Gdy włączyły się światła czułem pewien niedosyt. Nie chodzi o samo zakończenie, ponieważ serię przeczytałem trzy razy i wiedziałem czego się spodziewać. Byłem zaskoczony, że akcja filmu była aż tak zbieżna z książką i tu chyba jest pewien problem... W pierwszej części reżyser położył bardzo duży nacisk na to, że Igrzyska to TV show, czego zabrakło w części drugiej. Tutaj mamy tylko prezydenta Snowa oglądającego poczynania na arenie i mimo, że rozumiem, że książka bardziej skupia się na kwestii swego rodzaju gry na linii Katniss - Snow, zabrakło mi tego elementu telewizyjności, ponieważ Głodowe Igrzyska - szczególnie Ćwierćwiecze Poskromienia - to wielkie kapitolskie widowisko...