Mnie osobiście za serce chwyciła scena, w której rebelianci całą bandą idą na Kapitol przy akompaniamencie cudownej piosenki "Drzewo Wisielcow". I ten chór, bez którego ta scena nie byłaby tak intrygująca. :) A według Was która scena była najlepsza/najbardziej emocjonująca ?
Jedna do wyboru to za mało! Mogę dać kilka typów?
1. Nagranie Katniss po zbombardowaniu szpitala "Fire is catching! And if we burn, you burn with us!"
2. "The Hanging Tree"
3. Peeta miotający Katniss jak zabawką po szpitalnym pokoju. Łooł, dalej mam ciarki jak to sobie przypomnę. Znakomicie wyważona scena, również emocjonalnie.
4. Końcówka - przemowa Coin i zmieszanie/przerażenie/załamanie Katniss wymykającej się do Peety.
5. Bombardowanie Trzynastki. To przerażenie na twarzy Katniss, która słysząc bomby wpada w stan lękowy, ale jednocześnie stara się nie dać tego po sobie poznać, bo przecież musi się opiekować siostrą i mamą. Genialnie to Lawrence oddała, jak dla mnie.
To tak z grubsza, żeby się nie rozwodzić ;)
Noo to było super! I wysadzanie tamy, jak szli na tę akcję z "The Hanging Tree" na ustach.
Dołączyłbym jeszcze białe róże w leju po bombie po nalocie na 13 i nieudolnie grającą Katniss przy próbie nagrania pierwszej propagity, jak dla mnie cudo ;-)
Kiedy Katniss pierwszy raz widzi zniszczoną dwunastkę i oczywiście kręcenie spotu propagandowego :D
Wspaniała była przemowa Katniss po zbombardowaniu szpitala! Do tego bombardowanie trzynastki i te zamykające się drzwi <3 I tak jak tobie, podobała mi się bardzo scena marszu rebeliantów na kapitol.
Najlepsza scena? Bezkonkurencyjnie - powrót Peete'a i duszenie Kattniss - genialnie zmontowana i zagrana.
Ale ta z drzewem wisielców też dobrze zrobiony głównie za sprawą muzyki.
Racja, scena z duszeniem Katniss perfekcyjnie zrobiona. Dreszcze przerażenia mnie ogarnęły, gdy zaczęła się krztusić, a jej oczy nabrały upiornego czerwonego odcieniu. :O
Dobry trolling, daje 1/10 bo odpisalem. Chyba najbardziej żałosna scena w calym filmie :D Oczy czerwone, wielkie jak u zaby, prawie jej wyskoczyly. Nie ulega wątpliwości, ze najgorsze sceny to:
1. Drwale, ktorzy wskakuja na drzewa jak bobry z super nadprzyrodzoną mocą w 1 sekundę. Dodam, ze drzewa nie mialy galezi.
2. Robotnicy, ktorzy biegna przez most do elektrowni jak zwierzeta. Mialo byc podniosle, a wyszla jakas rzeznia biednych ludzi. Super logika w obu scenach! Przypomina mi sie II wojna swiatowa i walka o Stalingrad. Tam tez ludzie biegli na śmierć i nie mogli zawrócić bo ich zabijali.
Sceny z Cressidą,
próba kręcenia pierwszej, nieudanej propagity,
negocjacja warunków bycia Kosogłosem,
Hanging Tree,
"I have a massage for president Snow... Fire is catching. And if we burn, you burn with us!"
Po pierwsze: "The Hanging Tree" po prosdtu najlepsze 3 albo 4 minuty całego filmu ;)
Po drugie moment jak Katniss widzi na ekranie że Peeta nadal żyje ;)
Świetne jest jeszcze to, ktoś już wyżej napisał:
'-jakieś jeszcze warunki?
-moja siostra zachowa kota'
Nie no, generalnie wszytskie sceny są świetne,
jak Peeta dusi Katniss również, ona taka czerwona na maximum i oczy prawie na wierzch jej wyszły ;)
- bombardowanie Ósemki i mowa Katniss zaraz po tym
- kiedy Katniss po raz pierwszy ogląda ruiny Dwunastki
- gdy Gale opowiada o tym, co się stało w ich dystrykcie po igrzyskach
- "drzewo wisielców"
- Peeta dusi Katniss
A dla mnie coś innego :
Super gra Jennifer jakby Katniss nie umiała udawać gry w ustawionych spotach - a za chwilę Haymitch "i tak właśnie upada rewolucja"
(pokazać że się nie jest aktorem to jest coś)
Zgadzam się ze wszystkim wymienionym dotychczas, ale dodałabym od siebie jeszcze scenę w lesie, kiedy Dystrykt 7 wysadza Peacekeeper, uciekając na drzewa. No i moment, w którym Peeta na nagraniu ostrzega Katniss, a potem transmisja się urywa.
Generalnie miałam ciary przez cały film, dawno mi się to nie zdarzyło, no i obowiązkowa kula w gardle przez cały seans. Niesamowicie zagrany na emocjach był ten film, miałam wrażenie, jakby ten bunt dział się wokół mnie, jakby Katniss to mnie nawoływała do walki, jakby wszyscy Ci ludzie, którzy ginęli, byli moimi bliskimi. Coś niesamowitego.
Miałam dokładnie takie same odczucia podczas seansu! Siedziałam cała spięta, kilka razy łezka poszła. Kompletnie nie moge pojąć opinii, ze film był nudny etc. Moze nie było tyle "akcji" co w poprzednich częściach, ale też nie o to w ej częsci chodziło. Mi film zagrał za emocjach do tego stopnia, ze całą sobotę miałam taki ponury nastrój. A wychodząc z kina czułam sie po prostu dziwnie.
Mnie się bardzo podobało romantyczne reunited.... i za gardło...i o ścianę... efekt szoku murowany :D
A kino całe w śmiech.
Na pewno piosenka :)
Scena ze zburzeniem zapory,
jak Katniss ogląda projekt stroju Cinny i chyba jak Peeta się na nią rzuca.
Chyba najbardziej pierwsze kręcenie spotu, kiedy Katniss nie potrafi grać, oraz cała ostatnia sekwencja ze spotkaniem Peety i potem przemówieniem prezydent, kiedy bohaterka podchodzi do okna sali szpitalnej. "The Hanging Tree" uwielbiam, ale raczej jako aranżację piosenki niż całą scenę. Scena była... ok. Znaczy spodziewałam się, że wymyślą coś lepszego niż gromadne rzucenie się pod karabiny, ale nie wybiło mnie to z nastroju, więc niech będzie. Bardzo przypadły mi też do gustu telewizyjne wywiady z Peetą, kiedy widać, jak za każdym razem się zmienia i śledzimy to oczami osób, które nie mają z nim styczności. Możemy się tylko domyślać, co naprawdę się z nim dzieje. Ten zabieg zrobił na mnie duże wrażenie, chociaż książkę czytałam, niestety dość dawno.
Na pewno ''The Hanging Tree'', ale też ponowne spotkanie Katniss i Peety. Poza tym szczególnie pierwsza, ale i każda scena ze Snowem, nie wiem czemu, w tej części był dla mnie najjaśniejszym punktem.