PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=626983}

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1

The Hunger Games: Mockingjay - Part 1
2014
6,7 217 tys. ocen
6,7 10 1 216763
5,7 61 krytyków
Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1
powrót do forum filmu Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1

Czy można rozciągnąć coś, co jest już wystarczająco rozciągnięte? Wiele trylogii mogłoby spokojnie pozostać pojedynczą produkcją. Ale nie. Zawodowi macherzy wiedzą, jak przytrzymać widza za nos. Wymyślili nową marchewkę na kiju - rozdwajanie trzecich części trylogii.

Proponuje pójść na całość i po dwóch częściach trylogii, trzecią robić jako serial. Zabijecie kino, ale co tam... Ważniejsze od ludzi są słupki sprzedaży w excellu.

Sony_West

Co chcesz, Hobbit - 1 książka w całych 350 stronach - została podzielona na 3 filmy ponad 2 godzinne.
PS/ dwie części jeszcze bym zrozumiała, bo faktycznie jak na jeden film to dużo się tam dzieje, ale nie 3. no bez przesady.

użytkownik usunięty
Nadienn

Dokładnie. Hobbit trwa prawie po 3h jedna część.


PS. Nie mogę patrzeć, jak widzę jeszcze ROZSZERZONĄ wersję Hobbita - jakby to co w kinie jest pokazane, już nie było rozszerzoną wersją Hobbita...

ocenił(a) film na 8

To, co pokazali w kinie, nie była rozszerzoną wersją Hobbita. To był wyrób hobbitopodobny.

ocenił(a) film na 6
Nadienn

Co do Hobbita to akurat te produkcje mi się podobają. Może dlatego, że nie czytałem w ogóle książek?

Ale kino ma jakiś problem z tymi przeciąganymi na siłę trylogiami. Literatura z reszta też. Na przykład przeczytałem wszystkie trzy części Więźnia Labiryntu. Nuda jak diabli, dialogi męczące. Dodatkowo fabuła usiana rozwiązaniami zaczerpniętymi z innych książek. Czytając to, co chwila mówiłem sam do siebie: "krczę, to już było w takim a takim filmie. A ten dialog jest podobny do dialogu z takiej a takiej książki". A ludzie co? Zachwyceni trylogią. Książki sprzedają się jak zużyte skarpetki Michaela Jacksona. .. Przeciętne powieści przyjmowane są owacyjnie i okrzykiwane bestsellerami, zanim jeszcze ukażą się na rynku.

Nie wiem, czy to ja się czepiam, czy co? Wydaje mi się, że ze dzisiejsze "dzieła" jeszcze 25 lat temu byłyby uznane za przeciętne.