Początku nie ma, bo jest w poprzednich częściach.
Końca nie ma, bo będzie w następnej części.
Podrzędną kreaturę kapitalizmu, odpowiedzialną za podział filmu na dwie części, należałoby
wykastrować dla przykładu,
I gdyby spojrzeć na to z perspektywy osoby która jakimś przypadkiem nie widziała poprzednich
części, stwierdzi, że to 2 godziny bez jakiegokolwiek sensu. A potem, gdyby go dokształcić, i puścić
mu części 1, 2 i grande finale 4, to pewnie by się okazało, że trójka jest całkowicie zbędna i można
by ją pominąć...
Trudno liczyć by w ekranizacji pierwszej połowy Kosogłosa dużo się działo, skoro w oryginale za wiele się właśnie nie działo. Każdy kto szedł na film mając już przeczytanego Kosogłosa wiedział, że idzie tak naprawdę na wstęp. Sama idea rozbicia książki na dwa filmy wyjdzie fabule na dobre, bo inaczej po obejrzeniu filmu czułbyś się jak po trailerze. Byłby to wtedy topowy przykład jak ekranizacji nie należy robić.
Osoby, ktore jakimś przypadkiem nie widziały poprzednich części mogą mieć pretensje tylko do siebie, do nikogo innego. Ciężko wymagać od twórców filmu, żeby podzielili trylogie tak, aby w każdej z ekranizacji na początku było wytłumaczenie i streszczenie całej hisotii a na końcu Spoiler. Wszyscy wiemy, że film opiera się na książkach - więc to oczywiste, że osoby, ktore chcą znać szczegóły scen, muszą przeczytać najpierw książkę. To chyba nic nowego :)
Teoretycznie.
Ale nie każdy ma obowiązek czytać literaturę tego rzędu. Mnie osobiście książki dla nastolatków za cholerę nie kręcą więc nigdy bym tego nie przeczytał. Poszedłem na część 1 ze względu na żonę. Było ok. Wiec poszedłem i na 2 część. Też nie było źle. Ale pseudo żart, polegający na 2 godzinnym trailerze za który mam zapłacić 20zł to kawał chamstwa.
Trzeba było rozciągnąć film o godzinę i zrobić 3 godzinne zakończenie serii. A nie poprawiać autora i tworzyć coś, co nie ma absolutnie żadnej racji bytu w postaci części 3A...
Nie wiesz co mówisz bo nie znasz dalszej części - jeden Kosogłos musiały mieć co najmniej 4-4,5 godz a to jest nierealne.
Moja żona czytała. I spytałem się jej wprost ile jest materiału na ostatni film, więc jednak wiem o czym mówię.
Gdyby wyciąć bezsensowne fragmenty i dokończyć film, miałby ok. 3 godzin. Więc odpowiednią ilość na zakończenie sagi. Ale niestety...
$.$
"Początku nie ma, bo jest w poprzednich częściach.
Końca nie ma, bo będzie w następnej części."
genialny tekst :)
Zgadzam się z autorem pomimo że naprawdę jestem fanka Igrzysk przesadzili z długością filmu to raz przez co akcja wlecze się nie miłosiernie przypominam aby nie umoralniac mnie bowiem czytałam cała trylogię zaznaczam że książki mają podobną długość a nie jak w przypadku harrego czy Zmierzchu z tomu na tom coraz dłuższe w dwóch wymienionych tu filmach zabieg ten sprawdził się doskonale bowiem doskonale ale bo były logicznie podzielone z uwagi na ilość tekstu natomiast kosoglos w. Jednym wydaniu tylko by zyskał a. Tak stracił wstęp odwiedziny dystryktow itp można byli spokojnie zamknąć w około 40 minutach filmu i pchnąc fabułę do przodu jak w książce. Natomiast ja odczuwam lekki niesmak po seansie dopiero obie części będzie można tak naprawdę ocenić ale żądza pieniądza okazała się jak zwykle silniejsza a szkoda bo książka jest fenomenalna i inna w charakterze od poprzedniczek wnosi powiew świeżości w historię gra skończyła się przyszła prawdziwa wojna jak to powiedział Snow w pierścieniu ognia Panno Everdeen Igrzyska to zabawa nie chce Pani przecież prawdziwej wojny. Czuje ze obdarto mnie z poczucia fenomenu kosoglosa a szkoda bo drzemal w nim potencjał. Dla porównania oostatnia ekranizacja książki która ma ponad 600str została przez genialnego Finchera zamknięta w ponad 2 godz gdzie też było co opowiadać a film nie stracił a zyskał mowa tu o Zaginiona dziewczyna przecież też można było ją podzielić prawda ale prawdziwy reżyser nie patrzy jak nabić pieniądze on przedstawia arcydzieło dla mnie Igrzyska zamiast zyskać straciły przez za długi wstęp stanowczo zbyt długi nawet jak dla fana