Bardzo dobra ekranizacja, jako wielka fanka i książki, i filmów, nie zawiodłam się :) Nie będę się
jednak rozpisywać na temat wspaniałości filmów, jest już wiele takich wątków i w całości się pod
nimi podpisuje, ale chciałam zwrócić uwagę na jeden mały szczegół, który jednak męczył mnie
przez cały film.
Mianowicie, pomijając już nawet to, że uważam, iż w roli Coin lepiej sprawdziłby się ktoś inny, to
samo przedstawienie prezydent nie wydało mi się do końca odpowiednie. Chodzi mi przede
wszystkim o to, że moim zdaniem została przedstawiona jako bardziej ciepła i przyjazna osoba niż
w książce. W filmie mogła bardziej wzbudzić sympatię... Nie wiem dlatego jak to zostanie rozegrane
w 2 części, bo Ci, co czytali wiedzą co sie stanie... i przy takim przedstawieniu prezydent może być
to trochę dziwne...
Zastanawiam się, czy to ocieplanie wizerunku Almy nie ma służyć zwiększeniu szoku w drugiej części. Tak czy inaczej - nie podoba mi się podejście do jej tematu w taki sposób. Przecież nawet książkowa prezydent Coin ma swoje zalety - niezależnie od tego, jak bardzo skompromitowała się jako demokratyczna przywódczyni, była genialnym dowódca wojskowym i poprowadziła powstanie do zwycięstwa. Ona, nie Katniss. Nie była marionetką, ale lalkarką :)
Oczywiście, że ma zalety i całkowicie się z Tobą w tej kwestii zgadzam. Nic co napisałaś nie jest nieprawdą :) Jednak nie można na postawie książki powiedzieć, że była na tyle ciepła i miła na ile pokazali to w ekranizacji.