Często słyszę ten argument w odniesieniu do tego filmu, i powizycie w kinie odniosłem wrażenie, że jest to jedynie wymówka mająca usprawiedliwić nudę na ekranie.
Film ogląda się nieźle (jak się pamięta 1 część, mi dziewczyna musiała przypomnieć o co
chodziło z zatrutymi jagodami), ale jest przewidywalny a pod koniec efekciarski (animowana
armia pawianów i horda ptactwa, itp.) Ogólnie dzieje się mało, a ze względu na fabułę 1/3 scen
była już w "jedynce".
Nie ma prawie nic świeżego - tak jak w pierwszej części fajny był ten kontrast: dystrykty -
Kapitol, wprowadzenie do świata, itp, itd - tak tutaj nie poznałem nic nowego, po prostu - jak
było, tak jest.
Obsada przynajmniej gra przekonująco, a na Lawrence zawsze się patrzy z przyjemnością. Nie
wiem dokładnie, jakie filmy zawiesiły niską poprzeczkę dla "drugich części trylogii", ale
rozumiem, że w dzisiejszych czasach już nie mogę liczyć na poziom "Imperium Kontratakuje".
Wiesz "Imperium Kontratakuje" nakręcono po 3 latach (w Polsce to wchodził do kin nawet później dokładnie już nie pamiętam) a teraz wszędzie się śpieszą i wypuszczają filmy co roku ...
Jeśli nie czytałeś Kosogłosa to cierpliwie zaczekaj kolejny ... rok - już nie będzie powtórek z rozrywki
Mnie się film podobał, bo była to naprawdę wierna ekranizacja książki. Wiadomo, że Imperium Kontratakuje to nie jest i nigdy nie będzie (takich filmów już niestety
się nie robi), ale za to, że nie ma nic świeżego to baty należą się bardziej Suzanne Collins. Rzeczywiście w Kosogłosie będzie coś nowego, więc jeśli te dwa filmy chociaż trochę ci się spodobały, na trzeci warto poczekać. Pozdrawiam.