O tym dlaczego temu filmowi dałabym tylko 3 gwiazdki, mogłabym napisać cały esej. Począwszy od drewnianej gry
aktorskiej Liama Hemswortha, przez niezbyt powalającą główną bohaterkę (zdecydowanie jej nie wyszło, choć w innych
produkcjach ją polecam), kończąc na przydługawych dialogach, wyciętych scenach, których przedsmak mieliśmy w
zwiastunie.
Dlaczego więc dałam sześć? Scena na jeziorem w której pojawiła się piosenka Hanging Tree, przechodząca w chór
rebeliantów do teraz przyprawia minie o gęsią skórkę, tak samo jak drwale między drzewami, wysadzający Strażników
Pokoju, cytujący Katniss.
Woody Harrelson całkowicie wygrał film, jego postać pojawiająca się raptem kilka razy, od razu zdobywała pełną atencję
widzów. Humor nadal na wysokim poziomie, doskonała gra i wachlarz emocji.
Muzyka Jamesa Howarda oraz momenty absolutnej ciszy. To jedyny element, który trzymał w napięciu, budował nastrój.
Motyw Kosogłosa, czy raczej melodii Rue, wpleciony w ważniejsze sceny, a później już wyżej wymienione Hanging
Tree.
Nie mogę doczepić się ani do ujęć, ani złożenia filmu. Ba! Tutaj ukłony w stronę montażystów, którzy wykonali naprawdę
świetną robotę.
Szkoda tylko, że podzielili na dwie części, zmuszając nas do oglądania płaczliwej Katniss, nie mającej nic wspólnego z
twardą dziewczyną z poprzednich części, oraz zabrali oddech, zamykając pod ziemią, zamiast pozwolić walczyć wraz z
rebelią.
No właśnie po co jedną książkę dzielić na dwa filmy..tego również nie zrozumiem. Ja na ostatnią część się już raczej nie wybiorę a jedynie co to obejrzę w warunkach domowych, dwa razy się w balona zrobić nie dam. :)
Dla mnie warto jest pójść do kina dla muzyki (jakości) oraz epickich scen (wielkość monitora a ekranu kinowego też ma znaczenie). Jeśli jednak miałabym możliwość obejrzenia tego w domu, np. posiadajac kino domowe, zrezygnowałabym z płacenia za przynudnawy film z paroma dobrymi scenami.
Myślę, że na drugą część będzie lepiej pójść do kina niż na pierwszą (mówię o częściach Kosogłosa).
Z tej zrobili zamiast rewolucji, schemacik ja ją kocham, ona kocha jego, ale tamtego też, a ten pierwszy jest w tarapatach więc mam depresję.
Co do twoich ostatnich słów to dokładnie to samo miałam na myśli po obejrzeniu filmu. A szkoda, że tak wyszło, bo w książce tak nie jest. Zresztą dlatego mi się teksiążki podobają, że trójkąt miłosny jest tylko dodatkiem, a nie głównym wątkiem. Niestety w tej części to spieprzyli :/