Uprzedze, ze nie chce czytac sam spoilerow wiec prosze o jakies niezdradzajace szczegolow
odpowiedzi.
Chodzi mi o dwa pytania.
Pierwsze, dlaczego w filmie przy ich prezentacji, kazdy z nich wypowiada sie zle o tych igrzyskach,
kazdy w jakis sposob daje do zrozumienia ze powinny byc odwolane, na koniec wszyscy trzymaja
sie za rece, a zaraz pozniej wpadaja na arene i zaczyna sie rzez? Mianowicie chodzi mi o to czy
nie mogli siasc wszyscy na dupie i czekac na rozwoj wydarzen? Co by sie dzialo gdyby nie
walczyli? I tak ma 1 przezyc, wiec ogolnie maja male szasne. Nie lepiej bylo poczekac na to co
zrobi Kapitol? Powybijalby ich?
A drugie, chodzi o koniec filmu. Po przebudzeniu glownej bohaterki mowia jej, ze to bylo
zaplanowane, ze wspolpracowalo iles tam ludzi zeby ja wyciagnac. Ale na czym ich plan polegal
jak ona sama ogarnela zeby rozwalic kopule, a przeciez nie wiedziala nic o ich zamiarach. Wiec
jaki to byl plan i wspolpraca, na czym to mialo polegac?
Nie wiem czy pytania sa spoilerem odnosnie kolejnej czesci, czy ja ogladajac film na sen gdzies
po czasie sie wylaczylem czy po prostu sa to grube niedopatrzenia. Dlatego prosze o jakies wytlumaczenie:)
Po pierwsze.
Mówili temu, aby znieść Igrzyska Ćwierćwiecza. A co do drugiej połowy to nie mogli siąść na (jak ty to powiedziałeś) dupie bo Dystrykt 1 i 2 pragnie rzezi. Brutus dobrowolnie się zgłosił bo chciał jeszcze raz zagrać w tą gierke...
Po drugie.
Plan polegał na tym aby wyciągnać trybutów z areny (tych co byli sojusznikami Katniss min. Peeta, Finnick, Johanna, Beetee i inni). Aby rozwalić kopułe ogarneła temu, bo widziała że Beetee majstruje coś przy drucie i bodajże wbija w kopułe i temu go odrzuca. Więc postanowiła dokończyć to co chciał zrobić Beetee. A do tego planu, Plutarch był od samego początku z rebeliantami...
Okej, dzieki za odpowiedz, troszke sie rozjasnilo.
Aczkolwiek dalej mnie nie przekonywuje pierwsza odpowiedz. Nawet jesli jest 4 co chce rzezi, to dalej im zostaje 20 co nie chce. Siasc na plazy, albo nawet chodzic razem i 20vs4 (a prawdopodobnie 20vs2vs2) to dalej duza dysproporcja ktora moglaby im dac spokoj na arenie, a w konforntacji tez by wygrali. Wiec idac tym tokiem rozumowania i upraszczajac sytuacje - to jednak mogli siasc na dupie i czekac na reakcje Kapitolu.
W sumie to tak, ale jakoś jakby zostali na miejscach, Kapitol by ich zmusił do tego działania :)
Wiem wiem, jak wpadna mi w rece od razu sie za nie wezme, byle czasu bylo, bo checi juz sa:)
To tak jeszcze dodam, że na arenie nikt nikomu nie mógł ufać - zawodowcy od razu wzięli się za mordowanie, bo ich celem jeszcze raz była wygrana. Nawet gdyby - jak mówisz dwadzieścia osób trzymało się razem, zawarło jakiś sojusz pokoju, to i tak nikt nikomu by nie uwierzył, bo każdy już brał udział w tej grze, każdy zabijał i to zostało w nich na stałe. Widać było, że Katniss do końca nie była pewna co do zamiarów jej sprzymierzeńców, w końcu jaką miała pewność że trybut, który teraz pomaga jej przeżyć, za chwilę nie wbije jej noża w plecy? Ona i Peeta mieli pełne prawo tak sądzić, bo nie byli wtajemniczeni w plan rebeliantów. Nawet jeśli brać pod uwagę cały ten spisek Plutarcha i tak nie wszystkie dystrykty udało się wtajemniczyć.
A po za tym jakby wszyscy usiedli na plaży, to na bank Kapitol wypuściłby zmiechy lub inne pułapki żeby jednak rzeź rozpocząć. To jest rozrywka dla sponsorów i ludzi z kapitolu, 1 i 2 dystryktu także nie mogło byc nudno. :)
Wybrani trybuci trzymali się za ręce pierwszy raz w historii aby pokazać Kapitolowi a szczególnie Prezydentowi że pomimo oczekiwania nieuchronnej śmierci są razem - Ci którzy mieli przyrzeczone że nigdy więcej nie będą walczyć na arenie.
Widzę, że na drugie pytanie uzyskałeś odpowiedź, to odpowiem na drugie pytanie. W formie cytatu z książki:
(Katniss weszła na drzewo i obserwuje co dzieje się na plaży - uczestnicy igrzysk się oczywiście mordują)
''- I jak, Katniss, co tam się dzieje na dole? - pyta [Finnick] - Czy wszyscy chwycili się za ręce? A może złożyli śluby pokoju? Albo cisnęli broń do morza, aby przeciwstawic się Kapitolowi?
- Nie - mówię.
- Nie - powtarza Finnick. - A wiesz dlaczego? Bo cokolwiek się dotąd zdarzyło, należy do przeszłości, a na tej arenie nikt nie został zwycięzcą przez przypadek - przez moment wpatruje się w Peetę. - Może z wyjątkiem Peety.
(...)
Zwycięzców nie koronowano za okazywanie współczucia innym.''
A gdyby wszyscy wzięli i sobie usiedli na tej wyspie, bez walki, wesoło gawędząc i jedząc krewetki - w życiu by to nie przeszło. Przecież wielu trybutów i tak straciło życie na skutek śmiertelności wyspy - mgła, bestia, małpy... To by ich wykończyło, nawet gdyby się chronili. Myślę, że Snow by kazał Plutchartowi zabic trybutów, ocalając jednego. Stawiałabym na Brutusa ze względów oczywistych - wydawał mi się najbardziej żądny krwi i najmniej pragnący zemsty ze wszystkich uczestników... Chociaż, kto wie, czy Snow nie pomyślałby, że sam zgłosił się do Igrzysk by wziąc udział w jakimś rewolucyjnym planie :D