Z perspektywy czasu rzuca się to w oczy, a już na pewno podczas oglądania na raz wszystkich części pod rząd. Co? Trójkąt miłosny, a dokładniej niezdecydowanie Katniss. O ile bohaterka musiała "udawać" miłość w 1 części, to już naprawdę denerwujące było oglądanie jej pocałunków z Gale'em. Kocha Peetę, ale dręczy przyjaciela. Mimo mojego uwielbienia do IŚ od razu nasunął mi się w myślach Zmierzch - banalny wątek miłosny. Pewnie zaraz odezwie się tłum fanek tłumaczących zachowanie Katniss, ale tego nie da się "obronić". Po prostu według mnie jest to drażniący i niepotrzebny wątek, przynajmniej nie tak powinien wyglądać. A samemu filmowi dałabym notę 7/10. Dobry ale nieco nudny. Podobało mi się wykonanie piosenki przez Jennifer, zrujnowanie 12 dystryktu, obłąkany Peeta choć wygląda na anorektyka :P To moje pierwsze odczucia, które mogą ulec zmianie.
Jeszcze jedno, twórcy chyba dokonali ocieplenia relacji między Katniss a prezydent Coin. Z tego co pamiętam były sobie bardziej wrogie.
PS czytam ciekawostkę "Jodie Foster brana była pod uwagę do zagrania roli Almy Coin" - hmm akurat ją od samego początku miałam w swoich wyobrażeniach ;)
Wyjaśnienie wątku jest proste - Katniss nie jest fajną bohaterką. W każdym razie nie nieskazitelną. Uwielbiam Igrzyska Śmierci, nie lubię Kat :)
Peeta nie był anorektykiem, był zagłodzony.
Też przeszkadza mi ocieplanie wizerunku Almy. SPOILER Po filmie zorientowałam się, że z sympatią myślę o suce, która zabija dzieci :D KONIEC SPOILERA
Wiem, że nie był anorektykiem. Tylko napisałam, że tak wyglądał.
Dla mnie to nie spoiler bo książki dawno przeczytałam :)
Tak, ale nie tylko Ty czytasz tę dyskusję - potencjalnie może na nią wejść ktoś, kto książek nie czytał :)
Ah no chyba, że o to ci chodziło ;) a co do Katniss, zdaje mi się, że w filmie jeszcze bardziej wyeksponowali jej sercowe rozterki. W książce było tego mniej a już na pewno oddalała się od Gale'a, mam na myśli to, że lgnęła tak do niego.
Przemówienie jej było suche o tym, jak Mockingjay nie zrobi tego co ona chce to jej zgoda na ułaskawienie zostanie anulowana. W książce było takie dramatyczne. A ona sobie powiedziała, popaczała na Katniss i tyle.. bez urywania czegokolwiek ;D
Rzecz w tym, że ten wątek jest dość realistyczny.
Katniss od dziecka wszystko robiła z Galem, gdyby żyli w normalnym świecie, pewnie byliby parą. Natomiast z Peetą łączy ją konieczność udawania związku, a w szczególności przebyte Igrzyska, które miały bardzo mocny wpływ na jej psychikę i psychicznie trochę ją "wepchnęły" w ramiona Peety. Nie dziwię się jej, że jest zagubiona (nie widać tak tego w filmie, jak w książkach czytając jej "przemyślenia") i nie wie, co ma robić.
Moim zdaniem było dokładnie odwrotnie - dręczyła przede wszystkim Peetę (świetnie to zresztą widać np: w scenie, w której rzuca, że myszą się pobrać - zwłaszcza po reakcji Peety). On przecież przez całą akcję pierwszych igrzysk nie miał pojęcia, że Katniss udaje. Zresztą tego najbardziej mi w filmie brakowało - jakiegoś zaznaczenia, że ze strony Kotnej każdy czuły gest był wynikiem zimnej kalkulacji i wyrachowania. Owszem, Gale musi znosić oglądanie tego, ale Peeta musi znosić (i odwzajemniać!) "miłość", która od początku jest grą, i to ze strony dziewczyny, którą kocha.
To zresztą powód, dla którego nie jestem w stanie polubić tej bohaterki, i Peeta w kolejnej części wytknie jej w końcu ten porażający egoizm mówiąc, że wybierze tego z nich, którego bardziej będzie jej się opłacało. Taka właśnie jest Kat, ratuje siostrę, ale poza tym niemal zawsze jest egoistką