to tylko Peeta, Gale, Peeta, Gale, Peeta... itd. Aż mi obrzydziło czytanie, choć oczywiście wytrwałam do końca. Ogólnie pomysł świetny, zaplanowane szczegóły, ekranizacja mile mnie zaskoczyła... tylko strasznie się boję, że będę musiała się zmierzyć z tym godnym pożałowania dramatem miłosnym jakże zbuntowanej Katniss... niestety, ten wątek czyni film podobnym do wszystkich tych zmierzchów i im pokrewnym, czyli czymś, co mnie naprawdę obrzydza. "Inna" dziewczyna i dwóch chłopców. A chociaż i liczyłam na Finnicka, ale nie, nigdy nie dadzą prawdziwie nonszalanckiego typa, tylko tych zranionych, zmuszonych do gry pozorów, skrywających głębie... bleh. Nieważne, to już nie ten temat :)
Oczywiście w czytadle było tego więcej (biadolenia miłosnego, znaczy się) przez wzgląd na pierwszoosobową narrację, jednak dajcie mi kłodę nadziei, której mogłabym się złapać, że w filmie mi tego oszczędzą, bo nie wyrobię. Całe to "kocham, nie kocham, jeny, ale ze mnie okropna, nieczuła dziewczyna, jezu, ale jestem inna, ten czy tamten, nie, nie, nie zasługuję" męczy okrutnie.
W końcu heeej, liczę na akcję i przemoc!
O przemocy to raczej możesz sobie pomarzyć... Producenci musieli patrzeć na to, że dzieciaki też będą chodzić na ten film..
no racja, ale nie potrafię przestać się łudzić. W końcu, jak już mówiłam, taka fajna idea, a zniszczona przez wymogi nasto-widzów. Przykre, lecz cóż, mówi się trudno.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę :) Nastolatkowie nieźle nakręcają przemysł filmowy.. W sumie nie dziwię się, że producenci to wykorzystują.. To, że inni tym samym są poszkodowani to już inna sprawa.