Nie wiem jak można być rozczarowanym po obejrzeniu filmu, skoro w zdecydowanej części pozostaje wierny książce. Jak ktoś nie lubi science- fiction to niech po prostu nie idzie do kina i nie psuje zabawy innym. Początek filmu jest dość spokojny, ale to zrozumiałe, bo trzeba jakoś pokazać widzowi sferę informacyjną, a dopiero potem zadbać o rozwój akcji. Napięcie w końcówce filmu zbudowane jest w tak genialny sposób, że nawet osoby znające książkę czekają z zapartym tchem no to co się wydarzy. Wielu fanom film przypada do gustu, problem jest tylko z osobami, które przyszły do kina tzw. "z ulicy". Wyprzedzając wszystkich hejterów, którzy się ze mną nie zgodzą, mogę powiedzieć tylko tyle, że człowiek inteligentny, wrażliwy i empatyczny nie będzie miał najmniejszego problemu z odbiorem tego filmu.
W sumie to się zgadzam. Ta część miała więcej do przekazania niż poprzednie, dlatego też niektórzy mogli się rozczarować.
Zgadzam się, niektórzy widocznie przyszli na fajerwerki. Moim zdaniem jak do tej pory to najlepsza część...
W sumie się również zgadzam. Kto.przeczytał książkę ten wiedział czego się spodziewać.
jak ktos ma 13 lat i widzi pierwszy raz scifi to moze i sie posika ze szcescia, jak ktoś od parunastu lat oglada filmy akcji dramaty fantazy i scifi to ten film niestety ale jest rozczarowaniem, jak cała seria, niestety zabrzmie jak szowinista, ale kobiety nadają się tylko do pisania romansidel a nie sci fi,
przykład hary poter zmierzch czy to cos nowego o tej dziewczynie co miała uczucia a reszta narodu nie i trafiła do tych co skaczą po pociągach by bronic kraj :)
Nie upraszczaj - filmy sci-fi oglądam od ... a może i dłużej. Moimi pierwszymi w kinie były "Obcy 8 pasażer Nastromo", "Gwiezdne Wojny" i "Test Pilota Pirxa".
Nie jest rozczarowaniem nawet dla osoby starszej i obeznanej z klasyką. Co było ciekawe w tym roku ? Wg mnie - "Na skraju jutra", "Interstellar" i właśnie "Kosogłos" (Lucy i kilka innych przereklamowane). Każdy miał coś innego do zaoferowania tylko trzeba to umieć dostrzec. Oddanie emocji w tym filmie wystarczyło by na kilka filmów a że akcji było mniej - to się wyrówna z nawiązką za rok. Zresztą podróży międzygwiezdnych tutaj akurat nie oczekiwalem ... tylko walki z reżimem.
Gdzie masz walkę z reżimem? Ja tam widzę tylko śmieszną próbę kreacji patosu. Zresztą widać było po reakcji widzów, co kilka minut leciały "podśmiechujki" i "facepalmy", nawet z kobiecej części widowni. Siedzą w bunkrze, a jedyna akcja to ...zestrzelenie samolotu łukiem oO. Pani prezydent, próbuje udawać charyzmatyczną niczym dowódca Battlestara, ale wychodzi to komicznie, bez żadnego polotu.
Oczywiście każde powstanie wg Ciebie rozpoczyna się frontalnym atakiem bez odpowiedniego przygotowania i jakichkolwiek materialow propagandowych. Szkoda że nie pamietasz początków Solidarności. A co do widzów trafiłem lepiej nie bylo pop cornu...
Dokładnie tak. Pomińmy fakt, że w oglądaniu przeszkadzała mi gimbaza, która wiecznie gadała i żarła popcorn. To film miazga i nie mogę się doczekać ścisłego finału, bo to już będzie coś! :)
Zawiodłem się sceną kręcenia propagandy w studiu. Gdy przeczytałem ten fragment to moją pierwszą reakcją były spopularozywany już gest przyłożenia ręki i cytat "ja pierd...". To była wg mnie jedyna żenująca scena w całej trylogii i jedyna, którą traktuję jako wypadek przy pracy. Dlatego właśnie liczyłem, że w ekranizacji ta scena będzie tak samo żenująca, ale się przeliczyłem, bo nie posiadała żadnej mocy wywarcia u mnie skrajnie negatywnych odczuć - zupełnie tak samo jak odtwórczyni Prezydent Coin, obydwie rzeczy totalnie bezpłciowe. Czytając Kosogłosa zawsze gdy trafiłem na Coin to widziałem Meryl Streep z typową miną wrednej s..i. Zawiodłem się również wymaganiami Kotny, w której zabrakło polowania oraz chęci odstrzału Snowa tak jak w poprzedniej części braku cytatu w motywie z zegarkiem oraz paczek z bułkami na arenie. Przy ekranizacji trzeba liczyć się niestety z pewnymi niedogodnościami.
Sam film jest solidnie wykonany, ale do ideału zabrakło z dwudziestu/trzydziestu minut by bardziej rozwinąć kilka wątków. Oglądało się przyjemnie i w mojej opinii jest to najlepsza do tej pory nakręcona część. Dobra rozgrzewka przed finałem w Kapitolu.
Meryl Streep tez była moja Coin.. Zabrakło tu jej władczego charakteru ona i Snow to dwie strony tego samego medalu ale wiecie co jest najlepsze po przeczytaniu kosoglosa zaczęłam zastanawiać się kto z nich był perfidniejszy dla wtajemniczonych rozmowa Katniss ze Snow em w ogrodzie różany daje do myślenia cytuje Snow a Panno Everdenn ja Panny nigdy nie oklamalem i to była prawda..
Mi to tam się bardzo podobało, pomimo tego mojego "młodego wieku".Momentami musiałam powstrzymywać łzy :) Choć przyznam się, że nieraz się śmiałam.Brakowało mi tego "zabije Snowa'', ale gdy Katniss wspomniała o kocie zaraz o tym zapomniałam.Nawet pojawienie się Effie mi tak nie przeszkadzało. Z chęcią znów przeczytam całą trylogię :)