Nie ma co porównywać z poprzednimi częściami. Nierówne tempo, pierwsze 1/3 filmu można przespać. Takie, pitu pitu, z dużą dozą romansu, na niedzielne popołudnie.
Nie ma co porównywać tej części z resztą, bo stare nie dorównują Balladzie do pięt! Jestem w szoku jak bardzo reżyser się rozwinął, TEN, ostatni film z serii to najlepszy deser z dotychczas mdłego menu.