylko się chce. Przecież takie miejsce jak
zamknięcie w więzieniu nie jest niczym innym jak tylko karą
pozbawienia wolności. Czy można zatem przejść przemianę
na lepsze w miejscu, gdzie resocjalizacja tak na prawdę jest
tylko mitem? Wiedzą to tylko ci, którzy sami przez to przeszli.
Największym atutem ''Huragana'' jest sam Huragan, czyli
Denzel Washington. Oglądałem go już w wielu filmach i nadal
twierdzę, że jest jednym najlepszych aktorów nie tylko wśród
czarnoskórych, ale w ogóle we współczesnym kinie. On jako
nieliczny, nawet w kiepskim scenariuszu, potrafi pokazać, że
jest przynajmniej dobry, potrafi dać z siebie bardzo dużo. Ten
film jest tego żywym dowodem. Aktor świetnie gra zarówno w
części, gdy jeszcze walczy o tytuły, poza ringiem, gdy otacza
się i tym którzy go uwielbiają i potrzebują jak i wrogami, ale
najlepiej w momencie walki z samym sobą, ze słabościami i
tym aby wytrwać, nie poddać się, nie wiedząc czy tak na
prawdę kiedykolwiek ujrzy jeszcze światło dzienne.
Fantastyczna kreacja Denzela.
Niestety poza tym wszystkimi pytaniami, które mnie nurtowały
podczas seansu, na tak niską ocenę (bo jest ona niska
względem ogólnej średniej na fw), wpłynęła ''trójka białych'' i
niejaki Lesra, którzy biorą się nie wiadomo skąd, a swoją
sztuczną, naiwną i często ckliwą grą, po prostu mnie męczyli.
Te ich spojrzenia (zwłaszcza Sam & Terry), nietrafne wyrazy
twarzy dokuczały mi podczas oglądania. Gdy już świetnie coś
brzmiało bo tworzył to Denzel, nagle pojawiali się Liv, John
oraz Deborah i psuli mi tylko nastrój. Rozumiem, że te postaci
stworzyły pewien klucz do całości, bo dzięki nim sprawy
potoczyły się innym torem, ale wolałbym ich nie oglądać i
usłyszeć, że Rubin został oczyszczony w inny sposób.
Plusem jest ścieżka dźwiękowa, która towarzyszy obrazowi, a
przede wszystkim ta którą słyszymy przed skazaniem
głównego bohatera. Jazz i soul, a może i inne nurty muzyczne
na których się niekoniecznie muszę znać, ale wypadają ok.
Okrutna i nie całkiem pozbawiona banalności historia, ze
znakomitym Washingtonem, który mimo jak to sam w którymś
momencie określił, ''mroku powodującym zwątpienie'', nie
zwątpił i tym samym udowodnił, że walczy się do końca.
Całość niezła, ale ... tylko niezła. 6/10
Pozdrawiam