Na prawdę mi się podobał. Przyznaje, że obejrzałam tylko ze względu na Adama Rodrigueza :P Ale okazało się, że film jest ciekawy. Momentami śmieszny, a za chwile można ryczeć jak małe dziecko. Oczywiście Rodriguez cudowny, mmmmm :)
I chyba miał być tym, który przyciąga. ;)
Film imho dobry. Kwestie wypowiadane przez Madeę i jej męża bawią do łez. W następnej scenie może nam polecieć łezka. Trochę śpiewania, subtelnie wplecionego w film, działa jak przerywnik.