Takie trochę pieprzenie. Nie poradzę nic na to, że ta część Ci się nie podobała, ale jest dokładnie odwrotnie. Pierwsza się do niej nie umywa.
Zgadzam się z przedmówcą, to część pierwsza się do tej nie umywa, "W pierścieniu ognia" bije poprzednika pod każdym względem na głowę, no ale poradzić na to, że Tobie się nie podobało, się nie da.
nie tyle ze nie podobala lecz w/g mnie oczywiscie tylko jest slamsza pomimo swietnej roli J Malone
Z czystej ciekawości - pod jakim względem słabsza? Nie zamierzam "nawracać" na swoje zdanie, jestem zwyczajnie ciekawa. ;)
Co do Jeny Malone się zgadzam. Wielki plus i jedna z lepszych postaci, również aktorsko wypada świetnie.
W pierwszej części o wiele łatwiej było przeżyć, w 75 igrzyskach brali udział doświadczeni zabójcy. Osobiście żal mi tej staruszki ;(
Bardziej martwię się o całokształt, ponieważ słyszałam, że sceny w których występuje P.S.Hoffman zostały w większości nagrane i wprowadzą tylko kilka oprawek. No i właśnie o wpływ tych poprawek na całokształt się martwię :)
Cóż... Każdy ma prawo do swojego zdania, ale wg. mnie to 1sza część była bardzo naciągana i super hiper przeciętna, dlatego z niechęcią przymierzałem się do dwójki, a ta mnie bardzo miło zaskoczyła. Teraz wyczekuję kolejnej części :)
Jeśli chodzi o oryginał, to ciężko mi ocenić, którą część lubię najbardziej, bo to się raczej rozkłada po równo, ale chyba za zafascynowanie mnie całą serią i świetne opisy walk na arenie to do tej pierwszej mam największy sentyment.
Natomiast jeśli chodzi o filmy... to pierwsza część to jakaś pomyłka. Właśnie znów ją obejrzałam w TV i chyba dopiero teraz jestem w stanie jako tako ją przełknąć, a przysiadałam do niej już kilka razy. Druga część natomiast to majstersztyk i w dodatku cudownie zgrany z książką. Nie ma o czym gadać :D
Skusiłem się na drugą część po sromotnej porażce pierwszej i w sumie mogę przyznać ,że ta była o wiele lepsza 5/10.
Dokładnie, uważam tak samo. Mój chłopak po 50 minutach poszedł spać bo stwierdził, że to przecież to samo co w pierwszej części i trudno odmówić mu racji. Obejrzałam do końca bo taki mam zwyczaj (choć są pewne wyjątki) i muszę przyznać, że faktycznie jak dla mnie były to dwa takie same filmy różniące się detalami. Myślałam, że zaskoczy chociaż ten sztuczny ogień w ich strojach gdy jechali rydwanem ale gdzież tam, znowu to samo, później Lawrence zrobiła w sukni przed publicznością kilka kółek na scenie i znowu to samo - sztuczny ogień. Druga część była nudniejsza niż pierwsza, było mniej rywalizacji, mniej się działo, większość rzeczy była powielona, a zaskakujących momentów było może ze 3 (wybór rekrutów, wyciągnięcie głównej bohaterki z areny i końcówka). I to tyle. Film niezły ale nie włączyłam go po to aby oglądać coś, co już widziałam i za to ocena niższa - ode mnie 6/10.
Podpisuje się pod tym. Skopiowali scenariusz jedynki i tyle. Próbują coś tam budować na kolejne części - obawiam się jednak że efekt końcowy będzie takim samym niesmakiem jak Hobbit po trylogii Władcy Pierścieni.
Jest podobno, ponieważ książka jest też w miarę podobna do 1 części. Druga część jest pomostem między 1 a 3. Nic na to nie poradzimy, taki autorka miała zamysł na tą trylogię . Mnie się bardzo podobały, zarówno film ,jak i ksiażka. Nie martwcie się, 3 cześć będzie zupełnie inna :D