Ale nudne te igrzyska. Gdzie się podziały te soczyste egzekucje? Walki na śmierć i życie, tylko że bez śmierci co by
czasem nieletni widz nie odkrył śmiertelności gatunku ludzkiego. Poza tym ile razy można moralizować w jednym filmie?
Dialogi w tej części brzmiały jak całkiem niezła dyskusja o etyce itd. itp. No cóż, kto lubi takie klimaty to ma szczęście, bo
skończyły się czasy kasowych filmów dla dojrzałych. Nie wiem jak materiał źródłowy, ale scenariusz tej serii miał
potencjał na całkiem interesującą historię o budzeniu się ciemiężonych społeczeństw. Niestety wyszła bardziej
bufonowata wersja Smerfów. Tylko Gargamel ma tytuł Prezydenta, a w rolę Klakiera wcielił się Phillip Seymour Hoffman.
Smerfetka jak zwykle czarująca i piękna.
Mam wrażenie, że w powieści (tradycyjnie) wszystko wypadło dużo lepiej. Zabrakło mi tu dramatyzmu, wiele scen spływało po widzu jak po kaczce.
Ale na walkę społeczeństwa musisz poczekać do następnych dwóch części...
Dokładnie emocji żadnych albo prawie żadnych(śmiercionośna mgła),właściwie "igrzyska"poszły całkowicie na bok,jacyś tam przeciwnicy byli ale to tylko tło....
No i zabrakło historii Haymitcha. Strasznie rozczarowała mnie ta część - wielka szkoda, bo według mnie poprzednia ekranizacja dość dobrze oddała fabułę i nastrój książki. A tutaj? Słabo... Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale jednak nijak ma się to do oryginału.
Może po prostu film nie musi być krwawy i brutalny,żeby być dobry? Powieści nie miały na celu pokazania potoku krwi i złamań otwartych,tylko samego okrucieństwa do jakiego ludzie się posuwają i że można się temu przeciwstawić. A dialogi były wzięte prosto z książek,co też działa według mnie na korzyść i fakt,bez przemyśleń,które niestety nie mogą się pojawić w filmie,może można było je tak odebrać. Bohaterka musi się nieustannie spotykać z trudnymi wyborami,kieruje się również zasadami etyki więc nie widzę tutaj niczego złego. A jeśli chcesz więcej krwi to odsyłam do lektury albo innych filmów ;)