Film był naprawdę extra. Sceny z 11 dystryktu, spalenie Ćwieku, sceny z rydwanami i po (mam
na myśli Chaffa i Johanne), wywiady, cała arena były niesamowite. Jennifer Lawrence była
przeboska, powinna dostać drugiego oscara ;) Jena nom normalnie dobrze spsiała się w tej
roli. Gdy zobaczyłem ją w zwiastunach, w ogóle mnie nie przekonywała, ale po scenie w
windzie, wywiadu i areny, poprostu niemogę wytzrymać, jak sobie poradzi w następnej części.
Jeffrey Wright, no po prostu taki Beetee jak w książce. Liam i Josh oraz Sam, nawet poradzili
sobie w swoich rolach. Efekty na 5+, muzyka przepiękna i dopasowana do scen. Kostiumy nie
były ubogie, ale niebyły zbyt mocne.
Scena z Cinną przepiękna, i taka okrutna ;'( Aż mi się coś robiło jak se tak Wiress śpiewała i se
myślałęm, no boju weźcie ją do rogu i to szybko, ale stało się.
Jedynym minusem u mnie było to, że obok mnie była dziewczyna-sezonowiec, z swoim
chłopakiem i gdzie rozpoczynałą sie akcja, to ona "o nie!" "nie wytrzymam" och! co to" "Jesu, ile
tego jeszcze". Normalnie myślałem że nie wytrzymam. W filmie wszystko mi sie podobało nie
ma niedociagnięć. Ekranizacja, miałą tyle w sobie z książki, jak mało któa ekranizacja :)