Cóż to za bubel! Popłuczyny na temat czasoprzestrzennych komplikacji, które nie mają nawet za grosz sensu. A najgorsze, że film firmują lubiane przeze mnie nazwiska. Catherine McCormack to aktorka, dla której w ogóle chciało mi się to oglądać. Niestety na ekranie prawie jej nie ma, a kiedy jest, to równie dobrze mogłoby jej nie być. Kingsley jest świetny... ale w "Sexy Beast", zdecydowanie zaś nie ma nic do pokazania w "I uderzył grom". Burns może i ma niezłe ciało, ale za grosz talentu, co też radośnie dawał znać w każdej scenie ze swoim udziałem. Do tego trzeba dodać trzeciorzędne efekty specjalne, których powstydziłaby się i "Xena". Jednak klasą samą dla siebie w tworzeniu gniotów jest grupa scenarzystów. Mam nadzieję, że na dłużej nie znajdą pracy w filmie.
Wszystko to składa się na dzieło nudne, głupie i absolutnie niemożliwe do strawienia.
mnie się film nawet podobał , chociaż ogromna wada są samochody wygenerowane komputerowo...hehehe....jak je pierwszy raz zobaczyłem to smiac mi sie chciało .